Connect with us

Historie

W supermarkecie obok mojego domu byłem świadkiem nieprzyjemnej sytuacji

W pobliżu mojego domu znajduje się popularny supermarket, do którego często chodzę po pracy. Pewnego dnia przytrafiła mi się nieoczekiwana sytuacja. W dzisiejszych czasach coś takiego zdarza się coraz częściej.

Po południu, jak zawsze, do kas ustawiały się długie kolejki. Zbliżały się juwenalia i głównie młodzież kupowała przekąski i napoje na swoje święto. Zrobiłem swoje codzienne zakupy i skierowałem się do kasy. Nagle usłyszałem płacz dziecka. W kolejce stała młoda kobieta z wyraźnie zaokrąglonym brzuszkiem i mniej więcej dwuletnim dzieckiem w wózku. To ono płakało. Poprosiła grupę chłopaków, żeby ją przepuścili, bo maluch był głodny i powinien szybko wrócić do domu.

– Nie mam dużo zakupów, puścicie mnie przodem?

Na to jeden z chłopaków odpowiedział, że ​​sama jest sobie winna, że rodzi dzieci. Niech stoi i czeka, jak wszyscy inni. Na koniec głośno się roześmiał. Nikt nie zareagował na takie chamskie zachowanie. Nawet stojący za nimi starszy mężczyzna udawał, że nic nie słyszał. Zawołałem ochroniarza, ale też nie chciał nic zrobić, powiedział, że wszystkich obowiązuje kolejka.

Stałem ostatni, gdy nagle otworzyła się druga kasa. Szybko tam podbiegłem i zawołałem tę kobietę z dzieckiem, żeby ustawiła się pierwsza. Za mną ustawili się następni klienci. W tym samym momencie tuż przed tamtymi młodymi mężczyznami kasa się zamknęła. Żądali, żeby ich obsłużyć. Ale nikt ich nie słuchał. No cóż, karma wraca, jak to się mówi.

Trending