Connect with us

Ciekawostki

Wycieczka do Egiptu

Z rodzicami mojego męża, panią Hanią i panem Wiktorem, zawsze bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Są naprawdę miłymi ludźmi. Na początku, jak tylko wyszłam za Miłosza, przyjęli mnie do swojej rodziny, jak własną córkę. Wtedy nawet nic nie zarabiałam, byłam jeszcze studentką.

Teraz sytuacja się zmieniła. Mój mąż i ja otworzyliśmy własną firmę, a ja jestem jej dyrektorem. Pieniędzy na wszystko nam wystarcza, żyjemy trochę powyżej średniej.

Ale nie podoba mi się to, że odkąd osiągnęliśmy nowy poziom zasobności, rodzice mojego męża uważają, że mogą żyć całkowicie na nasz koszt. Absolutnie nie mam nic przeciwko pomaganiu rodzicom – to nasz święty obowiązek. I nie chodzi tu nawet o pieniądze, po prostu nie podoba mi się ten ich stosunek do nas. Już wyjaśniam…

Pani Hania dzwoni do mnie i mówi, że razem z mężem wybierają się na urlop do Egiptu. Mówię, że dobrze, bardzo się cieszę. Ale, jak się okazało, teściowa zadzwoniła, żeby poprosić nas o pieniądze na ten właśnie wyjazd, bo oni są na emeryturze i ich na to nie stać.

Jako osoba odpowiedzialna za finanse w naszej rodzinie, przelałam im niezbędną kwotę, a sama pojechałam z teściową do biura podróży, żeby wybrać najlepszą wycieczkę. Ale pani Hania poprosiła o więcej pieniędzy – na pamiątki. Tutaj też nie poskąpiłam – dałam więcej, niż poprosiła.

Myślałam, że do tego się ograniczy, ale w zeszłym tygodniu rodzice mojego męża przyszli do nas po to, żeby przypomnieć, że zbliżają się urodziny mojego teścia. Gdy spytaliśmy, co mu dać w prezencie, teściowa powiedziała, że ​​potrzebują samochodu, bo coraz trudniej jest im się poruszać komunikacją miejską. Ale samochód wybrała też całkiem niezły – pokazała nam wybrany model w Internecie. Nie był to tani samochód. Oboje z mężem jeździmy autem tej klasy, ale mamy jeden na nas dwoje, a tu teściowie chcą, żebyśmy zrobili im taki prezent!

Wytłumaczyłam taktownie, że chociaż zarabiamy, nie możemy dać im takiego prezentu. To dla nas teraz za drogo, bo odkładamy pieniądze na mieszkanie dla naszego syna, który niedługo skończy szkołę.

– No proszę! – pani Hania zaczęła krzyczeć. – Wzbogaciłaś się i już nosa zadzierasz! Jak tak można?! Kiedyś my ci pomagaliśmy, ale teraz to twój obowiązek!

– Nie mam nic przeciwko temu, żeby wam pomagać, ale musicie mieć jakieś granice! – już tego nie wytrzymałam. – Płacimy za rachunki, dajemy pieniądze na jedzenie i lekarstwa, nie wspominając o tym, że co tydzień osobiście robię wam duże zakupy. Pomagamy wam na tyle, na ile możemy. W zeszłym roku zapłaciliśmy wam za remont, w tym roku daliśmy pieniądze na wyjazd do Egiptu, poza tym stale kupujemy wam sprzęt AGD i różne gadżety – dużo dla was robimy. Może nawet moglibyśmy zastanowić się nad samochodem, ale nie takim drogim! Jeszcze z salonu! Po co dwójce emerytów taki samochód?!

– Mam synową niewdzięcznicę! – teściowa krzyknęła już przy drzwiach. – Kiedy my ci pomagaliśmy, wszystko było w porządku! A teraz nikt nie chce pomóc starym rodzicom!

Byłam oburzona, bo moi rodzice, którzy też są emerytami, nie potrzebują aż tyle uwagi i pomocy finansowej, co teściowie. Co najwyżej robimy im czasem zakupy spożywcze. Ale nie powiedziałam tego rodzicom męża, bo i tak uważają mnie za ucieleśnienie zła – bo nie chciałam im kupić samochodu!

Mąż obraża się na mnie mówiąc, że moglibyśmy dać im te pieniądze – nasz syn nie potrzebuje jeszcze mieszkania. Ale ja myślę, że nawet pomagając, trzeba mieć jakiś umiar. Jak uważacie?

Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwanaście − jedenaście =

Trending