Dzieci
Podeszłam do sprawy bardzo poważnie. Dlatego długo wybierałam szkołę.

Moja córka pójdzie w tym roku do pierwszej klasy. To takie spokojne i ciche dziecko. Martwię się, czy odnajdzie się w grupie. Prędzej czy później i tak to się stanie.
Potraktowałam tę sprawę bardzo poważnie. Dlatego długo wybierałam szkołę. Jedna jest blisko nas. Ma bardzo dobre opinie. Wzięłam pod uwagę jeszcze kilka innych wariantów. A kiedy szkoły zaczęły organizować drzwi otwarte, obeszłam je wszystkie.
Niektórzy rodzice dziwili się, że tak poważnie do tego podchodzę. Zwykle ludzie kierują się tylko jednym, im bliżej domu jest szkoła, tym lepiej. Wszystko pasuje. Ale dla mnie inne kryteria są równie ważne.
Kiedy już wybrałam najlepszą opcję, poszłam na zebranie organizacyjne dla rodziców pierwszoklasistów. Do sekretariatu ustawiła się długa kolejka, wszyscy mieli jakieś pytania, w rękach pliki ankiet, które dostaliśmy do wypełnienia. Wśród rodziców byli i tacy, którym nie chciało się tak długo stać i starali się za wszelką cenę wepchnąć się do środka. Jakaś babcia, powołująć się na swój wiek, próbowała wejść bez kolejki. Ale nie wszystkim spodobało się jej zachowanie. Nikt właściwie nie zwracał na nią uwagi.
Później zaczęły się kłótnie i przepychanki. No cóż, jak w każdej kolejce.
Zwróciłam uwagę na mężczyznę, który siedział na ławce pod ścianą z dwójką małych dzieci. Jak się okazało, jego żona była tego dnia w pracy. Nie miał z kim zostawić dzieci, więc zabrał je ze sobą na zebranie. Maluchy nie mogły już wysiedzieć. Zaczęły płakać.
Wszyscy to widzieli, ale nikt nie chciał ustąpić im miejsca i puścić przodem. Dzieci już strasznie marudziły. Ale wszyscy orzekli, że każdy jest tu na takich samych warunkach i wszystkich obowiązuje kolejka. Mężczyzna nie powiedział ani słowa, tylko po cichu starał się uspokoić swoje dzieci.
Mężczyzny nie przepuścili, ale kobiety z wózkiem i kolejnym dzieckiem w drodze też nie. Zaczęła się wykłócać, że jest samotną wielodzietną matką, że trudno jest jej samej wychowywać dzieci, że nie ma męża ani pracy, że rodzice jej trochę pomagają, że nie dostaje alimentów. No cóż, a kolejne dziecko w drodze…
Nie wiem, co sobie myślą takie matki? Kiedy ledwo w ogóle mogą się utrzymać, rodzą następne dzieci, którym nie mogą zapewnić godnego życia. Liczą tylko na czyjąś pomoc i wsparcie?

-
Ciekawostki2 lata ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Ciekawostki2 lata ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Rodzina3 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Historie3 lata ago
„To u was można brać prysznic dłużej niż 30 minut?” – usłyszałam od koleżanki, która mieszka w Niemczech