Connect with us

Rodzina

Mam już swoje dzieci, a mama wciąż mnie kontroluje!

Z moją matką miałam złe relacje już od dzieciństwa. Myślę, że jest to spowodowane tym, że mamy inne charaktery. Odkąd pamiętam, cały czas się kłóciłyśmy. Pamiętam, że już od dzieciństwa kontrolowała i krytykowała każdy mój ruch. Wtedy tego nie rozumiałam, ale kiedy nadszedł okres dojrzewania, zaczęłam wszystko rozumieć. To był bardzo trudny okres w moim życiu, właśnie ze względu na postawę matki. Ciągłe krzyki, kłótnie powodowały, że uciekałam z domu. Miałam nawet skłonności do popełnienia samobójstwa. Mama wtedy jeszcze bardziej na mnie krzyczała, a ja oczekiwałam jedynie wsparcia od niej, ale nigdy go nie zaznałam.

Zaczęłam się obwiniać, że to moja wina, tłumaczyłam sobie, że to tylko trudny okres dojrzewania, wszystko minie i będzie dobrze, ale jak się okazało, wina nie leżała po mojej stronie, tylko matki.

Kiedy dostałam się na uniwersytet, wszystko było w porządku! Wybrałam uczelnię jak najdalej od niej, żeby tylko od czasu do czasu się z nią widywać. Wtedy poczułam pełną wolność! Wydawało mi się, że wszystkie kłótnie są już za nami. W końcu poczułam się wolna.

Wyszłam za mąż za mężczyznę, który pochodził z mojego miasta i po ukończeniu studiów wróciliśmy tam z powrotem. Namówiłam męża do zamieszkania z jego matką, chociaż moja mama namawiała nas do wprowadzenia się do niej. Tak mocno przekonywała mojego męża, że przez chwilę uwierzył, że moja matka jest aniołem. Opowiedziałam mu wszystko i zamieszkaliśmy u teściowej.

Po pewnym czasie urodziłam dziecko. Moja matka często nas odwiedzała. Bardzo mnie męczyły te wizyty, ponieważ ciągle mnie pouczała jak dbać o dziecko, jak kąpać i jak przewijać.

– Karmisz dziecko tą chemią? – moja matka była oburzona, gdy wzięła do ręki słoik z jedzeniem dla dzieci.

– Tak, samo mleko mojemu dziecku już nie wystarcza, czas przyzwyczaić ją do innego jedzenia.– odpowiedziałam matce, ale natychmiast żałowałam, że to zrobiłam.

– Co ty masz w głowie! Nie wiesz, że jest tu mnóstwo chemii, chcesz, żeby moja wnuczka zachorowała? – krzyczała mama.

Mam dość jej napadów złości i kłótni. Jestem po prostu tym zmęczona, kiedy odczepi się ode mnie i zacznie żyć swoim życiem. Mam już swoje dzieci, a ona wciąż mnie poucza, strofuje, kiedy to się w końcu skończy!

Kiedyś myślałam, że z czasem wszystko się zmieni, a mama zda sobie sprawę, że nie może bezustannie ingerować w moje życie, ale się myliłam.

Zdecydowałam, że sama muszę coś zrobić i rozwiązać tę sytuację!

Następnego dnia mama znowu do nas przyszła. Oczywiście bardzo„czekaliśmy” na nią. Mąż pospiesznie wyszedł do pracy, a teściowa poszła rzekomo na zakupy.

– „Świetnie, uciekli i zostawili mnie z nią samą!”– byłam oburzona.

– Wejdź mamo, chciałam z tobą poważnie porozmawiać – zaczęłam od progu.

– Poczekaj ze swoimi rozmowami, dopiero przyszłam, a ty od razu mnie atakujesz! – odpowiedziała.

Atakuję? Chcę tylko z nią porozmawiać. Przez całe życie ulegałam jej we wszystkim, starałam się nie prowokować do konfliktów i jasne jest, że to ona jest winna wszystkich kłótni.

– Mamo, chcę, żebyś już nie przychodziła do naszego domu. Porozmawiajmy normalnie, pójdźmy do psychologa, bo mam dość ciągłych kłótni i twoich wyrzutów, powiem ci szczerze, że jesteś nie do zniesienia! Zawsze nie podobało ci się wszystko, co robiłam, nie robiłam wszystkiego tak, jak chciałaś, nie byłam taka, jaką chciałabyś mnie zobaczyć! – łzy zbliżały się do oczu. Nie powstrzymywałam już swoich emocji.

– Córeczko, o co ci chodzi? Uspokój się! – mama była zaskoczona moim zachowaniem.

– Widzisz? Nawet teraz nadal mówisz, co mam robić! Tak było przez całe życie, ciągle mną dowodziłaś, zawsze mówiłaś, jak mam wszystko robić, ale nie jestem już mała! Mamo, mam trzydzieści lat! Mam swoje dzieci! Kiedy w końcu to zrozumiesz i przestaniesz mnie pouczać we wszystkim!

Przez chwilę mama milczała. Widziałam w jej spojrzeniu, że jest zaskoczona i zszokowana. Próbowała znaleźć słowa, aby wyrazić swoją opinię, ale prawdopodobnie nie mogła, ponieważ cisza trwała długo.

– Jak nie masz nic do powiedzenia, to do widzenia. Otworzyłam frontowe drzwi, pokazując mamie, że nie jest już mile widziana.

Naprawdę chciałam wtedy usłyszeć słowa przeprosin, wsparcia, zrozumienia mnie w końcu, ale nic nie usłyszałam. Widziałam tylko jej surowe spojrzenie. Wtedy nie zrozumiała, co chciałam jej przekazać, ale myślę, że później zrozumie.

Mama wyszła. Nie rozmawiałyśmy przez tydzień. Postanowiłam sama do niej zadzwonić i zapytać, jak sobie radzi. Od razu podniosła słuchawkę, jakby czekała na mój telefon. Od tego czasu rzadko się kontaktujemy, ale nasze relacje stały się znacznie lepsze.

Przedstawiłam swoją historię, jak myślisz, czy nie zrobiłam tego zbyt okrutnie?

Trending