Connect with us

Życie

“Mało pieniędzy? To sama idź do pracy” – powiedział Grzegorz

– Zawsze tak sobie myślę – co złego zrobiłam w życiu, że Bóg zesłał mi takiego zięcia? Czy moja córka nie zasługuje na kogoś lepszego? Wyobrażasz sobie, kiedy położy dziecko spać, sprząta dom, gotuje  i się jeszcze uczy. A zięć? Nic – wraca do domu z pracy i nie robi nic – ogląda seriale, potem gra w gry. A w pracy nie przemęcza się za bardzo, więc i nie za dobrze zarabia. Nie chce pomagać żonie, nie chce znaleźć innej pracy –  wszystko spoczywa na barkach Anety.

Maria nie za bardzo lubi swojego zięcia – jest leniwy, bezczelny i stara się unikać wszelkiej odpowiedzialności. Lubi tylko jeść, spać i chodzić do pracy, gdzie przez cały dzień może rozmawiać przez telefon, plotkować z kolegami albo siedzieć na portalach społecznościowych.

– Myślę, że Grzesiek mógłby znaleźć lepszą pracę, w której więcej by zarabiał. Jak długo będą mieszkać w wynajętym mieszkaniu? Powinni kupić własny dom. – mówi Maria. – Ile ja znam rodzin, w których ludzie pomagają sobie nawzajem w opiece nad dzieckiem? A mężczyźni przy tym dobrze zarabiają. Mógłby znaleźć dodatkową pracę zamiast leżeć brzuchem do góry przed telewizorem.

– Cóż, teraz nie tak łatwo znaleźć dobrą pracę. I nie każdy chce pracować cały dzień, a kiedy czas dla rodziny? – mówi sąsiadka.

– Och, proszę cię. Wystarczy mieć chęci i czas, a praca sama cię znajdzie. Można jeździć na taksówce, można robić drobne remonty. Po prostu Grzesiek nie chce niczego zmieniać – jemu tak jest dobrze. Siedzieć w domu w dresie i żeby nikt mu nie przeszkadzał.

Grzegorz pracuje na cały etat, od 9:00 do 18:00, jako menedżer. Praca nie jest ciężka, więc rzeczywiście się nie męczy. A pensję ma trochę wyższą od średniej. Jeśli wcześniej były jakieś premie i bonusy, to teraz to „obcięli” – firma nie jest w najlepszej kondycji. Młodzi wynajmują mieszkanie, więc pieniędzy starczy tylko na najpotrzebniejsze rzeczy, a i to nie zawsze.

– Wielu nawet tego nie ma – mówi zięć – dobrze, że mam pracę i coś zarabiam. Trzeba mieć mniejsze potrzeby.

Ale Maria ma powody, żeby nie być zadowoloną: musi iść do dentysty, a nie ma pieniędzy, jej córka potrzebuje nowych butów – nie ma pieniędzy, potrzebuje nowej kurtki – nie ma pieniędzy, zepsuła się pralka – nie ma pieniędzy. Nigdy nie myślała, że ​​będzie musiała liczyć każdy grosz od wypłaty do wypłaty. To, co mają, kiedy jest na wychowawczym, wystarczy na dobre jedzenie dla dziecka i tyle.

A najbardziej oburzające jest to, że ten mężczyzna w ogóle nie chce niczego zmieniać. Mówi, żeby to ona zarabiała więcej, jeśli coś jej się nie podoba. A jak? Małe dziecko z niełatwym charakterem, jeszcze za małe na przedszkole, cały dzień z maluchem w domu – po prostu nie ma już czasu ani siły. To mężczyzna powinien zarabiać na rodzinę – mógłby przynajmniej spróbować znaleźć inną pracę.

A wy jak sądzicie? Czy kobieta powinna zarabiać na urlopie wychowawczym, czy za sprawy finansowe powinien odpowiadać mężczyzna? Czy to normalne, że pieniędzy wystarcza tylko na „chleb i wodę”? A na dodatkowe potrzeby kobieta musi sama zarobić? A czy możemy nazwać buty „dodatkowymi potrzebami”? Albo leczenie bolącego zęba?

Czy Grzegorz ma rację – czy żona powinna przetrzymać, czy sama szukać dodatkowej pracy?

Zatrudnić opiekunkę i iść do pracy? Ale to przecież dodatkowy wydatek, będzie pracować tylko na nianię. Żadna z babć nie chce siedzieć z dzieckiem – każda ma swoje życie.

Jak postąpić w takiej sytuacji: szukać pracy na wychowawczym, czy nakłonić mężczyznę do znalezienia innej pracy?

Trending