Connect with us

Życie

Po wielu latach odwiedził mnie dawny kolega ze szkoły. Wtedy zdałem sobie sprawę, że z czasem powstała między nami ogromna przepaść i nie mam z tym człowiekiem już o czym rozmawiać.

„Prędzej czy później nadejdzie czas, kiedy wasze ścieżki się rozejdą. Każdy wybiera swoją drogę i myśli, że pewnego dnia one znowu się spotkają. Ale później te drogi coraz bardziej się od siebie oddalają.” – nigdy nie sądziłem, że to zdanie będzie do mnie pasowało. Zawsze mu ze wszystkich sił zaprzeczałem.

Miałem kolegę ze szkolnych lat, Przemka. W zasadzie to był dobry chłopak, tylko zawsze okropnie się zachowywał wobec innych. Taki typowy chuligan, który zaczepiał każdego, kogo mógł, chociaż mnie nie ruszał. Nie wiem nawet dlaczego, może dlatego, że pomagałem mu z zadaniami domowymi, a może po prostu dlatego, że widział we mnie pokrewną duszę. Ale ja byłem jego kompletnym przeciwieństwem – uczyłem się wzorowo i zawsze byłem ze wszystkimi w dobrych stosunkach.

Kiedy skończyliśmy szkołę, nasze drogi się rozeszły. Poszedłem do najlepszego liceum, potem na dobrą uczelnię i planowałem swoją wielką przyszłość. Chciałem stać się osobą zrealizowaną w życiu i zamożną. A Przemek ze swoimi sukcesami edukacyjnymi ledwo dostał się do szkoły zawodowej w naszym mieście. Ja wtedy w ogóle nie miałem czasu na przyjaciół i życie osobiste, więc przez długi czas nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu.

Ponieważ bardzo wytrwale dążyłem do swoich celów, ukończyłem studia z wyróżnieniem i od razu zaproponowano mi dobrą pracę z obiecującymi perspektywami. Wtedy poczułem niesamowite szczęście, wszystkie moje wysiłki i wyrzeczenia nie poszły na marne. Dopiero wtedy zacząłem myśleć o moim życiu osobistym. Tak, do tej pory nie miałem nigdy dziewczyny, a w głowie – tylko naukę.

Na szczęście w życiu osobistym od razu mi się poszczęściło – zakochałem się w Beacie i okazało się, że z wzajemnością. Nasz związek rozwijał się bardzo szybko, a rok później byłem gotów się oświadczyć. W tym czasie zarabiałem już bardzo dobrze, bo pewnym krokiem wspinałem się po szczeblach kariery. Dlatego nasze wesele było huczne i piękne, a zaraz po nim wyruszyliśmy w romantyczną podróż.

Później zadzwonił do mnie Przemek i pogratulował z okazji ślubu. Byłem zaskoczony, ale ucieszyłem się, że go słyszę. Ostatni raz rozmawialiśmy ze sobą chyba 10 lat temu. Zaproponowałem mu, żebyśmy się spotkali i pogadali jak za dawnych dobrych czasów.

Następnego dnia Przemek przyszedł w gości, przyniósł ze sobą ciasto do herbaty. Wyglądał tak sobie, jak robotnik. Byłem ciekawy, co się u niego przez ten czas działo, czy założył rodzinę i gdzie pracuje. Znajomy powiedział, że nawet nie skończył zawodówki, od razu poszedł do pracy i ożenił się, ale o żonie nie mówił za dobrze. Powiedział, że mają dwoje dzieci i ledwo stać go na wyżywienie ich wszystkich.

Było mi bardzo żal dawnego przyjaciela, ale sam stworzył sobie takie życie. Pod koniec spotkania Przemek poprosił mnie jeszcze o pożyczkę. Powiedział, że ma fajny „biznesplan” i że niedługo odda mi pieniądze. Oczywiście, trudno w to było uwierzyć, bo do realizacji nie wystarczy sam plan, trzeba jeszcze mieć coś w głowie i ogromną motywację. Dlatego grzecznie odmówiłem mówiąc, że nie mam teraz tak dużo gotówki.

Widać było, że poczuł się urażony, ale nie zwróciłem na to uwagi. Pieniądze nie przychodzą mi tak łatwo, żebym miał rozdawać je na prawo i lewo. A kiedy Przemek miał już wychodzić, powiedział, żebym oddał mu pieniądze za ciasto. To mnie rozbawiło, ale wyjąłem z kieszeni 100 złotych i mu wręczyłem. Szybko zabrał banknot i poszedł. Wtedy zdałem sobie sprawę, że z czasem powstała między nami ogromna przepaść i nie mam już o czym z tym człowiekiem rozmawiać.

Trending