Connect with us

Rodzina

„Twoja matka ciągle wtrąca się do naszej rodziny. Jestem nią zmęczony”, – powiedział Szymon, trzaskając drzwiami.

Od samego ślubu Szymon był bardzo wrogo nastawiony do swojej teściowej – irytowało go to, że Ola za bardzo się nią przejmuje. Nie, teściowa nie była zła ani kłótliwa – po prostu Ola za bardzo jej słuchała. I w ogóle w życiu nowożeńców teściowej było za dużo – przynosiła im jedzenie, przychodziła posprzątać, wybierała firanki. Szymon nie lubił takich nieproszonych wizyt i wiele razy mówił o tym swojej żonie. Odpowiadała, że ​​jej matka po prostu się o nich troszczy. Taki już ma charakter, na pewno nie chce nic złego. Z tego powodu często się kłócili – Ola nie chciała sprawiać przykrości matce i mówić jej, że zięciowi nie podoba się jej zachowanie.

I tak żyli – teściowa często przychodziła z wizytą, a Szymon zwykle w tym czasie uciekał z domu. Oli nie bardzo się to podobało, ale była między młotem a kowadłem – nie wiedziała, po czyjej powinna stanąć stronie. Poza tym mama naprawdę nie robiła nic złego.

Bywało, że w niedzielny poranek rozlegał się dzwonek u drzwi – i teściowa od progu wyciąga torbę z domowymi pierogami i barszczem. Nieważne, że jest weekend, dziewiąta rano – dla dzieci przecież może to zrobić. Zięć tylko marudził, że raz się może wyspać, ale mu nie dają.

Albo wraca z pracy do domu, a teściowa już coś przerabia w mieszkaniu, bo uznała, że ​​wie, jak będzie lepiej. Szymon starał się spokojnie jej wytłumaczyć, że nie potrzebują jej pomocy i sami dobrze wiedzą, co i jak powinno wyglądać. Teściowa tylko machała ręką i dalej robiła swoje. Jedyne, co mógł zrobić Szymon, to pogodzić się z tym i próbować jakoś przetrwać.

Ale kiedyś teściowa wprowadziła się do nich na tydzień, bo sąsiedzi zalali jej mieszkanie i trzeba było zrobić remont. Wtedy już zięć ledwo mógł opanować irytację. Powstrzymywał się z trudem i tylko dlatego, że żona wręcz błagała go, żeby nie kłócił się z matką. No i znosił – wczesne pobudki, tłuste jedzenie, polecenia pani Danuty oraz ciągłą kontrolę. Matka jego żony lubiła wypytywać go na przykład o to, z jakiego powodu był dłużej w pracy, dlaczego wyszedł na piwo z kolegami bez Oli i zwracała mu uwagę, że w ogóle powinien spędzać więcej czasu z żoną.

Wtedy Szymon już nie wytrzymał – wyrzucił z siebie wszystko, co mu leżało na wątrobie i od razu zrobiło mu się lżej. Teściowa oczywiście obraziła się i spakowała. W jej mieszkaniu wciąż panował bałagan, więc postanowiła przenocować u przyjaciółki – dobrze, że się zgodziła. Wyszła od dzieci bez pożegnania, Ola aż się rozpłakała i przestała odzywać się do męża.

Chociaż Szymon nadal uważał, że teściowa za bardzo wtrącała się w ich życie, to męczyło go, że w taki sposób się zachował. Nie tak go wychowano – mama zawsze mówiła mu, że trzeba ​​szanować starszych. No i gdyby tak pomyśleć, to teściowa nic złego nie powiedziała. Tak, jej nadmierna opieka i troska były trochę irytujące, ale o czym tu mówić – kłótnia nie rozwiąże problemu, a jedynie pogorszy jego relacje z żoną. A Ola bardzo się martwiła tą sprawą. Postanowił więc pogodzić się z teściową – kupił bukiet kwiatów i poszedł ją przeprosić. Kobieta przyjęła przeprosiny zięcia, porozmawiali i wszystko ustalili. Teściowa wszystko zrozumiała i obiecała, że ​​nie będzie aż tak nachalna. Na tym stanęło.

Ale już miesiąc później pani Danuta zadzwoniła i rozkazującym tonem powiedziała, żeby ją zawiózł na wieś – nie pytała zięcia, czy chce, czy nie. Jedziemy i tyle – czeka na nich za godzinę. Szymon narzekał i się wściekał – okazuje się, że teściowa niczego nie zrozumiała. Ale posłuchał żony i pojechali po jej matkę. Cały czas trzymał się w garści i starał się w ogóle nie odzywać. Teściowa nadawała przez całą drogę – opowiadała najnowsze plotki i była w doskonałym humorze, co jeszcze bardziej irytowało zięcia. Ale kłótni jakimś cudem udało się uniknąć – mężczyzna wytrzymał.

Kiedy przyjechali na miejsce, Ola nie wiedziała, gdzie właściwie są i co to jest za dom. Mama postanowiła wszystko wyjaśnić:

– Nie chciałam wam wcześniej wszystkiego mówić, bo nie wiedziałam co i jak. Ale odziedziczyłam ten dom po dalekiej krewnej. Ja sama tak naprawdę go nie potrzebuję – postanowiłam dać go wam. A wy już sami zdecydujecie – czy sprzedać, czy zostawić go sobie jako domek na lato. Rozumiem, że za bardzo wtrącam się w wasze życie – ale po prostu chcę dla was jak najlepiej.

Szymon nie mógł wydusić z siebie ani słowa – było mu wstyd. Teściowa rzeczywiście robiła wszystko z myślą o nich, a jego denerwowały takie drobiazgi. Chciał podziękować, ale się bał, że nie będzie to wyglądało zbyt dobrze – tak jakby tylko prezenty były dla niego ważne.

Trending