Connect with us

Życie

Moja nowa mama

W poniedziałek rano dyrektorka przyprowadziła do klasy Alicji nieznajomego małego chłopca.

– Pani Alicjo, Marek będzie się teraz uczyć w pani klasie. Proszę go przyjąć; a to jego ojciec, pan Piotr Wojciechowski.

– Bardzo nam miło, chodź, Marku, przedstawię cię dzieciom i pokażę ci ławkę, w której będziesz siedział – Alicja wzięła chłopca za rękę.

– Panie Piotrze, proszę się nie martwić o syna, wszystko będzie dobrze. Dzieci po prostu uwielbiają panią Alicję.

Dyrektorka zabrała ojca do swojego gabinetu, żeby podpisał wszystkie niezbędne dokumenty.

Pierwszy dzień szkoły był dla Marka bardzo udany. Chłopiec był spokojny, skromny, ale bardzo zdolny. Chociaż dziecko było jeszcze trochę zawstydzone, udało mu się znaleźć wspólny język z nauczycielką.

Kiedy po Marka przyszedł tata, nauczycielka podzieliła się z nim swoimi spostrzeżeniami. Piotr wyjaśnił, że mieszkają z synem tylko we dwójkę, nie ma matki. Chłopiec szuka jej w każdej napotkanej kobiecie.

Kilka tygodni później Marek przyzwyczaił się do nowej szkoły i z przyjemnością chodził na zajęcia. Kiedyś, gdy prawie wszystkie dzieci poszły już do domów, Alicja musiała zostać trochę dłużej – ojca Marka ​​wciąż nie było. Spóźnił się, a kiedy przyszedł po syna, długo przepraszał i tłumaczył, że zatrzymali go w pracy.

Aby jakoś zrekompensować swoją winę, Piotr zaproponował nauczycielce syna, żeby pojechała z nim i Markiem w weekend za miasto, pospacerować i napić się kawy. Chłopiec był bardzo szczęśliwy i zaczął prosić Alicję, żeby się zgodziła. Wychowawczyni nie mogła odmówić chłopcu.

W sobotę rano Marek z tatą przyjechali po Alicję, żeby zabrać ją na spacer. Kiedy dojechali na miejsce, Marek pobiegł na plac zabaw, a Piotr z Alicją mogli napić się kawy i porozmawiać.

Po tym weekendzie Alicja i Piotr zaczęli się spotykać, a kilka miesięcy później Piotr się oświadczył. Wzięli cichy ślub i Alicja wprowadziła się do chłopaków. Marek był przeszczęśliwy, że ma mamę. Przez pierwsze dwa lata w rodzinie panowała sielanka. Alicja nadal pracowała w szkole, a Piotr był kierownikiem w jednej z firm.

Pierwsze problemy pojawiły się, gdy Marek poszedł do czwartej klasy. Alicja próbowała pomóc chłopcu w nauce, przypominała o odrabianiu prac domowych. Piotr kategorycznie się temu sprzeciwiał – uważał, że chłopiec powinien sam rozwiązywać własne problemy. Jeśli syn ma pytania – niech zada je na lekcji.

Kiedy Marek przynosił nienajlepsze stopnie, ojciec krzyczał na niego. Chłopak z każdym dniem coraz bardziej zamykał się w sobie, a Ala próbowała wszelkimi sposobami pomagać mu i go wspierać.

– Piotr, on nie ma matki, to taka trauma, nie można tak z nim postępować. Jesteś dla Marka zbyt surowy.

– Nie pouczaj mnie. Jak sama urodzisz, to będziesz mogła wychowywać – mruknął Piotr.

Alicja poczuła się urażona, chciała mieć dziecko, to Piotr się nie zgadzał  – mówił, że Marek mu wystarczy.

Kiedyś Marek dostał jedynkę z matematyki. Ojciec bardzo nakrzyczał na syna. Chłopak przestraszył się i przytulił do Ali. Piotr popchnął ją, żeby sięgnąć do Marka, wybuchła ogromna awantura. Po tym zdarzeniu nie odzywała się do niego przez kilka dni, dopóki Piotr nie przeprosił żony i syna.

Minęło kilka tygodni i Piotr wrócił do domu pijany – Alicja nigdy wcześniej  nie widziała go w takim stanie. Zaczął obrażać żonę i szukać powodu do kłótni. Jak się okazało – Ala nie potrafi ani gotować, ani sprzątać, ani wychowywać dzieci. Potem przyszła kolej na Marka. I chociaż Ala błagała, żeby nie straszył dziecka, Piotr zaczął na niego krzyczeć aż doprowadzał go do płaczu.

Ala nie mogła już dłużej tego znosić i postanowiła odejść od Piotra. Pewnego wieczoru zaczęła pakować rzeczy i wtedy podszedł do niej Marek:

Ala, dokąd się wybierasz – zawsze zwracał się do niej po imieniu.

– Mareczku, bardzo cię kocham i nadal będziemy się widywać. Możesz przychodzić do mnie, kiedy chcesz, ale nie mogę już mieszkać z twoim ojcem – za bardzo się różnimy.

– Mamo, błagam, nie odchodź – zawołał chłopiec. – Ja też bardzo cię kocham, tylko nie zostawiaj mnie samego.

Widok jego łez roztopił jej serce, przytuliła Marka:

Przepraszam, synku. Nigdzie od ciebie nie odejdę, też cię kocham.

Obiecała sobie, że opuści ten dom tylko z Markiem.

Tego wieczoru Piotr, jak to często bywało, przyszedł w złym humorze i zaczął szukać pretekstu do kłótni. Ale wszystkie jego próby schodziły na marne – Ala i Marek nie dali się sprowokować.

Minęło kilka lat i Alicja adoptowała Marka. Ostatnimi czasy Piotr coraz częściej spędzał noce poza domem, pił i spotykał się z innymi kobietami – Ala wiedziała o tym wszystkim. Jednak z biegiem czasu kobieta uznała, że ​​ma dość – złożyła wniosek o rozwód i o wyznaczenie miejsca zamieszkania Marka.

Alicja wynajęła prawnika, żeby bronił interesów jej i Marka. W dniu procesu kobieta i chłopak spotkali się z Piotrem. Gdy tylko ich zobaczył, zaczął krzyczeć, wyzywać ich i im grozić. Alicja krzyknęła, że ​​nigdy więcej nie zobaczy Marka. Chłopiec płakał i nie mógł się uspokoić.

Całą scenę widział sekretarz sędziego, który wszelkimi sposobami próbował uspokoić mężczyznę. A później sąd orzekł: Alicja i Piotr dostali rozwód, a Marek został z nią.

Alicja i Marek byli przeszczęśliwi.

Po procesie Piotr do nich podszedł:

– Wybacz mi synku… nie wiem, co we mnie wstąpiło. Nie chciałem tego. Alicja i ja nie dogadywaliśmy się, ale nie chowaj do mnie urazy – nie zapomnij o ojcu.

Spuściwszy głowę, Piotr wyszedł z budynku sądu.

– Mamo, chodźmy na lody.

No chodźmy. Wybierzemy dużo pysznych smaków – tak jak lubisz.

Marek i Ala znowu się przytulili. Byli razem szczęśliwi.

Trending