Rodzina
Teściowa powiedziała mi, że ich nie szanuję ani nie lubię. Do tego w każdy możliwy sposób nastawiam przeciwko nim syna i wnuka.

Kiedy zakładałam rodzinę z Adamem, nie liczyłam na niczyją pomoc. Brałam za przykład moich rodziców i wiedziałam, że powinnam się kierować tylko własnymi uczuciami i przekonaniami. Przez całe życie mieszkali z dziadkami i zdecydowanie nie chciałam, żeby u mnie to się powtórzyło.
I chociaż nie mieliśmy z Adamem własnego mieszkania, to zdecydowaliśmy się zamieszkać w wynajmowanym, a jednocześnie oszczędzać pieniądze na własne. Oczywiście wiedzieliśmy, że to długo potrwa, ale byliśmy pewni, że tak będzie dla nas lepiej.
Z rodzicami męża mieliśmy neutralne relacje – nie powiem, że coś było nie tak, po prostu trzymaliśmy się na dystans. Teściowie też nie mieli ochoty jakoś nadmiernie nam pomagać ani odwiedzać nas co weekend. Kiedy się spotykaliśmy, to z naszej inicjatywy.
Przed narodzinami naszego synka regularnie raz w miesiącu odwiedzaliśmy rodziców męża. A po tym, jak przyszedł na świat, jeszcze częściej. Oni sami jednak nigdy nie okazywali zainteresowania naszą rodziną.
Ale już moi rodzice, chociaż mieszkają daleko, przyjeżdżali, wspierali nas i starali się w każdy możliwy sposób pomóc. Dlatego nasz syn był bardziej przywiązany do nich niż do teściów. To było logiczne, bo po co miałby z nimi utrzymywać bliskie kontakty, skoro oni sami tego nie chcieli. Na przykład, żeby tak po prostu zajrzeć, kupić wnukowi jakąś kolorowankę czy kredki – to niewiele kosztuje, a dziecko już wie, że jest kochane i że się nim interesują. Ale nic takiego nigdy nie miało miejsca.
Niedawno teściowa powiedziała mi, że ich nie lubię i że nastawiam przeciwko nim ich syna i wnuka. Chociaż tak nie jest. Byłam naprawdę zaskoczona takim stwierdzeniem, ale co mogłam na to odpowiedzieć?
Czy mogę zmusić kogoś, żeby lubił tę czy inną osobę? W zasadzie sami to sobie zrobili. Adam stoi po mojej stronie i mówi, żebym nie brała sobie do serca słów jego mamy.

-
Historie2 lata ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina2 lata ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina2 lata ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie2 lata ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki