Dzieci
Zięć pani Haliny chce ze swoich córek zrobić chłopców
– Wczoraj pojechałam odwiedzić córkę, zawiozłam im trochę jedzenia. No, ale skarżyła mi się na męża. To, co powiedziała, nie daje teraz spokoju ani jej, ani mnie – mówi pani Halina.
– A co z nim nie tak? Może krzywdzi ją albo dzieci?
– Żeby krzywdził, to nie, ale źle wychowuje moje wnuczki! Dziewczynki mają 6 i 7 lat, a w ogóle nie zwracają uwagi na matkę, ciągle tylko chodzą za ojcem, – powiedziała ze smutkiem kobieta.
– A co w tym złego, pani Halinko? Przecież to pomoc dla pani córki! Ma trochę czasu dla siebie, może na przykład posprzątać wtedy mieszkanie.
– Ale gdzie tam, jakie tam sprzątanie i czas dla siebie, skoro córki wymykają się jej spod kontroli. Zięć zawsze marzył, żeby mieć syna, ale Bóg dał mu tylko córki. Takie mamy wrażenie, że chce z nich zrobić chłopców: zabiera je na ryby, uczy kopać robaki, a nawet ciągnie je na polowanie i pozwala im trzymać broń. Kiedy za pierwszym razem usłyszałam o tym od dziewczynek, aż mi serce stanęło… Nie daj Boże dziecko tam coś naciśnie i strzeli…
– A co na to pani córka?
– No tak, Ania też jest przeciwna tym polowaniom i żeby dziewczynki trzymały broń, ale nic nie może zrobić, nikt jej nie słucha. Próbuje wyrwać je chociaż na dwie godziny i zabrać do jakiegoś sklepu albo do fryzjera, żeby zrozumiały, jak powinny się zachowywać dziewczynki i żeby pokazać, że na tym świecie jest też coś innego niż samochody, wędkarstwo, polowanie i ojciec.
Ale dzieci w ogóle jej nie słuchają i nie chcą nosić ubrań, które im kupuje. Mówią, że sukienki i spódniczki są niewygodne. Jak to tak może być? Powinny być piękne, zadbane, bo kiedyś przecież będą chciały wyjść za mąż. A kto poślubi dziewczynę, która cały czas chodzi w dresie i strzela z pistoletu? – powiedziała pani Halina, prawie płacząc.
– Ależ nie ma po co tak dramatyzować. Niepotrzebnie bierze sobie pani tak wszystko do serca. Dziewczynki są jeszcze małe, dorosną trochę i się zmienią, proszę nie płakać! – zaczęłam uspokajać kobietę.
– Może i tak, ale wydaje mi się, że takich rzeczy człowiek się uczy od dzieciństwa. A zięć nie chce mnie słuchać, mówi, że to są jego córki i wychowa je tak, jak chce – powiedziała pani Halina.
– Może w takim razie powinna pani częściej zabierać dziewczynki do siebie na wieś? Mogłaby im pani pokazać, jak dbać o kwiaty albo lepić pierogi? Może to im się spodoba bardziej niż przesiadywanie w garażu ojca?
Pani Halina się zamyśliła. Postała ze mną jeszcze chwilkę i pobiegła zadzwonić do córki. A co wy uważacie na ten temat? Czy jest tu rzeczywiście jakiś problem z wychowywaniem dziewczynek? Czy babcia za bardzo dramatyzuje?
-
Ciekawostki2 lata ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Ciekawostki2 lata ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Rodzina3 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Historie3 lata ago
„To u was można brać prysznic dłużej niż 30 minut?” – usłyszałam od koleżanki, która mieszka w Niemczech