Connect with us

Życie

Kolega mojego syna od samego początku wydawał mi się bardzo dziwnym chłopcem – przestraszony, milczący, spięty.

Ale winę za to wszystko zrzucałam na wiek – 12-letni chłopcy nie za bardzo lubią rozmawiać z dorosłymi, a już zwłaszcza z matkami kolegów. Ale potem zaniepokoiła mnie jedna rzecz – po wizycie Damiana znikały z domu małe rzeczy i drobne sumy pieniędzy. A później dowiedziałam się dlaczego.

Marek, mój starszy syn, jest bardzo towarzyskim chłopcem – ma wielu kolegów, często z nimi wychodzi na podwórko i równie często zaprasza do siebie na gry komputerowe. Ja nie mam nic przeciwko temu – w domu są przynajmniej na oku. Znam prawie wszystkich kolegów Marka – są to chłopcy z sąsiedztwa albo koledzy z klasy. Ale od niedawna ma nowego przyjaciela – Damiana. Chłopiec jest dość spokojny i niezbyt rozmowny. Myślałam, że to kwestia charakteru, a kiedy syn powiedział, że jest nowy w ich klasie, uznałam, że potrzebuje czasu, żeby się przyzwyczaić.

Kiedy coś gotowałam, zawsze częstowałam kolegów Marka. Ale o ile większość chłopców zwykle nie miała ochoty na obiad, a zwłaszcza na zupę, to Damian zawsze jadł wszystko, nawet prosił o dokładkę. Myślałam, że ma niezły apetyt. Nie to, co mój Marek, którego wręcz zmuszam do jedzenia, bo najchętniej żywiłby się burgerami i frytkami.

Po jakimś czasie zaczęłam zauważać, że po odwiedzinach Damiana giną jakieś drobiazgi – niewielkie sumy pieniędzy, słodycze, mój szalik, a nawet złoty pierścionek. Na początku myślałam, że gdzieś to schowałam i zapomniałam. To trwało, dopóki nie przyłapałam Damiana na tym, jak wyciągał z mojego portfela 5 złotych. Kiedy chłopak mnie zobaczył, pobladł. Sama nie wiedziałam, co powiedzieć. Rozpłakał się i prosił, żeby nikomu nie mówić, bo się wstydzi. Dobrze, że mój syn był wtedy u siebie w pokoju. Zgodziłam się milczeć pod warunkiem, że mi wszystko wyjaśni.

Jak się okazało, Damian pochodzi z dużej i niezbyt spokojnej rodziny – jego mama i ojciec często piją, pracują dorywczo i nie dbają zbytnio o swoje dzieci. A o ile Damian często może najeść się u nas, to jego młodsze siostry zwykle chodzą głodne. Zaczął więc kraść małe sumy, żeby kupić dzieciom coś do jedzenia – jakąś wędlinę, chleb czy mleko. Kiedy chłopak mi to powiedział, zrobiło mi się go strasznie żal.

Oczywiście, kradzież jest zła, ale to dziecko po prostu nie miało wyjścia. I, jak później dowiedziałam się w szkole, rzeczywiście powiedział mi prawdę o swojej sytuacji. Postanowiłam chociaż trochę pomóc tym dzieciom – dawałam Damianowi jedzenie i kupiłam trochę rzeczy. Dobrze, że babcia chłopca wystąpiła o pozbawienie swojej córki praw rodzicielskich i postanowiła sama wychowywać dzieci. I dobrze, że sąd stanął po stronie babci i dzieci z nią zamieszkały.

Trending