Connect with us

Rodzina

Mieszkanie po sąsiedzku z rodzicami męża prawie zniszczyło naszą rodzinę

Nie wiem, za jakie grzechy tak mnie pokarało, ale mieszkamy z teściami w tym samym bloku. Chociaż dzielą nas dwa piętra, to ta odległość nie chroni nas przed rodzicami męża.

Kiedyś nasze mieszkanie należało do babci Maćka. Żeby nie zostawiać jej samej i móc się nią opiekować, moi teściowie postanowili się kiedyś przeprowadzić do tego samego bloku. A po naszym ślubie to mieszkanie odziedziczył mój mąż. Oczywiście długo się nad tym zastanawialiśmy, a nawet zamierzaliśmy przeprowadzić się dalej od rodziców, ale okoliczności były takie, że musieliśmy tu zostać.

Na początku ich nadmierne zainteresowanie naszą rodziną wydawało mi się zabawne, a nawet przypisywałam je temu, że się o nas troszczą i chcą pomóc. Ale z czasem ich postawa zaczęła mnie irytować.

Czułam się, jakbyśmy ciągle byli pod obserwacją, rodzice mojego męża wiedzieli wszystko i wtrącali się do wszystkiego. Nie mogliśmy spokojnie odpocząć we własnym mieszkaniu, bo wiedzieliśmy, że w każdej chwili bez uprzedzenia mogą do nas wejść teściowie. Nie wspomnę już nawet o tym, jak mi wydawali polecenia i „uczyli być dobrą gospodynią”. Historia stara jak świat – synowa nie jest godną partnerką dla syna, a jego mama i tata są święci.

Przez teściów przestały do mnie przychodzić koleżanki. Jak tylko ktoś mnie odwiedził, od razu pojawiała się teściowa. Ile bym jej nie tłumaczyła, wszystko na próżno. Najpierw po prostu bez powodu prawiła nam morały, a potem oburzała się i wyrzucała wszystkich z mieszkania. Oboje z Maćkiem wiedzieliśmy, że tak nie może być i że długo tego nie wytrzymamy.

Dom jest tam, gdzie człowiek czuje się komfortowo, a nie tam, gdzie nawet nie chce mu się wracać. Przez trzy lata znosiliśmy takie zachowanie rodziców Maćka. Staraliśmy się jak najrzadziej z nimi spotykać i spędzać w mieszkaniu jak najmniej czasu. Ale potem zaszłam w ciążę i poszłam na zwolnienie lekarskie. Musiałam siedzieć całymi dniami w domu i znosić niemal stałą obecność teściowej.

Pewnego dnia podczas kłótni z nią wymsknęło mi się, że zamierzamy się przeprowadzić. Teściowej nie bardzo się to spodobało i postanowiła za wszelką cenę zatrzymać przy sobie syna. Jeżeli ta historia brzmi wam znajomo, to mam dla was radę – uciekać i nawet nie oglądać się za siebie, bo będzie tylko gorzej.

Zbliżał się termin porodu, a teściowa postanowiła działać – zaczęła namawiać Maćka, żeby mnie zostawił, przekonywać, że to nie jest jego dziecko i że sprowadzałam do mieszkania różnych mężczyzn. Dzięki Bogu mój mąż jest mądry i nie dał się nabrać na takie prowokacje. Wobec tego postanowiła wziąć go na litość i ciągle udawała, że ​​jest chora.

Maciek, jako kochający syn, nie mógł zostawić matki w takim stanie, więc co było robić, nie wyprowadziliśmy się. Czułam, że teściowa nim manipuluje, ale nic nie mogłam na to poradzić. Musiałam czekać i obserwować rozwój zdarzeń.

Po urodzeniu syna całkowicie pogrążyłam się w macierzyństwie. Na początku teściowa w roli babci była po prostu jak anioł, ale z czasem jej charakterek dał o sobie znać. Przy Maćku wciąż udawała, że choruje, a kiedy zostawałam z nią sam na sam, zmieniała się z powrotem w całkowicie zdrową kobietę, gotową zrobić wszystko, żebym tylko zniknęła z ich życia.

Kiedy powiedziałam mężowi o jej zachowaniu, nie chciał w to uwierzyć, więc wpadłam na pewien pomysł. Maciek rano poszedł do pracy, a ja schowałam w pokoju włączoną kamerę i czekałam. Jak zawsze teściowa przyszła w odwiedziny do wnuka, ale ja dobrze znałam prawdziwy powód jej regularnych wizyt.

Wszystko potoczyło się tak, jak myślałam i już nie mogłam się doczekać, aż Maciek wróci do domu, żeby jak najszybciej pokazać mu dowody.

– Jeszcze tu jesteś? Myślałam, że mój syn już cię stąd wyrzucił, – od takich słów  mojej teściowej zaczęło się nagranie.

– Jeszcze nie wierzysz, ale zobaczysz, że przekonam Maćka, że nie byłaś mu wierna i zrobię wszystko, żeby się ciebie stąd pozbyć. Tylko wnuka nam zostaw, a sama idź gdzie chcesz. I nie pozwolę, żeby mój syn się stąd wyprowadził, nawet o tym nie myśl.

Takich „ciepłych” słów matki Maćka było na filmie znacznie więcej, ale to było wszystko, czego wysłuchał mój mąż zanim wyłączyliśmy nagranie. W milczeniu mocno mnie przytulił i przeprosił, że wcześniej mi nie wierzył.

Tego wieczoru długo rozmawialiśmy i jednak postanowiliśmy przeprowadzić się jak najdalej od teściowej. Niczego jej nie wyjaśnialiśmy, chociaż wiedzieliśmy, że to będzie dla niej szok.

Znaleźliśmy mieszkanie po drugiej stronie miasta i już się zaczęliśmy pakować. Pamiętam, jak wtedy właśnie przyszła do nas teściowa i zaczęła wtrącać swoje trzy grosze – jak zawsze to ja byłam wszystkiemu winna, ale tym razem Maciek stanął w mojej obronie. Nasza decyzja była ostateczna, więc żadne jej słowa nas nie wzruszyły ani nie przekonały.

Nie mogę powiedzieć, że nasze relacje z teściową poprawiły się od tego czasu, ale zdecydowanie żyje mi się teraz lżej i łatwiej. Utrzymujemy kontakt z rodzicami Maćka, a raz na dwa tygodnie ich odwiedzamy, żeby mogli zobaczyć się z wnukiem.

Każdej kobiecie, żonie, mężowi i wszystkim rodzinom chcę dać taką radę – jeżeli macie podobną sytuację, uciekajcie. Nie ma innego sposobu, żeby coś się poprawiło. Jeżeli zostaniecie, na pewno będziecie tego żałować.

Trending