Connect with us

Życie

Przedziwne zrządzenie losu

Moja córka przyprowadziła dzisiaj naszego potencjalnego przyszłego zięcia. A ja przypomniałem sobie historię, która przydarzyła im się w szkole podstawowej.

Pewnego razu moje dziecko wróciło do domu całe we łazach. Nie rozumiałem, co się stało, od razu zacząłem wypytywać. Jak się okazało, miała zupełnie rozbity telefon. Na dziesiąte urodziny daliśmy jej najlepszy model, jaki mogliśmy znaleźć. Miesiącami oszczędzaliśmy, odmawialiśmy wszystkiego sobie, ale nie córce. Telefon przetrwał… miesiąc. Ledwo poprosiła, żeby mogła zabrać go do szkoły, a tu coś takiego!

Następnego dnia poszedłem do szkoły, żeby rozmówić się z tym małym chuliganem. Jeżeli dobrze teraz pamiętam, byłem wściekły. Poczekałem do końca lekcji, złapałem go za kurtkę i poszliśmy do parku na najbliższą ławkę. Oczywiście nie zamierzałem stosować przemocy – chciałem porozmawiać, a potem zaprowadzić go do rodziców, żeby zapłacili za zniszczony telefon.

Kiedy zapytałem dzieciaka, dlaczego to zrobił, powiedział mi, że rozzłościło go, że moja córka popisuje się swoim nowym telefonem i chwali się, że ma takich fajnych rodziców. A w jego domu się nie przelewa, jego rodziców nie stać nawet na zwykły telefon,  ale w jego oczach wcale nie są przez to mniej fajni.

W tym momencie zdałem sobie sprawę, że muszę porozmawiać nie z jego rodzicami, ale z moim dzieckiem i wyjaśnić jej, że stosunek do osoby nie powinien zależeć od grubości jego portfela i że można być dobrym i miłym bez posiadania pieniędzy w ogóle.

Nigdy bym nie pomyślał, że ​​ta rozmowa zmusi moją córkę do takiej zmiany poglądów, bo dzisiaj ten właśnie chłopak stał na progu mojego domu.

Trending