Connect with us

Relacje

Kilka razy proponowałem mojej dziewczynie małżeństwo, ale ona za każdym razem delikatnie odmawiała, mówiąc, że to jeszcze nie czas, że zdążymy jeszcze wziąć ślub. Nie wiem, jak długo trwałaby ta niepewność, gdyby nie jedno zdarzenie

Weronika nijak nie reagowała na moje sugestie, żebyśmy zalegalizowali nasz związek. Spotykaliśmy się już od ponad roku. Wszystko wydawało się być w porządku. Wychodziliśmy razem, spędzaliśmy wspólnie czas, polecieliśmy na wakacje. Rodzice Weroniki traktowali mnie jak zięcia. Moja mama nazywała moją dziewczynę synową i wydawało się, że kocha ją nawet bardziej niż mnie.

Ale Weronika ignorowała wszystkie moje propozycje wspólnego życia, twierdząc, że to jeszcze za wcześnie. Ja uważałem, że jest jej po prostu wygodnie mieszkać z rodzicami, bo nie miała żadnych obowiązków. Mama Weroniki gotowała i sprzątała, a moja dziewczyna wracała do domu tylko po to, żeby odpocząć. Oczywiście, jeżeli zamieszkamy razem, Weronika będzie musiała wziąć na siebie część domowych obowiązków. I to mnie trochę niepokoiło, ponieważ chciałem widzieć w Weronice swoją przyszłą żonę.

Kilka razy proponowałem mojej dziewczynie małżeństwo, ale ona za każdym razem delikatnie odmawiała, mówiąc, że to jeszcze nie czas, że zdążymy jeszcze wziąć ślub. Nie wiem, jak długo trwałaby ta niepewność, gdyby nie jedno zdarzenie.

Pewnego dnia mieszkanie rodziców Weroniki, w którym ona też mieszkała, zalali sąsiedzi z góry. A awaria była tak duża, że tapeta zaczęła ​​odpadać, podłoga była uszkodzona, a sprzęt AGD się zepsuł. Rodzice mojej dziewczyny prawie płakali, bo niedawno zrobili remont i kupili nowe meble. Ale, o dziwo, właśnie ta, na pierwszy rzut oka nieprzyjemna sytuacja, pomogła mi i Weronice przenieść nasz związek na nowy poziom.

W mieszkaniu znowu trzeba było zrobić remont. Na jego czas rodzice Weroniki postanowili zamieszkać u krewnych. A moja dziewczyna musiała zamieszkać ze mną, bo nie było innego wyjścia.

Na początku nie była z tego zadowolona, bo, jak się okazało, nie umiała gotować. Miała też problem ze sprzątaniem, trzymała się jak najdalej od obowiązków domowych. Ale cierpliwie uczyłem ją tego, co sam umiałem. Nigdy nie skrytykowałem jej za nieidealny porządek czy przypalony obiad. Dlatego po dwóch miesiącach moja narzeczona stała się kucharką prawie doskonałą.

Kiedy w mieszkaniu jej rodziców skończył się remont, jednak nie chciała tam wracać. A po miesiącu wzięliśmy ślub.

Mieszkamy razem już sześć lat. Znajomi zawsze chwalą moją żonę, mówiąc, że trafiła mi się idealna gospodyni. A ja tylko tajemniczo się uśmiecham, bo wszystko to dzięki remontowi w mieszkaniu moich teściów!

Trending