Connect with us

Historie

Starszy sąsiad odwdzięczył się za dobry uczynek

Za każdym razem, kiedy widzę starych, słabych ludzi trzymających w dłoni garść drobnych monet i liczących kilka razy, czy wystarczy im, żeby kupić to, czego potrzebują, serce mi krwawi. Dlaczego muszą każdego dnia walczyć, żeby przetrwać w naszym świecie?

Pamiętam sytuację, która wydarzyła się nie tak dawno w sklepie. Przy kasie przede mną w kolejce stał starszy pan, mój sąsiad, który mieszka kilka domów dalej. Nie widział mnie. Chciał kupić mleko i chleb, zabrakło mu paru groszy. Staruszkowi zrobiło się niezręcznie, spuścił głowę i wyszedł ze sklepu z pustymi rękami. Jego artykuły kasjerka odłożyła na bok. Kiedy nadeszła moja kolej, kazałam kasjerce doliczyć jedzenie sąsiada. W drodze do domu mijałam dom tego staruszka i zobaczyłam świecę migoczącą przez okno, pewnie sąsiad tak oszczędza na prądzie. Zapukałam – drzwi się otworzyły, a ja wręczyłam mu reklamówkę z zakupami: „Zapomniał pan ze sklepu!”

Starszy pan był tak zaskoczony, że nie mógł wydobyć z siebie słowa, ale po kilku sekundach przerwał ciszę i pospiesznie zaprosił mnie do domu na herbatę, a ja nie śmiałam odmówić. Weszłam do dużego pokoju i byłam zdumiona, jak tam jest czysto i schludnie. Sąsiad podziękował mi za zakupy i nawet próbował zwrócić pieniądze, ale odmówiłam. Kiedy pan Henryk zaparzył herbatę, aromat wypełnił cały pokój. Ja w sklepie kupiłam ciasteczka, więc wyjęłam je i postawiłam na stole – do herbaty.

Staruszek zaczął opowiadać o swoim życiu. W młodości służył w marynarce wojennej. Naprawiał silniki wielkich statków. Zarabiał wtedy bardzo dobrze. Miał żonę i dwóch synów. Kilka lat temu małżonka zmarła, a dzieci już od dawna mieszkają osobno, nie odwiedzają ojca i dzwonią bardzo rzadko. Dziadek nie skarżył się na swoje życie, tylko mówił, jak ciężko jest starym i samotnym ludziom – dobrze go rozumiałam.

Siedzieliśmy przy tej herbacie ponad dwie godziny, a wydawało się, że minęło ledwie pół. Z panem Henrykiem bardzo dobrze mi się rozmawiało. Kiedy zorientowałam się, która to się zrobiła godzina, pospiesznie zaczęłam się zbierać. Podziękował mi jeszcze raz i powiedział, że mi się odwdzięczy.

Czas mijał, zapomniałam o tamtej sytuacji w sklepie. Pewnego zimowego poranka wszystko poszło nie tak: najpierw zaspałam, pospiesznie wyszykowałam się do pracy, wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że przez noc spadła ogromna ilość śniegu. Pomyślałam, że żeby dojść na przystanek, chyba będę brnęła przez zaspy. Kiedy wyszłam na zewnątrz, byłam mile zaskoczona – wszystkie ścieżki w pobliżu domu były odśnieżone, a w oddali zauważyłam, jak pan Henryk z łopatą wchodzi na swoje podwórko.

Dobro zawsze wraca. Wydałam niewielką sumę na chleb i mleko, a w zamian otrzymałam znacznie więcej – pomoc w chwili, kiedy była mi najbardziej potrzebna. I nawet nie musiałam o nią prosić. Warto robić dobre uczynki!

Trending