Connect with us

Historie

Nasz sąsiad, dziadek Mirek, jest samotny. Krewni rzadko go odwiedzają, a on sam już nie radzi sobie z całym gospodarstwem. Postanowiłem pomóc staruszkowi, bo to dla mnie nic trudnego, a dla niego duża ulga. Ale kiedy zobaczyłem, jaki naprawdę jest mój sąsiad, zupełnie odechciało mi się pomagać.

Razem z moją mamą i córką mieszkam na wsi. Żona mnie opuściła, zostawiając mi córkę, więc żyjemy we trójkę. Za płotem mieszka nasz sąsiad, Mirek. Jest samotny. Wnuki od czasu do czasu go odwiedzają, ale chyba tylko po to, żeby nie zapomniał o nich przy spisywaniu testamentu.

Dziadek Mirek jest dość stary, ma już chyba 80 lat, ale nadal całkiem dobrze sobie radzi. Hoduje krowę, robi sery, sprzedaje mleko i śmietanę.

Pewnego dnia wyjrzałem zza płotu i zobaczyłem, że dziadek Mirek kosi trawę. Widzę, że kosa coś nie tnie. Pytam go, co się stało i czy ma ją czym naostrzyć. Sąsiad odpowiedział, że gdzieś zgubił osełkę, a wstydził się mnie o nią poprosić.

Miałem dzień wolny, więc naostrzyłem kosę dziadka Mirka i przy okazji skosiłem trawę na jego podwórku. Trochę mi żal dziadka, bo jest sam i nikt mu nie pomaga. Za stodołą ma kilka krzewów malin, gałęzie wprost uginają się od owoców. Pomyślałem, że wyślę małą, niech pozbiera dziadkowi maliny. Córka poszła do dziadka, siedziała tam przez trzy godziny aż zerwała wszystkie owoce z krzaków, po czym przyszła do domu i powiedziała, że już nie pójdzie do dziadka Mirka, bo nawet jej nie podziękował.

To nic takiego, pomyślałem. Dziadek pewnie zajął się pracą i zapomniał. Podziękowałem córce i pochwaliłem ją za to, że pomogła dziadkowi, któremu już trudno jest samemu wszystko robić.

Od czasu do czasu sąsiad prosił mnie o jakąś przysługę: żeby wrzucić siano do stodoły czy zanieść sąsiadom mleko. Jakoś ciągle było mi go żal i chciałem mu w czymś pomóc.

Tydzień później do dziadka Mirka przyjechały jego wnuki i prawnuki. Najmłodsi zaczęli grać w piłkę, a moja córka wisiała na płocie, patrzyła na dzieci szczenięcymi oczami i czekała, aż ktoś ją zawoła. Dziadkowi nawet brew nie drgnęła, nie zaprosił jej do siebie.

Nie chciałem, żeby mi dawał te maliny, tę śmietanę, którą robi, czy to mleko, ale fakt, że zobaczył, jak moja córka patrzy na jego prawnuki z błagalnym spojrzeniem, żeby ją zawołał, i to zignorował, zwyczajnie mnie rozwścieczył .

Następnego dnia, gdy krewni sąsiada wyjechali, znowu poprosił mnie, żebym zaniósł sąsiadowi mleko, tylko że ja już nie chciałem mu pomagać. Skoro dla niego nawet dziecko jest obojętne, to dlaczego ktoś miałby mu pomagać?

Trending