Connect with us

Dzieci

Moi rodzice nie chcieli zajmować się wnukami, dopóki jedna sytuacja wszystkiego nie odmieniła

Mamy z mężem dwoje dzieci, a już dość długo jestem na urlopie wychowawczym. Ja zajmowałam się wychowywaniem dzieci, a mąż pracował. Miał świetną pracę, którą bardzo lubił i zarabiał wystarczająco dobrze, żeby utrzymać rodzinę. W pewnym momencie jednak w pracy nastąpiły redukcje i tak się złożyło, że mój mąż został zwolniony.

Oczywiście od razu znalazł inną pracę, ale z niższą pensją. Uznałam więc, że nadszedł czas, żeby zacząć oszczędzać, a dla mnie, żeby iść do pracy. Próbowałam wysłać młodszą córkę Idę do przedszkola, bo miała już 3 latka. Płakała, błagała, żebym jej tam nie zostawiała, a mnie pękało serce.

Postanowiłam poprosić o pomoc rodziców. Często spędzają czas na swojej działce za miastem, więc mogliby od czasu do czasu zabierać ze sobą wnuki. Moje dzieci zawsze znajdą sobie coś do roboty – można im dać groszek do łuskania, będą siedziały i to zrobią. Ale moi rodzice przyjęli ten pomysł dość chłodno. Powiedzieli że jesteśmy dorośli, oni jakoś nas wychowali, a nikt im nie pomagał, więc sami powinniśmy się zająć własnymi dziećmi.

Mój mąż od razu zaproponował, że poprosi swoją matkę o pomoc. Od 7 lat mieszka sama, więc będzie szczęśliwa, kiedy przyjdą do niej wnuki.

Naszym dzieciom od razu spodobała się ta propozycja i zaczęły spędzać coraz więcej czasu z babcią Ulą. Za każdym razem, kiedy po nich przychodziliśmy, prosili, żeby jeszcze zostać.

Aż kiedyś zdarzyła się sytuacja, która zmieniła stosunek moich rodziców do wnuków. Zabraliśmy ich samochodem z działki, a po drodze zatrzymaliśmy się u babci Uli, żeby zajrzeć, co porabiają dzieciaki. Starszy syn podbiegł do samochodu, za nim córka. Kiedy Ida zobaczyła moich rodziców, rozpłakała się. Podbiegła do mnie i zaczęła mnie prosić, żebyśmy nie dawali jej z bratem do tych dziadków, bo oni chcą być u Uli (tak córka nazywa matkę męża).

Rodzicom w samochodzie natychmiast zrzedły miny. I od tego czasu zaczęli częściej odwiedzać wnuki. Czasami zabierają dzieci ze sobą na działkę i spędzają z nimi coraz więcej czasu.

Trending