Connect with us

Rodzina

Zostawiła syna dla bogatego mężczyzny, ale nie znalazła szczęścia, które chciała zdobyć dzięki pieniądzom.

Swoją żonę Julię poznałem w pracy. Pełniłem wtedy funkcję dyrektora firmy, a ona przyszła tam do pracy jako ekonomistka, zaraz po studiach.

Tak jakoś od początku poczuliśmy do siebie sympatię i zaczęliśmy się spotykać. Nie odczuwaliśmy różnicy wieku, chociaż ona miała 25 lat, a ja 35. To nieważne, myślałem, najważniejsze, że nam obojgu to odpowiada. Julia powiedziała, że ​​zawsze chciała mieć starszego i mądrzejszego męża. Szczerze mówiąc, ja też wolałem mieć młodą żonę.

Już dwa miesiące później zaproponowałem jej małżeństwo. Zgodziła się. Zorganizowaliśmy więc wystawne wesele i zamieszkaliśmy w moim domu na obrzeżach miasta. Zbudowałem go kilka lat temu. Zarabiałem wystarczająco dużo, żeby sobie na to pozwolić.

Rok później urodził się nasz syn Mateusz, a potem zacząłem zauważać, że Julia wcale mnie nie kocha, jedynie toleruje. Żyliśmy tak razem jeszcze przez dwa lata, po czym zaczęła narzekać, że nie podoba jej się takie spokojne i zwyczajne życie ze mną. Nie chciałem stracić żony, więc starałem się jakoś sprawiać jej przyjemność: kupowałem prezenty, zabierałem za granicę, zapraszałem do drogich restauracji i tak dalej.

Ale wtedy skończyło się przyjemne życie. Straciłem posadę i zostałem bez pieniędzy. W tym samym czasie moja żona znów poszła do pracy, bo widzicie, była zmęczona zajmowaniem się domem i dzieckiem. Poza tym na jej ciągłe zachcianki nie wystarczało pieniędzy. Cóż, nie sprzeciwiałem się żonie, poza tym chyba  bałem się, że mnie zostawi. Dlatego wszystko było tak, jak chciała Julia.

Minął mniej więcej miesiąc i pewnego wieczoru żona oznajmiła mi, że ode mnie odchodzi. Powiedziała, że ​znalazła bogatszego mężczyznę. Julia zostawiła naszego syna ze mną, bo nie był jej potrzebny w nowym związku. To mnie najbardziej zabolało.

Na początku było mi bardzo trudno samemu opiekować się dzieckiem. Musiałem poszukać niani, bo znalazłem nową pracę. A po jakimś czasie otworzyłem własną firmę i znowu stanąłem na nogi. Można powiedzieć, że moja zła passa się skończyła.

No i wtedy znowu pojawiła się moja była żona. Ale minęło już prawie pięć lat. Przyszła do mnie do pracy i zaczęła prosić, żebyśmy do siebie wrócili. Pieniądze znów ją do mnie zwabiły, a tamten mężczyzna ją zostawił, tak słyszałem. Julia nawet nie zapytała o syna, dziecko jej w ogóle nie interesowało.

Kiedy odmówiłem, moja była żona zaczęła przepraszać i próbowała wziąć mnie na litość. Płakała i mówiła, że syn potrzebuje matki.

Długo myślałem, czy jej nie wybaczyć, ale potem doszedłem do wniosku, że Mateusz nie potrzebuje takiej matki. Gdzie była przez te 5 lat? Teraz jest nam dobrze bez niej. Mój syn i ja nie potrzebujemy już takich stresów w życiu, niech sobie szuka pieniędzy gdzie indziej.

Trending