Ciekawostki
Nasz dom spłonął, a strażak stał się naszym zbawcą

Kiedy miałem trzynaście lat, w moim życiu wydarzyło się wielkie nieszczęście. Chcę podzielić się z wami tą historią…
Mieszkaliśmy w domu, który moi rodzice zbudowali, kiedy byłem jeszcze bardzo mały. Byliśmy przeciętną rodziną, żyliśmy normalnie, bywały czasem gorsze czasy, kiedy nie powodziło nam się za dobrze. Jednak moi rodzice i ja byliśmy szczęśliwi. Jestem ich jedynym synem. Nie mogę powiedzieć, że mama i tata mnie rozpieszczali, ale zawsze czułem ich miłość.
Ale pewnej nocy wydarzyło się coś strasznego. Nasz dom spłonął…
Spaliło się dosłownie wszystko. Tego dnia mieliśmy wracać z wakacji nad jeziorem, byliśmy na takim krótkim rodzinnym wyjeździe. Jeszcze przed naszym powrotem zadzwonili do nas sąsiedzi i powiedzieli, że wszystko stoi w ogniu. Dom został prawdopodobnie celowo podpalony. To raczej na pewno byli konkurenci ojca w biznesie, którym oczywiście nikt nic nie udowodnił.
Do ostatniej chwili mieliśmy nadzieję, że sprawcy zostaną złapani, ale na próżno. Ubezpieczyciel odmówił nam wypłaty odszkodowania, do tej pory nie rozumiem dlaczego… Potem zaczęło się najgorsze, bo nie mieliśmy gdzie mieszkać. Tułaliśmy się po jakichś klitkach, przez jakiś czas nocowaliśmy nawet w opuszczonym domu…
Pewnego dnia, gdy ponownie przeszliśmy się tam, gdzie kiedyś był nasz dom, żeby poszukać jeszcze jakichś rzeczy, zauważyliśmy, że w drodze powrotnej do mieszkania, w którym wtedy nocowaliśmy, szedł za nami jakiś mężczyzna. Na początku moi rodzice i ja przestraszyliśmy się, bo on wyraźnie nas śledził. Ale to, co powiedział, kiedy do nas podszedł…
To był strażak, który tamtego dnia gasił nasz dom. Jak się okazało, szukał nas. Przychodził codziennie na zgliszcza naszego domu, żeby się z nami spotkać, ale nigdy mu się to nie udało. Moi rodzice i ja aż się rozpłakaliśmy, gdy ten mężczyzna zaproponował nam, żebyśmy zamieszkali w jego domu.. Zapytaliśmy go dlaczego, bo przecież nas nie zna.. A on nam powiedział, że sam kiedyś był w podobnej sytuacji. Dobrzy ludzie mu pomogli, a teraz on chce to samo zrobić dla nas…
Ten człowiek każdego dnia narażał życie, gasząc pożary, już samą swoją pracą robił dobre uczynki. A jeszcze postanowił nam pomóc… Mieszkaliśmy z nim przez jakieś osiem miesięcy. Potem, po długich procesach, firma ubezpieczeniowa jednak zgodziła się wypłacić nam odszkodowanie, żebyśmy mogli zbudować nowy dom.
I wiecie co? Mam już dwadzieścia sześć lat, ten mężczyzna niestety wyjechał do innego kraju, więc nie wiem, co się z nim dalej stało. Obiecałem sobie jednak, że odwdzięczę się komuś taką samą dobrocią, jaką on zrobił dla nas. I teraz też pracuję jako strażak!
Taka to właśnie historia.

-
Historie1 rok ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina1 rok ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina1 rok ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie1 rok ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki