Connect with us

Życie

Wiele razy zamykali mnie w toalecie, bili tak, żeby nie było śladów, obmacywali, brudzili ubranie, pluli do jedzenia na stołówce. Dużo tego było. Nie wiem, jak przetrwałam te 3 lata w szkole. Teraz odniosłam spory sukces, mam pewien wpływ na to, co dzieje się w naszym mieście i świetną pracę. Pewnego dnia moja była koleżanka z klasy przyszła do mnie, bo szukała pracy jako zwykła sprzedawczyni. Słuchałam jej uważnie i milczałam. Ale potem zaczęłam mówić

Kiedy skończyłam gimnazjum, tata dostał awans i przenieśliśmy się do lepszej, prestiżowej dzielnicy. Jako dyrektor znanej firmy mój ojciec załatwił mi miejsce w elitarnym, prywatnym liceum. I nagle ja, dziecko nie zepsute wielkim bogactwem, wpadłam w prawdziwą bajkę – świat markowych ubrań, drogich dodatków i luksusu.

Uczyłam się dobrze, więc nawet nie myślałam o tym, że mogę sobie nie poradzić w szkole. Bardziej martwiłam się o to, jak rozwiną się moje relacje z kolegami z klasy. Jak się okazało, nie na próżno.

Ledwo weszłam do klasy, poczułam, jak patrzy na mnie dwadzieścia par oczu tych sępów. Usiadłam w ławce pod ścianą, obok chłopaka, który wyglądał tak samo niepewnie, jak ja. Na lekcjach czułam się bezpiecznie. W klasie były kamery i nauczyciel. Ale gdy tylko zabrzmiał dzwonek na przerwę, zaczynało się piekło, które przypominam sobie już od  15 lat.

Wiele razy zamykali mnie w toalecie, bili tak, żeby nie było śladów, obmacywali, brudzili ubranie, pluli do jedzenia na stołówce. Dużo tego było. Nie wiem, jak przetrwałam te 3 lata w szkole. Miałam 3-4 koleżanki i jednego kolegę, z których rówieśnicy też się naśmiewali.

Te dzieci bogatych rodziców nie lubiły nas, „obcych” z biednych dzielnic. Musieliśmy jakoś wytrzymać. To było bardzo trudne. Zwłaszcza na studniówce, kiedy przyszłam w eleganckiej sukni balowej z piękną fryzurą, a pół godziny później wyglądałam jak strach na wróble w podartych ubraniach.

Nigdy nie opowiadałam rodzicom o moich problemach w szkole. Wstydziłam się, bałam się, że będzie przez to tylko gorzej, żal mi było szarpać nerwy rodziców. Udało się, przeżyłam.

Zastanawiacie się, dlaczego teraz o tym piszę? Nie, nie po to, żeby ktoś mi współczuł. Teraz odnoszę sukcesy, mam pewien wpływ na to, co dzieje się w naszym mieście, wspaniałą pracę, najlepszego męża na świecie i cudowne dzieci.

Otóż pewnego dnia moja była koleżanka z klasy przyszła do mnie, bo szukała pracy jako zwykła sprzedawczyni. Nie poznała mnie, zachowywała się taktownie i grzecznie. Bardzo prosiła o pracę. Wyjaśniała, że nie ma wykształcenia, bo tuż po liceum urodziła dziecko. Słuchałam jej uważnie i milczałam. Ale potem zaczęłam mówić:

– A proszę mi powiedzieć, Klaudio, co u pani rodziców?

Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona i odpowiedziała:

– Dobrze, a zna ich pani?

– Tata dalej ma firmę? Mama prowadzi salon? – nie przestałam pytać.

– Nie, mój ojciec zbankrutował, a matka już dawno nie żyje – odburknęła dziewczyna, przeczuwając coś złego.

– Skojarzyłam nazwisko – bardzo chciałam powiedzieć, kim jestem, chciałam jej napluć w twarz i upokorzyć, tak jak ona robiła kiedyś ze mną, ale powstrzymałam się –  przykro mi, na razie nie mamy wakatów, zadzwonię, jeżeli coś się zmieni.

– Dziękuję – dziewczyna ruszyła w stronę wyjścia. Kiedy drzwi się za nią zamknęły, wybuchnęłam płaczem. Jak trudno było mi wrócić do wspomnień.

Przez te wszystkie lata tak bardzo marzyłam, żeby ukarać moich oprawców, ale los sam ich karze. Mogłabym ją zatrudnić i zrzucić na nią manko, mogłabym zrobić coś jeszcze gorszego. Ale nie zrobiłam tego. Bóg sprawił, że ona i tak musiała odpowiedzieć za swoje czyny, a ja mogłam poprawić swoje życie i stać się szczęśliwą.

Trending