Connect with us

Ciekawostki

Do taty przyszła Mariola i kazali mi wyjść na podwórko

Zostałam na podwórku, a tata i Mariola byli w domu.

Na zegarku jest 3:45. Dziś jest sobota. Dobrze, że jutro wolne, bo wczoraj siedziałyśmy z Natalią do późna. Zaliczyłyśmy ciężkie kolokwium i postanowiłyśmy to uczcić butelką wina.

Jednogłośnie postanowiłyśmy wybrać się do sklepu nocnego, który znajdował się kilka metrów od naszego domu.

Podchodzimy do sklepu, a tam stoi dziewczynka. Na oko 9-10 lat. Ubrana zbyt lekko. Biorąc pod uwagę, że na zewnątrz jest +4 i to koniec listopada. Rozchełstana, bez czapki… Tak, wielu ludzi tak chodzi, ale nie o 4 rano pod sklepem

Podeszłam do niej:

– Cześć, co tu robisz w środku nocy? Rodzice są w sklepie?

Dziewczynka od razu się zawstydziła. W oczach stanęły jej łzy.

– Hej, maleńka, no co ty? Gdzie twoja mama i tata?

– Do taty przyszła Mariola…. Kazali mi iść na podwórko.

Jeżeli powiem, że byłam zaskoczona, to jakbym nic nie powiedziała. Prawdopodobnie byłabym mniej zszokowana faktem, że grawitacja nie istnieje. Zaczęłyśmy ją szczegółowo o wszystko wypytywać. Okazało się, że mieli „dyskotekę”, po czym tata zamknął Mariolę w sypialni i wysłał Amelkę na spacer o 3 nad ranem (powiedział, że za krótko była na podwórku w ciągu dnia).

Nie zastanawiając się długo, zadzwoniłam do koleżanki, której mąż pracuje w policji. Nie zostawię przecież dziewczynki samej na ulicy. Mąż przyjaciółki akurat miał nockę. Po kilku minutach rozgrzewałyśmy się już we trójkę w radiowozie.

Policjanci przyjechali z herbatą. Zapytali Amelkę, gdzie i z kim mieszka, kim są jej rodzice. Postanowiliśmy tam pojechać. Dziewczynka była bardzo zmęczona i chciało jej się spać.

Na szczęście miała ze sobą klucz do domofonu (przynajmniej to dali biednemu dziecku). Policjanci weszli na piętro i zadzwonili do drzwi. Po dłuższej chwili usłyszeliśmy opryskliwy głos mężczyzny, który z powodu ilości alkoholu nie był w stanie normalnie mówić.

– Kto?

– Policja, otwieraj!

– U mnie wszystko w porządku, moja córka śpi, bądźcie cicho!

– Otwórz drzwi! Bo inaczej otworzymy je sami!

Po chwili zamieszania usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi… przed nami stało „cudowne” stworzenie. Ojciec. A obok niego Mariola, kompletnie pijana siwowłosa kobieta z cieniami pod oczami, rozmazanym tuszem do rzęs i czerwoną szminką… stoi i okrywa się jakimś fartuchem. Zapach w mieszkaniu taki, jakby pili tam ponad tydzień. W powietrzu czuć nie tylko smród alkoholu, ale też papierosów.

Weszliśmy do środka. Na pierwszy rzut oka wszystko normalnie. Mieszkanie jak mieszkanie. Trochę zaniedbane, ze starymi meblami i sprzętem, ale widać, że jest wszystko, co niezbędne do życia. Ojciec na widok dziecka powtórzył, że myślał, że jego córka śpi, nie wstawał, żeby to sprawdzić.

Przyjęli od niego zeznania, ale też wezwali na przesłuchanie na komisariat do wydziału ds. nieletnich. Sprawa była dość skomplikowana. Od razu zrozumieliśmy, że to jeszcze nie koniec. Ze sposobu, w jaki dziewczynka się zachowywała, widać było, że nikt się nią nie opiekował i nie ma logicznego ani rozsądnego wytłumaczenia tego, że ukrywała się przed własnym ojcem za naszymi plecami i praktycznie nic nie mówiła.

Było mi bardzo żal tej biednej dziewczynki. Mówcie, co chcesz, ale to nie jest ojciec. Rodzice tak się nie zachowują. Widzielibyście te przepite oczy…

Zapytałam moją przyjaciółkę, czy nie ma nic przeciwko, żeby ta dziewczynka została tej nocy u nas:

– Jesteś nienormalna? – w zasadzie to spodziewałam się takiej odpowiedzi.

– Przenocujesz u mnie? Rano zaprowadzę cię na policję. Tata przyjdzie i wszystko tam załatwią.

Cisza…

– Kiwnij głową, jeżeli chcesz. Dam ci jeść, wykąpiesz się, wyśpisz, a rano pójdziemy na komendę.

A ona kiwnęła… kiwnęła, rozumiecie… do cholery, jakim trzeba być palantem (wybaczcie to słowo), żeby córka od ciebie uciekła…

Moja przyjaciółka wcale się nie zdziwiła… Jest do tego przyzwyczajona, ciągle przyprowadzam do domu a to psa, a to kota, królika… co za różnica, i tak mieszkam sama.

Podsumowując, dziewczynka zjadła talerz zupy, 15 pierogów, popiła herbatą i zagryzła ciastem, a teraz śpi na mojej kanapie. Mój czarny pies leży jej w nogach. A ja zdrzemnęłam się w fotelu, i tak już właściwie świtało.

Dlaczego to się wydarzyło, co się stało z tą rodziną i czy w ogóle był to pierwszy raz, tego dowiemy się jutro. Wszystko jutro. Ale na pewno wam o tym opowiem.

Trending