Connect with us

Historie

Nauczył się robić nie tylko smażone ziemniaki, ale też inne dania

Paweł leżał na kanapie w pustym pokoju i myślał nad tym, jak ma dalej żyć. Pracuje w fabryce, ale nawet nie wie, jak usmażyć zwykłe ziemniaki. Nawet o tym nie myślał, bo to żona, Ola zawsze zajmowała się kuchnią. Czy mógł przypuszczać, że tak szybko jej zabraknie? Od tej jednej myśli zrobiło mu się tak źle, jakby ktoś odciął mu dopływ powietrza. Paweł rozzłościł się wtedy na siebie, na cały świat, a przede wszystkim na swoją córkę Julkę, która była kopią swojej zmarłej matki.

Julka chodziła do siódmej klasy. Wiek dojrzewania – trzeba z nią dużo rozmawiać, wyjaśniać, zadawać pytania. Zwłaszcza, że to dziewczynka. Trzeba ją nauczyć, jak się zachowywać, jak rozmawiać z ludźmi, jak się bronić i nie ulegać rozmaitym prowokacjom ze strony chłopców. Czy Paweł wie, jak to zrobić? Nie pamiętał, kiedy ostatnio szczerze rozmawiał z Julką. Zawsze robiła to Ola. Świetnie sobie radziła. Dlatego córka była dobrze wychowana i całkiem mądra. Nigdy nie było z nią żadnych problemów.

Ola była młodą, piękną, energiczną kobietą. Ale choroba nikogo nie oszczędza. Kiedy usłyszeli diagnozę, było już za późno, żeby cokolwiek zmienić. Paweł pamięta, że wtedy usiadł w kącie pokoju. Jak małe dziecko, na które ktoś nakrzyczał, długo siedział rozmyślając o tym, co mógłby zrobić, żeby pomóc swojej żonie. Potem poszedł do psychologa, chociaż bardziej chyba potrzebował psychiatry. Paweł nie mógł pogodzić się z faktem, że za miesiąc Oli może już nie być.

Najpiękniejszy, najsłodszy i najtrudniejszy miesiąc Pawła i Oli dobiegał końca. Tyle udało jej się wytrzymać, a potem przewidywania lekarzy potwierdziły się. Mężczyzna stał teraz na rozdrożu. Musiał nauczyć się żyć razem z nastoletnią Julką. Wiele razy zadawał sobie retoryczne pytanie, dlaczego przyszło mu nieść taki ciężki krzyż, czym sobie na to zasłużył i za jakie grzechy cierpiała Ola?

Z takimi myślami Paweł zasnął na kanapie. Obudził go telefon ze szkoły:

– Dzień dobry, czy rozmawiam z ojcem Julii? Proszę przyjść do szkoły, dyrektor pana wzywa.

– Chodzi o moją córkę? Proszę powiedzieć, co się stało! – zaniepokojony Paweł  zaczął krzyczeć do słuchawki. Jeszcze nie do końca się obudził i niezupełnie rozumiał, czego ten ktoś od niego oczekuje.

Wtedy nauczycielka krótko odpowiedziała, że Julka pobiła koleżankę z klasy. Tylko dlatego, że wzięła jej długopis. Paweł był zaskoczony zachowaniem córki, ponieważ takie sytuacje nigdy się nie zdarzały. Julka nigdy nawet nie podnosiła głosu, nie mówiąc o tym, żeby mogła podnieść na kogoś rękę.

Paweł szybko wsiadł do samochodu i pognał do szkoły. W gabinecie dyrektora najpierw usłyszał reprymendę jak pierwszoklasista. Obiecał, że na pewno wyjaśni tę sytuację i to się już więcej nie powtórzy. Potem do Pawła zadzwoniła matka tej poszkodowanej uczennicy i najgorszymi słowami zaczęła obrażać jego i Julkę. Paweł poprosił kobietę, żeby się uspokoiła i powiedział, że postara się naprawić sytuację.

Nikt w szkole nie wiedział o tym, że mama Julki zmarła. Paweł nie chciał tego ujawniać, żeby nie wzbudzać współczucia i litości. Chyba tego nie lubił najbardziej – kiedy ludzie próbowali go wspierać. Bo wtedy pozwalał sobie na słabość i kompletnie się rozklejał.

Kiedy Julka wróciła po szkole do domu, Paweł spojrzał na nią surowo. Ale natychmiast się uspokoił, nie mógł kłócić się z dziewczyną, która tak bardzo przypominała mu ukochaną Olę. Julka zapytała pierwsza:

– Będziesz mnie bił, czy zamkniesz mnie w areszcie domowym?

Paweł nie wiedział, co odpowiedzieć. Z jednej strony chciał pokazać, że jest ojcem, a nie jej szkolnym kolegą. Z drugiej strony doskonale rozumiał, że strata matki mocno uderzyła w psychikę córki i wpłynęła na jej zachowanie. Paweł wziął Julkę za rękę, poprosił, żeby usiadła, po czym powiedział cicho:

– Wiesz przecież, że źle zrobiłaś. Ta dziewczyna nie jest niczemu winna. Może trzeba było jej najpierw wyjaśnić, żeby nie dotykała cudzych rzeczy. Jak myślisz? – Paweł szczerze spojrzał Julce w oczy, ale poza bólem i pustką nie widział w nich nic innego. – Juleczko, – łagodnie mówił dalej, – rozumiem, jaki to dla ciebie ból i trauma. Ty i twoja mama stanowiłyście jedność. Byłyście przyjaciółkami, dawałyście sobie rady. Wiem, że nie zdołam nawet w połowie zastąpić jej dobroci i ciepła. Ale musimy nauczyć się żyć na nowo. Jesteśmy rodziną. Nie masz nikogo oprócz mnie. Ja też mam tylko ciebie.

Paweł pocałował córkę i czekał na odpowiedź. A Julka się po prostu rozpłakała:

– Gdybyś tylko wiedział, tato, jak trudno mi przez to przejść. Nikt mnie nie zrozumie, bo to ból nie do opisania. Oddałabym wszystko, żeby tylko mama była blisko. Ale nie jestem mała, wiem, że cuda się nie zdarzają. A Werkę zaraz przeproszę. Nie wytrzymałam. To moja wina. Nigdy wcześniej nic takiego nie zrobiłam. Wiesz, ja mam inny charakter.

– Wiem, córeczko, – powiedział zamyślony Paweł. Taki sam charakter miała Ola. Miękki, łagodny, nigdy nie życzyła nikomu nic złego. Najlepsze serce na świecie. W oczach Pawła pojawiły się łzy, ale starał się nie pokazywać tego swojej córce.

Julka obiecała, że ​​nic takiego już się nie powtórzy. Zaczęła uprawiać sport, chodzić na dodatkowe zajęcia, żeby jakoś wypełnić pustkę w sercu. Paweł nauczył się przygotowywać nie tylko smażone ziemniaki, ale też inne dania.

Oboje nauczyli się żyć na nowo. Kosztowało ich to dużo wysiłku. Tak ciężko jest stracić kogoś, kogo kocha się ponad życie.

Trending