Connect with us

Życie

Nasze dzieci mają gdzie mieszkać, to ty je skazujesz na tułaczkę

Małżeństwo moich sąsiadów trwało 10 lat. Wszystko układało im się niesamowicie łatwo. Ona, Matylda, pracowała, że ​​tak powiem, jako blogerka. A on, Arek, w firmie budowlanej.

Mieli dwoje dzieci. Bardzo słodkie dziewczynki – 10-letnia Natalka i 7-letnia Kasia. Dzieci były bardzo szczęśliwe, podobnie jak ich rodzice. Ale ostatnio wszystko zaczęło się diametralnie zmieniać.

Mieszkali w czteropokojowym mieszkaniu Arka. Ale ostatnio mężczyzna zaczął się oddalać od rodziny. Niewiele czasu spędzał w domu. Przez ostatnie 6 miesięcy prawie w ogóle tam nie bywał, a z Matyldą i dziećmi mieszkała jej teściowa.

Oczywiście Matylda wciąż wierzyła, że ​​wszystko się zmieni i będzie jak dawniej. Nie podejrzewała go o żadne zdrady. Ale nie wszystko mogła wybaczyć. W tym domu czuła się jak służąca. Znowu bardzo się o to pokłócili. Powiedziała, że ​​wystąpi o rozwód, a on wyglądał na zadowolonego z takiego obrotu sprawy.

Matylda zdała sobie sprawę, że nic już się nie da naprawić. Dla męża jest obcą osobą i najwyraźniej nikt ani nic tego nie zmieni. Nie było żadnych powodów. Tak się po prostu stało. Taki los.

Arek nie złożył pozwu o rozwód. Nie miał odwagi wziąć na siebie odpowiedzialności za rozstanie. Więc Matylda zrobiła to sama. Oprócz tego chciała przenieść się do wynajętego mieszkania. Żeby nie widzieć męża ani teściowej, która udawała, że jej nie zauważa.

Na pożegnanie Arek powiedział, że nie wyrzuca dzieci. Mają gdzie mieszkać. To ona skazuje córki na taki los, żeby błąkały się po wynajętych mieszkaniach. Matylda uznała, że to jego kolejny sposób na to, żeby nie brać na siebie żadnej odpowiedzialności. Nie wyrzuca przecież dzieci, przeszkadza mu tylko ich matka. Nie wiadomo, jak wyobrażał sobie tę sytuację.

Kiedy Matylda i jej córki się przeprowadziły, sama przenosiła wszystkie ciężkie torby i rzeczy. Przyjechała pomóc jej mama. Ale mąż i teściowa udawali, że ich nie znają i nawet nie zwracali na to uwagi. Nie chcieli nawet pożegnać się z dziećmi ani pomóc chociaż dziewczynkom.

Łóżeczka córek zostały w dawnym mieszkaniu. Matylda chciała je zabrać za miesiąc. Ale kiedy przyszła bez uprzedzenia, zastała w domu kobietę z dwójką dzieci. Synem w wieku Kasi  i jeszcze młodszą córką.

Dlatego Matylda postanowiła nie zabierać tych mebli. Niech sobie tam śpią. A dla swoich dziewczynek kupi jeszcze lepsze.

W tym czasie Arek widział swoje córki tylko raz. Nigdy więcej nawet nie próbował. A Matylda nie prosi o wiele. Jutro ostatnia rozprawa, po której ma nadzieję, że wreszcie będzie naprawdę wolna.

Trending