Connect with us

Rodzina

Pokłóciłam się z synową o przenoszenie moich rzeczy na górne półki. Syn początkowo milczał, a potem wstawiał się za żoną. Mam sześćdziesiąt siedem lat i ciężko jest mi wchodzić na krzesło, aby wziąć sobie ubranie. Powiedziano mi, że zajmuję dużo miejsca i że moje rzeczy im przeszkadzają.

Mój syn zabrał mnie do swojego mieszkania z trzema sypialniami, abym zamieszkała z nim, po tym, jak zgodziłam się sprzedać mój dom na wsi. Olek długo oszczędzał pieniądze na własne mieszkanie w mieście, ale nie chciał zaciągać pożyczki. Kiedyś zapytał mnie, czy chcę mieszkać w nowym mieszkaniu, a stary dom sprzedać. Pomyślałam, że tak będzie dobrze i pomogę mojemu synowi. Zgodziłam się i wkrótce mieszkaliśmy razem w centrum miasta.

Rok później Olek ożenił się i przyprowadził żonę do swojego domu. Nawet nie postawił mnie przed faktem, ale najpierw się ze mną skonsultował. Cieszyłam się, że w końcu mój syn będzie miał własną rodzinę.

Moja synowa i ja zaprzyjaźniłyśmy się i starałyśmy się nie ingerować w swoje sprawy i szanować przestrzeń osobistą. Traktowała mnie z należytym szacunkiem, zawsze się uśmiechała i była miła. Podobała mi się, ponieważ była mądra, piękna i uszczęśliwiała mojego syna.

Półtora roku później na świat przyszła ich córka. Było trochę mniej miejsca, ale dobrze, że pokoje są trzy: w jednym mąż i żona, w drugim – dziecko, a w trzecim-stara matka.

Pomagałam opiekować się małą Luizą, gdy oboje byli w pracy. Udawało mi się również przygotować jedzenie i posprzątać, aby Zosia spędzała więcej czasu ze swoją córką, a nie zajmowała się obowiązkami domowymi. Zawsze była bardzo wdzięczna, dawała mi prezenty i zabierała do teatru. Wydawało się, że wszystko jest dobrze i zawsze tak będzie. Żyliśmy tak przez długi czas.

Po czterech latach żona syna urodziła kolejne dziecko. Radość w naszej rodzinie nie miała granic, ale przestrzeń stała się jeszcze mniejsza: pieluchy, nowe łóżeczko, kołyska i wszystkie rzeczy dla dzieci zajmowały dużo miejsca. Nadal pomagałam w domu, ale już często czułam, że synowa jest niezadowolona. Skarżyła się, że nie układam rzeczy tak, jak ona chce. Wydawało mi się, że jej przeszkadzam.

Kiedyś pojechałam do mojej siostry na kilka dni, a kiedy wróciłam, nie znalazłam swoich rzeczy. Kiedy zapytałam, gdzie się podziały, Zosia poinformowała, że teraz będą leżeć na górnych półkach w szafie. Poprosiłam o ich ściągnięcie, ponieważ jestem już stara i boję się stać na krześle: mogę spaść i łatwo coś złamać. Kobieta była zdecydowanie przeciwna. Wyjaśniła, że nie ma wystarczająco dużo miejsca na ubrania dla dzieci i nie czuje się komfortowo z niemowlęciem na rękach, sięgając do górnych półek. Pokłóciłyśmy się.

Skarżyłam się synowi. Wysłuchał mnie uważnie i powiedział, że porozmawia z żoną. Po kilku dniach siedzieliśmy razem przy stole, jedząc kolację. Zapytałam, czy mogę odzyskać moje rzeczy, ale otrzymałam szokującą odpowiedź. Olek i Zosia postanowili mnie wyrzucić, wynajmując mi prywatny pokój od jakiegoś znajomego po drugiej stronie miasta.

Trending