Connect with us

Historie

Okłamałem rodzinę, żeby dostać to, czego chciałem

Tak się składa, że trudno mnie nazwać szczęściarzem – nie było mi łatwo dostać się na studia, potem nie mogłem znaleźć pracy, a kiedy już ktoś mnie zatrudnił, to pensja nie była imponująca. Nie wiem, czy mam pecha, czy może pokładam za duże nadzieje w swoich umiejętnościach i talentach. Za każdym razem, gdy coś szło nie tak, obwiniałem los, bo byłem pewny, że ​​to, co mnie spotyka, jest niesprawiedliwe.

Natomiast mój brat to chyba ulubieniec losu – wszystko zawsze przychodziło mu łatwo, bez większego wysiłku i stresu. Dobra szkoła, świetna praca, kariera i piękne dziewczyny. Kocham mojego brata, ale ta niesprawiedliwość po prostu mnie irytowała. Uświadomiłem sobie, że mnie to denerwuje i nie cieszę się jego szczęściem – wolałbym, gdyby jemu też ​​się coś nie udało.

Poza tym mama często stawiała mi go za przykład. Mówiła, popatrz na Marcina, on jakoś wszystko robi i mu się udaje. A ja niby zawsze się złoszczę i chodzę niezadowolony. To mnie po prostu wkurzało.

Kiedyś jakoś się dowiedziałem, że mój brat czeka na ważny telefon od potencjalnego pracodawcy. Marcin akurat poszedł do łazienki i zostawił telefon na stole. Wtedy zadźwięczał dzwonek. W tym momencie coś mnie podkusiło – podniosłem słuchawkę i w imieniu mojego brata zrezygnowałem z tej pracy, chociaż przyjęli jego kandydaturę. Nic nie powiedziałem Marcinowi, a to połączenie usunąłem z historii w telefonie.

Mój brat jeszcze przez kilka dni miał nadzieję, że zaproponują mu tę pracę, ale na próżno. To było dla niego duże rozczarowanie, bo takie stanowisko bardzo by mu pomogło w przyszłości. Mama też nie była zadowolona, ale wspierała syna.

Trochę mnie zaczęło męczyć sumienie, ale przecież nie mogłem się przyznać – bo niby co bym miał powiedzieć? Jak wytłumaczyłbym taki podły czyn? Wszystko, co mogłem zrobić, to milczeć i o wszystkim zapomnieć.

Trending