Humor
Opowieść o tym, jak mój kot postanowił nakarmić całą naszą rodzinę: mnie, siebie i psa Baksa

Pewnego dnia wróciłem do domu zupełnie bez humoru – szefostwo nie wypłaciło obiecanej premii. A na korytarzu moja zwierzyna już na mnie czeka. Czekają Baks (to mój pies) i Szary (kot, mimo że nie ma rodowodu, ale jest szalenie inteligentny). Spojrzałem na nich, przypomniałem sobie, że nie mam pieniędzy, na które liczyłem i mówię żartem:
– Cóż, chłopaki. Nadchodzą głodne czasy! Więc ciebie, Baks, będę musiał sprzedać. Albo w ogóle zjeść. Jesz dużo, a pożytku z ciebie żadnego nie ma. A ciebie, Szary, zostawię. Ty, gdyby co, wyruszysz na polowanie i przyniesiesz myszy. I sam się najesz i ze mną się podzielisz.
Baks, kiedy ja to mówiłem, nawet nie mrugnął. A Szary słuchał uważnie. A następnego ranka, dokładnie o siódmej, przyniósł mysz do kuchni! Wychodzi na spacery przez okno (mieszkam na parterze) – a jego spojrzenie wyraźnie mówiło:
– Spójrz, mój panie, jestem godny twojego zaufania!
Ale historia tym się nie skończyła. Następnego ranka, kiedy wszedłem do kuchni, tam czekała kolejna mysz! Ale leżała nie byle gdzie tylko w misce Baksa! A Szary patrzył na mnie nie mrugając swoimi żółtymi oczami i napisane było w nich:
– Panie, nie sprzedawaj mojego przyjaciela !!! JA WAS WSZYSTKICH WYŻYWIĘ!
Kocham je, łobuziaki)))

-
Historie8 miesięcy ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina9 miesięcy ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie8 miesięcy ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki
-
Historie4 miesiące ago
– Zawsze wstydziłem się ojca, żyliśmy bardzo biednie. Latem najmowaliśmy się na wsi do wypasania krów. Albo pracowaliśmy u nas na polu. Jak złowiliśmy jakieś ryby, nigdy nie mogliśmy jej zjeść, bo to była szansa na zarobek. I w upał, i na mrozie ojciec stał przy drodze i próbował je sprzedać.