Connect with us

Rodzina

Przez pół roku żyłem ze swoją żoną, wiedząc, że zdradza mnie od dnia naszego ślubu

Przez ostatnie pół roku przebywam w stanie permanentnego szoku, bo pewnego dnia dowiedziałem się, że moja żona zdradza mnie od dnia naszego ślubu. Zniósłbym to jakoś, gdyby nie to, że jesteśmy razem od ponad pięciu lat i okazuje się, że cały ten czas był z jej strony jednym wielkim kłamstwem. Najdziwniejsze, że właściwie dowiedziałem się o tym od niej – przeczytałem wiadomości w jej telefonie.

Zwykle nie wsadzam nosa w nie swoje sprawy bez pozwolenia, ale tym razem telefon komórkowy Aliny sam wpadł mi w ręce. Przypadkiem zostawiła go na pralce w łazience. Najpierw nie miałem żadnych złych zamiarów, ale nagle ekran się zaświecił i pojawiła się wiadomość od jakiegoś Walentego: „Całuję”. Wtedy postanowiłem zajrzeć na portale społecznościowe, żeby tam sprawdzić, co się dzieje. Oczywiście, od razu rzuciła mi się w oczy wymiana komentarzy, w których po obu stronach widać było jawny flirt. Wtedy wszystko stało się jasne. Już nie powstrzymywały mnie żadne zasady moralne, czytałem wszystko, jak leci i znalazłem też jej korespondencję z innymi mężczyznami.

Nie mogłem w to uwierzyć. Odłożyłem telefon jak najdalej, ale zapamiętałem to, co właśnie przeczytałem. Kiedy żona wróciła ze sklepu, nie odezwałem się na ten temat ani słowem. Nadal żyliśmy jak normalna rodzina, codziennie jedliśmy razem obiad i planowaliśmy przyszłość. Nie wiem, chyba po prostu nie chciałem wierzyć w rzeczywistość, która tak nagle się przede mną otworzyła. Tak minęło pół roku. Możecie to sobie wyobrazić? Przedwczoraj Alina wróciła późno z pracy i otwarcie przyznała się, że od dawna ​​łączy ją romans z szefem. Ale ani nie wspomniała o rozwodzie, ani nie prosiła o przebaczenie. To po co mi to powiedziała, tak po prostu, bez śladu zażenowania?

Teraz spakowałem swoje rzeczy, przeprowadziłem się do wynajętego mieszkania i zastanawiam się, co dalej. Z jednej strony chcę uratować naszą miłość, bo naprawdę kocham moją żonę. Ale z drugiej strony – ręka sama mi sięga po pozew rozwodowy. Odkąd się wyprowadziłem, Alina zadzwoniła do mnie tylko dwa razy. Zapytała, jak się czuję i co teraz z nami będzie. Nic jej nie odpowiedziałem.

Wszyscy moi przyjaciele i bliscy, przed którymi nie mogłem ukryć prawdy, jednogłośnie mówią, że powinienem się z nią rozwieść. Mam dopiero 32 lata – jeszcze zdążę znaleźć kobietę, która da mi ciepło i prawdziwą miłość, będzie wobec mnie uczciwa i wierna. Ale czy można tak łatwo zapomnieć o swojej pierwszej miłości? Tak, Alina to była pierwsza dziewczyna, w której się zakochałem. Wcześniej to były tylko dziecinne żarty.

A co wy na to powiecie? Czy uda nam się jeszcze uratować nasze małżeństwo, czy lepiej tego nie przedłużać, rozwieść się i spróbować zbudować nowy związek z kimś innym?

Trending