Connect with us

Historie

Jeżeli zechcą przyjść, to nie otworzymy

Kasia zaczęła wyrabiać ciasto.

– Nie za dużo szykujesz, kochanie? – powiedział Wiktor, wchodząc do kuchni. – Myślę, że pizza to już przesada. Tyle przygotowałaś!

Kobieta tylko przewróciła oczami.

– Nie znasz moich krewnych – po dwudziestu minutach nie będzie po tym wszystkim ani śladu. Trzeba będzie zamawiać pizzę, a dzisiaj to raczej nikt nie pracuje. Czyj to był pomysł, żeby świętować u nas sylwestra?

Rodzina Kasi jest naprawdę duża. Nie można powiedzieć, że bardzo przyjazna, ale za to duża. W tym roku ciotka Lusia zadzwoniła do Kasi z „ciekawą” propozycją:

– Kasiu, – mówi ciocia, – skonsultowaliśmy się tutaj między sobą i postanowiliśmy, że w tym roku przyjdziemy wszyscy na sylwestra do ciebie. Co ty na to? Macie duże mieszkanie, dobrze zarabiacie – od jednej imprezy nie zbiedniejecie.

To prawda, że Kasia i Wiktor prowadzą firmę i żyją całkiem nieźle jak na dzisiejsze standardy: mają duże mieszkanie, dwa samochody, dzieci chodzą do prywatnej szkoły. Tylko, że krewni Kasi nie pomyśleli, a może nie chcieli pomyśleć, że gotować samej dla dwudziestu osób może jej być trudno.

– Och, przecież ty nie musisz chodzić do pracy, – powiedziała ciocia Lusia, – jakoś sobie poradzisz.

Teraz Kasia już drugi dzień kroi, miesza i dekoruje te znienawidzone sałatki.

Dokładnie o dziesiątej krewni byli przy drzwiach.

– Przychodzimy do was z pustymi rękami, – oznajmia ciocia, – bo wy niczego nie potrzebujecie, wszystko przecież macie.

Goście zaczynają się śmiać, a Kasia i jej mąż tylko wzruszają ramionami. Nie trzeba, nie trzeba, oczywiście!

Usiedli… Kasia wnosi gorące dania.

– Och, – mówi wujek Michał, – co to jest? Kurczak? Myślałem, że bogaci jedzą tylko cielęcinę.

Wszyscy, z wyjątkiem Kasi i Wiktora, jednocześnie się roześmiali.

Ciocia Lusia przygląda się kanapkom.

– Szkoda, że ze szprotkami, a ​​nie z kawiorem, – Pomimo, że niezadowoleni z menu, goście, zgod

mówi, sięgając po kolejną.nie z przewidywaniami Kasi, zjedli wszystko co do okruszka.

– Wino by się teraz przydało, – wzdycha, opierając się o stół, kuzyn Heniek.

– Przecież wiesz, że my nie pijemy alkoholu, – mówi Wiktor. – Uprzedzaliśmy was o tym.

– Sami możecie nie pić, ale gości wypadałoby poczęstować, – z każdej strony dało się słyszeć niezadowolone pomruki.

Siedzieli do szóstej rano. Oprócz domowej pizzy trzeba jeszcze było odgrzewać mrożoną – zjedli wszystko, tak jak przewidziała Kasia.

– To może odwieziecie nas do domu? Macie dwa samochody, – odezwała się ciocia Lusia, zakładając buty.

Co było robić? Rozwieźli wszystkich po domach, a Nowy Rok spędzili na sprzątaniu domu po „drogich” gościach. Drogich – w dosłownym sensie.

– Następnego sylwestra obchodzimy bez gości, – powiedziała Kasia ziewając, – a jeżeli zechcą przyjść, nie otworzymy. Mam dość takich „imprez” i takich krewnych!

Trending