Connect with us

Życie

Usłyszałem, że żona chce rozwodu. Powiedziała to przyjaciółkom mojej teściowej.

Nigdy nie zarabiałem kokosów i wydawało mi się, że rzeczy materialne nie są zbyt ważne. Ale jak się okazało, niektóre osoby mierzą status mężczyzny grubością jego portfela. To prawda, że przed ślubem moje sprawy układały się lepiej. Teraz też się staram, tylko przez pandemię mi się nie udało.

Jestem żonaty od 7 lat i przez cały ten czas nie wierzyłem, że moja żona potrzebuje sponsora, a nie swojej drugiej połówki. Nie jest jeszcze gotowa na dzieci, bo nie chce sobie zepsuć figury. Poza tym to niebezpieczne, po co tak bardzo się przeciążać. Kilka miesięcy po ślubie przenieśliśmy się z wynajętego mieszkania do mojej teściowej.

Ala poskarżyła się mamie, że ciężko nam się żyje, bo wszystkie zarobione pieniądze idą na wynajem. No, a u mamusi moja żona ma się jak pączek w maśle.

Nie musi sprzątać, gotować ani zmywać naczyń. Wystarczy, że wstanie, a mama już biegnie z pomocą, albo mnie wysyła. Nie będzie przecież oszczędzała zięcia. W końcu jestem w czyimś domu. Przecież tylko pracuję. Nie szkodzi, że od rana do wieczora. Zarabiam za mało, żeby kupić mieszkanie, a nawet żeby wynająć. Czas mijał. Przyzwyczaiłem się już do takiego podejścia żony i teściowej i próbowałem nie zwracać na to uwagi. Może Ali jest po prostu ciężko, kiedyś było inaczej. Zarabiałem tyle samo, ale oszczędzałem, mieszkałem w akademiku.

Mogłem jej wtedy kupować kwiaty i różne prezenty. Kobiety to uwielbiają. Potem się rozkręciłem, bo musiałem zarobić na wesele, a i kaprysy panny młodej były coraz większe. Chciałem dorównać do wzorca. Ale po ślubie zaczął się mój pech. Przez pandemię firma, w której pracowałem, zbankrutowała. Nie mogłem znaleźć nowej pracy, chociaż bardzo się starałem, chodziłem na rozmowy.

Pech. Ale teraz ostatnia kropla goryczy. W zeszłym tygodniu moja teściowa miała urodziny. Przyszły jej przyjaciółki i sąsiadki, a Ala siedziała razem z nimi. Ja wtedy byłem w pracy. Wróciłem do domu dość późno. Kobiety dalej plotkowały, nie słyszały, że wróciłem. W ten sposób dowiedziałem się prawdy.

Teściowa i żona w moich oczach kompletnie się pogrążyły. Obgadywały mnie za plecami. Mówiły, że nie potrafię nic zrobić, tylko ciągle marudzę. A problemy z pracą mam według nich przez to, że jestem niewykształcony i nieuczciwy.

A najbardziej obraźliwe i przykre były słowa Ali: „Jeżeli nic się nie poprawi, to wyrzucę go na ulicę. Rozwiodę się. Jak długo można tak żyć?”

Ale ze mną nigdy nie porozmawiała poważnie o tym, czego oczekuje od naszego związku, co jej nie odpowiada. To prawdziwy cios w plecy. Teraz ja też myślę o rozwodzie. Po co żyć w kłamstwie? Nie widzę sensu.

Gabriel, 34 lat

Trending