Connect with us

Rodzina

Historia o tym, jak przez gosposię moja rodzina prawie ucierpiała.

Ja i mój mąż niedawno rozpoczęliśmy wspólne życie w tym samym mieszkaniu. Szczerze mówiąc, okazało się to o wiele trudniejsze, niż sobie wyobrażałam. Kiedy mieszkałam sama, mogłam nic nie ugotować na obiad i zamówić z restauracji, często zostawiałam rzeczy nie na swoim miejscu i nikt mi tego nie zarzucał. Teraz nikt mnie za to nie karze, ale pojawiła się pewna odpowiedzialność i poczucie wstydu.

Oboje jesteśmy zapalonymi karierowiczami, można powiedzieć, że brakuje nam nawet czasu na wszystkie obowiązki domowe. Podjęliśmy decyzję o zatrudnieniu osoby, która zajmie się domem, a także przygotuje nam domowy obiad. Poszukiwania nie trwały długo. Janina to prosta i przyjazna kobieta w wieku 30 lat. Mieszka sama, nie ma męża i nie ma też dzieci, więc chętnie pomoże nam w pracach domowych.

Wszyscy znajomi zniechęcili mnie do takiej kandydatki: „pewnie celuje w Twojego przystojnego męża, który ma własny biznes i dużo pieniędzy”. Ja jej ufałam.

Jeszcze niedawno mogłam pochwalić się swoim pracownikiem: wieczorem przed naszym przybyciem w mieszkaniu zawsze jest idealny porządek i świeże jedzenie. Teraz jednak wątpliwości zalały mój umysł, a wszystko dlatego, że Janina zbyt mocno się do nas przywiązała.

Często dzwoni po godzinach, pytając, jak sobie radzimy. Rozmawia nawet z moim mężem przez telefon, sam na sam. Myślałam, że zazdrość mnie nie dotyczy, ale kiedy mój mąż mówił tylko o niej przez cały wieczór. Nie mogłam tego znieść.

Pewnego weekendu postanowiłam przygotować dla nas obiad. Taki był mój plan: ugotować barszcz, domowe kotlety i ziemniaki, jak w dzieciństwie. Pół dnia spędziłam przy kuchence, wyobrażając sobie, jak szczęśliwy będzie mąż. Ten wieczór zmusił mnie do zmiany spojrzenia na wszystko, co dzieje się wokół.

– Weź przepis na barszcz od Janiny. Okazuje się, że jest zupełnie inny, ma bardziej nasycony smak — usłyszałam tego wieczoru od męża.

– Nie lubisz mojego barszczu?

– Oczywiście, że lubię. Jak mogłaś tak pomyśleć? Po prostu polecam spróbować innego przepisu, dla odmiany.

Uświadomiłam sobie, że kobieta, którą zatrudniłam, jest bardzo dobrą kucharką. Mój mąż postanowił dać mi tego przykład! Nie mogłam tego znieść. Janina nie jest członkiem rodziny, ale tylko wynajętym personelem!

Następnego dnia podjęłam decyzję, że będę szukać nowej osoby. Najlepiej starszej, która ma i dba o własną rodzinę!

Trending