Connect with us

Historie

Kiedy pan Henryk postanowił się pobrać ze swoją sąsiadką, zadzwonił do kuzynki, która mieszka na wsi, żeby podzielić się z nią taką dobrą nowiną. Ale kuzynka nie podzielała jego radości, mało tego, poprosiła, żeby nie popełniał tak lekkomyślnego, według niej, uczynku. Powiedziała jeszcze, że żenić się na starość to wstyd.

Pan Henryk starość miał spędzić samotnie, bo nigdy się nie ożenił. Jakoś tak los poukładał jego życie. W młodości zakochał się w dziewczynie, która go zdradziła i poślubiła innego. Po tym doświadczeniu mężczyzna nie potrafił już się zakochać i nie ufał kobietom.

Oczywiście, poznawał różne dziewczyny, ale żeby którąś pokochał albo chciał się z nią ożenić, to nie. I tak żył w samotności. Henryk mieszka w mieszkaniu swoich rodziców, którzy już dawno temu zmarli.

Mężczyzna jest już na emeryturze, większość czasu spędza w domu, więc jego życie można nazwać nudnym. Ma tylko 65 lat, ale czuje się bardzo staro. To chyba przez tę samotność i siedzący tryb życia. Henryk jest już za stary, żeby myśleć o małżeństwie, więc porzucił te myśli i pogodził się ze swoją samotnością. I tak sobie żył…

Zdarzyło się tak, że lokatorzy z sąsiedniego mieszkania wyjechali za granicę i sprzedali swoje mieszkanie. Pan Henryk ma teraz nową sąsiadkę – kobietę w jego wieku, która jest tolerancyjna i wykształcona, bo przez całe życie pracowała jako nauczycielka w szkole podstawowej. I było w tej kobiecie coś, co bardzo pociągało Henryka. Nie miała męża.

Mniej więcej raz na dwa tygodnie do sąsiadki przychodziła kobieta, mniej więcej 40-letnia, i zawsze przynosiła ze sobą duże paczki, ale nie zostawała długo w mieszkaniu. Chyba to była jej córka. Kiedy z sąsiedniego mieszkania dobiegły Henryka odgłosy prac remontowych, było już jasne, że nowa sąsiadka zostanie tu na dłużej.

Sąsiadka mieszkała tu już prawie od roku, a Henryk i ona jeszcze się nie poznali, jedynie witali się, mijając się na schodach.

Ale pewnego wieczoru pani Anna zapukała do drzwi mieszkania pana Henryka. Przedstawiła się i poprosiła o pomoc – strzeliły jej korki i nie wie co zrobić, siedzi bez światła i nie ma nawet jak coś ugotować. Nie zadzwoniła po żadnego fachowca, bo jest już za późno.

Henryk chętnie zgodził się pomóc, poszedł do mieszkania sąsiadki i szybko naprawił awarię. Kilka minut później pojawiło się światło, a wraz z nim uśmiech na ustach Anny. Panu Henrykowi było przyjemnie, że sprawił jej taką radość. Kobieta była mu szczerze wdzięczna i zaprosiła sąsiada na herbatę i domowe ciasto.

Sąsiad długo się nie zastanawiałod razu przyjął zaproszenie. Prawdę mówiąc, nie zdążył zjeść obiadu, więc był głodny. Anna pobiegła nastawić wodę i nakryć do stołu.

Do pierwszej w nocy pili herbatę, śmiali się i opowiadali sobie historie z życia. Kiedy Henryk wracał do siebie, każde z nich miało w głowie tę samą myśl – czy kiedyś jeszcze uda im się powtórzyć taki ciepły i uroczy wieczór.

Henryk przez kilka tygodni unikał spotkania z sąsiadką, bo tamtego wieczoru opowiedział jej zbyt wiele osobistych rzeczy i teraz trochę się przed nią wstydził. Ale tak się złożyło, że mężczyzna zachorował i leżał w łóżku z gorączką. Wieczorem zadzwonił dzwonek do drzwi – to była Anna. Kiedy zobaczyła chorego Henryka, natychmiast kazała mu wracać do łóżka. Sąsiadka poszła do kuchni, ugotowała mu gorącą zupę i zaczęła sprzątać mieszkanie. Sama postanowiła się nim zaopiekować, wcale jej o to nie prosił.

Ten wspólny czas w domu, w swoim towarzystwie, odpowiadał im obojgu. Byli bardzo szczęśliwi, bo teraz nie byli już sami. Kobieta codziennie rano przygotowywała Henrykowi śniadanie, a w ciągu dnia przykrywała go ciepłym kocem i podawała gorącą herbatę. W ciągu tych kilku dni bardzo się do siebie zbliżyli i oboje czuli się tak, jakby już mieszkali ze sobą.

Teraz życie nabrało innych barw, byli szczęśliwi, że mają siebie nawzajem. Wszystkie problemy zrobiły się mniejsze, a w ich oczach znów pojawiły się iskierki szczęścia.

Kiedy pan Henryk postanowił się pobrać ze swoją sąsiadką, zadzwonił do kuzynki, która mieszka na wsi, żeby podzielić się z nią taką dobrą nowiną. Ale kuzynka nie podzielała jego radości, mało tego, poprosiła, żeby nie popełniał tak lekkomyślnego, według niej, uczynku. Powiedziała jeszcze, że żenić się na starość to wstyd. Kuzynka była przekonana, że Henryk niedługo zapisze swoje mieszkanie jej córce, która postanowiła właśnie wyjść za mąż.

Henryk jednak słuchał tylko swojego serca, a nie rad krewnych. Cieszył się, że los dał mu szansę, żeby wreszcie nie był sam i żył we wzajemnej trosce i czułości.

Trending