Connect with us

Ciekawostki

Patrzę przez okno, a tam mama koleżanki mojej córki z klasy

Mieszkamy na osiedlu domów jednorodzinnych.

Koleżanka mojej córki z klasy mieszka po sąsiedzku, dwa domy dalej. Mieszkają u nas raczej zamożni ludzie, więc dziewczyna jest ładna, zadbana, może trochę cwana. Chyba jej się bardzo spodobało u nas w domu, bo ciągle znajdowała jakiś pretekst, żeby do nas przychodzić. A to, żeby wyciągnąć moją córkę na spacer, a to, żeby razem odrobić zadanie domowe, a to żeby po prostu napić się razem wieczornej herbaty. Czasami człowiek wieczorem chce sobie odpocząć po ciężkim dniu pracy, a tu trzeba się zająć nie tylko swoim dzieckiem, ale jeszcze jej koleżanką. Chociaż to nie jest aż takie trudne, zwłaszcza że dziewczynki się przyjaźnią, tak ogólnie to nie mam nic przeciwko temu.

Pewnego wieczoru znowu usłyszałam pukanie do drzwi. Mój mąż już się położył, my z córką umyłyśmy zęby i też szykowałyśmy się do spania. Patrzę przez okno i widzę matkę tej koleżanki mojej córki z klasy. Naprawdę nie lubię, kiedy ktoś przychodzi w gości bez uprzedzenia. Nawet jeżeli nie ma mojego numeru, to mamy swoją grupę rodziców na Whatsappie.

No, ale otwieram, może coś się stało. Ta matka jest taka zła, że prawie dym idzie jej z uszu. Pakuje się do domu i zaczyna krzyczeć:

– Chodź tu, powiedziałam!

To niby do mojego dziecka. Mój mąż i ja stoimy, oboje zaskoczeni. Córka podchodzi i w ogóle nie rozumie, o co chodzi. W naszym domu nikt nigdy nie podnosi głosu, po prostu mnie to rozwścieczyło.

Okazuje się, że kiedy dziewczyny jechały na rowerach, to, o ile zrozumiałam, jakieś kamienie spod kół trafiły w ogrodzenie naszego wspólnego sąsiada i zrobiła się na nim rysa, odprysnęło trochę farby. Sąsiad zwrócił dziewczynkom uwagę, ale one, jak to dzieci, pojechały dalej. Byłam zaskoczona, że sprawa jest aż tak „pilna” i nie mogła poczekać do rana. Poza tym ta kobieta powiedziała jeszcze, że to jest wina mojej córki, bo jej „święte” i spokojne dziecko nie mogło tego zrobić. Tutaj już nie wytrzymałam:

– Przyszła mi pani powiedzieć, jakie mam złe dziecko?

Odpowiedź jeszcze bardziej mnie zaskoczyła:

– Już ja się wszystkiego dowiedziałam! Wasza córka popchnęła jedną dziewczynkę na wf-ie, to musi być jej wina!

– A pani córka ile ma lat, nie tyle, co moja? I co, moja ją do czegoś zmusiła? Dzieci jeździły na rowerach, po co tu szukać winnych, – już nie wiedziałam, jak jej zasugerować, żeby sobie w końcu poszła.

Porozmawialiśmy z córką. Wszystko było tak, jak myślałam, to naprawdę zdarzyło się przypadkiem. Daliśmy dziewczynkom farbę, a one zamalowały zadrapanie na płocie sąsiada.

Wieczorem rozległo się kolejne pukanie do drzwi. Moja córka krzyczy:B Ona się teraz tak boi, przez jedno niemądre zachowanie te kobiety.

Ale to przyszedł sąsiad, żeby powiedzieć.

 

Trending