Connect with us

Historie

Nie mam zamiaru już więcej pomagać wielodzietnym rodzinom

Czasami wydaje mi się, że ludzie w ogóle nie doceniają dobrych uczynków, tylko uważają, że im się to należy. Ale tak naprawdę nikt nikomu nic nie jest winien, a jeżeli ktoś ci pomoże, to powinieneś chociaż podziękować i to docenić. Chociaż moje ostatnie dobre zamiary tylko potwierdziły moje przypuszczenia – zanim otworzysz dla kogoś swoje serce, najpierw sto razy to przemyśl.

Ta sytuacja przydarzyła mi się, kiedy postanowiłam pomóc moim sąsiadom. Tak się złożyło, że w tej samej klatce schodowej, piętro nade mną, mieszka duża rodzina. Biorąc pod uwagę, że dzieci jest u nich aż pięcioro, a matka zawsze albo jest w ciąży, albo karmi niemowlę, to pracuje tam tylko ojciec – nie zawsze wystarcza im pieniędzy. Dzieci często chodzą w podartych, niezbyt czystych ubraniach, które często są albo za duże, albo za małe. A ci młodsi dostają to, czego starsi nie zdążyli doszczętnie zniszczyć. Za każdym razem, gdy widzę te dzieci, bardzo mi ich żal. Nie wiem nic o tej rodzinie, bo mieszkam tu od niedawna. Dlatego zaskoczyła mnie obojętność innych sąsiadów.

Uznałam, że jestem lepsza od innych, mądrzejsza i mam wielkie serce – dlatego powinnam zaoferować swoją pomoc. Nie miałam żadnych nadprogramowych pieniędzy, ale po moich dzieciach zostało sporo ubrań w dobrym stanie. Postanowiłem więc oddać je dzieciom sąsiadów. Spakowałam kilka toreb z ubraniami, które wcześniej wyprałam i wyprasowałam, dołożyłam dużo zabawek, kupiłam trochę słodyczy i zaniosłam je do sąsiadów.

Na początku mama dzieci była bardzo zaskoczona, ale potem, tak jak myślałam, serdecznie mi podziękowała. A dzieciaki? Były bardzo szczęśliwe. Wróciłam do domu usatysfakcjonowana. Ale na klatce schodowej spotkałam inną sąsiadkę. Kobieta spojrzała na mnie ze współczuciem i powiedziała:

– Niepotrzebnie im pani to wszystko oddała. Nie docenią tego. Zobaczy pani jutro, że te rzeczy będą już wystawione na sprzedaż w Internecie, a pieniądze pójdą na papierosy. Dzieci będą dalej chodziły brudne i w starych rzeczach.

– Ale to przecież niemożliwe. Kto by pomyślał, żeby sprzedawać używane ubrania, na dodatek takie, które od kogoś dostał.

– Myśli pani, że nikt nie próbował im pomóc? To nie jest pierwszy raz. Wszyscy jesteśmy tutaj ludźmi, żal nam dzieci, ale nikt tego nie docenia. Usłyszy się jedynie “dziękuję”, a i to nie zawsze. Czasami Kaśka potrafiła nawet powiedzieć, że rzeczy są brzydkie, stare i jakieś dziwne. Od tego czasu wszyscy omijają ich szerokim łukiem.

– No cóż, mam nadzieję, że tym razem tego nie zrobi.

– No zobaczymy,  – powiedziała sąsiadka i poszła do swojego mieszkania.

Trochę się zniechęciłam, ale wciąż miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Nie mogłam się przecież tak pomylić co do osoby, żeby nie zauważyć niczego złego. Poza tym dzieci natychmiast zaczęły bawić się zabawkami. To niemożliwe.

Ale mały robal wątpliwości podgryzał mnie od środka i kilka dni później trafiłam na stronę, na której sprzedaje się używane rzeczy. I wiecie co? Znalazłam tam ponad połowę ubrań, które zaniosłam sąsiadce i trzeba powiedzieć, że ceny za nie wyznaczyła wcale nie niskie. Jakby mnie ktoś oblał kubłem zimnej wody – Kasia nie tylko nie doceniła pomocy, ale jeszcze postanowiła na tym zarobić.

Oczywiście teraz nie pójdę i nie zabiorę tych rzeczy z powrotem, ale już zupełnie straciłam chęć, żeby komuś pomagać. Okazuje się, że ludzie są niewdzięczni, przebiegli i zupełnie nie można im ufać. Żal mi tylko dzieci.

Trending