Connect with us

Historie

Niech mama trochę popracuje!

Nasza mama ma 65 lat. Mieszkają z moją młodszą siostrą w mieszkaniu rodziców. Siostra ma dobrą pracę i zawsze daje pieniądze, kiedy mama potrzebuje. Poza tym robi zakupy i opłaca rachunki.

Moja mama przez jakiś czas chodziła jeszcze do pracy po tym, jak przeszła na emeryturę. Pracowała jako nauczycielka w szkole podstawowej. Lubiła swoją pracę, to było jej całe życie. Codziennie nowe pomysły, nowe wrażenia. A przy tym dobry zespół. Wszyscy od dawna się znają i wzajemnie szanują.

Poza tym, gdy jeszcze żył tata, oboje pracowali i nie mieli żadnych problemów z pieniędzmi. Kiedy umarł, mama  długo uczyła się żyć bez niego. I właśnie jej ulubiona praca była dla niej kołem ratunkowym. Mama prawie zamieszkała w szkole. Za każdym razem zostawała w pracy jak najdłużej. Wracała do domu wyczerpana fizycznie, ale z uśmiechem i pozytywnym nastrojem. Dzieci dodawały jej sił i pewności siebie. Dzięki nim stawała się inną osobą.

Ale w pewnym momencie musiała zrezygnować z pracy. Odtąd mama siedziała w domu, nie chciała nawet poplotkować na ławeczce z sąsiadkami. Zamiast tego od rana do wieczora sprzątała mieszkanie. A kiedy moja siostra wracała wieczorem do domu, od razu zaczynał się wykład „Co jest nie tak z naszym mieszkaniem”. Czasami moja siostra po prostu wychodziła na zewnątrz, siadała na ławce przy wejściu i czekała, aż w mamy pokoju zgaśnie światło. Dopiero wtedy wracała.

A kolejnego dnia musiałem wysłuchiwać ich skarg i szukać argumentów, by pogodzić je obie. Myślały już nawet o zamianie mieszkania na dwa mniejsze. Ale jakoś nie odważyły się na ten krok.

A co najgorsze, moja mama przestała się wszystkim interesować. Nic jej się nie podobało, niczego nie chciała – bez względu na to, wymyślaliśmy, żeby tylko ją trochę rozruszać. Zapisaliśmy ją do klubu tanecznego dla seniorów. Nawet tam nie poszła. Tylko wyrzuciliśmy pieniądze na karnet. Później była działka, którą siostra postanowiła wydzierżawić, żeby mama mogła tam hodować kwiaty i oddychać świeżym powietrzem. W odpowiedzi usłyszeli, że nie ruszy się z domu. Na końcu była próba wysłania jej do sanatorium żeby odpoczęła. Ale i to się nie udało. Nadzieja na powrót naszej dawnej mamy znikała z każdym mijającym dniem.

I tu uratowała nas sąsiadka. Chciała iść do pracy, ale miała pięcioletnią córeczkę. Z przedszkolem nie wyszło, więc zaproponowała matce opiekę nad dzieckiem. Nie obiecywała dużych pieniędzy, ale mama natychmiast się zgodziła. Moja siostra i ja nie kryłyśmy zaskoczenia. Tylko czekaliśmy, czy się uda.

W umówionym dniu mama obudziła się wcześniej niż zwykle. Szybko założyła swoją ulubioną sukienkę, a nawet pożyczyła od siostry najdroższe perfumy. Cały dzień byliśmy strasznie zdenerwowani. Dalszy spokój naszej rodziny zależał od tego, jak matka będzie się dogadywała z dziewczynką.

Wróciła wieczorem i od razu zaczęła planować następny dzień. Z półek pozbierała stare konspekty i dawno nie używane książki. Moja mama postanowiła nie tylko posiedzieć z Julką, ale też przygotować ją do szkoły. Moja siostra i ja czekaliśmy na to, co będzie dalej.

A dalej wszystko poszło jak najlepiej. Gołym okiem było widać, jak zmieniała się bliska nam osoba. Jak wracała jej chęć stworzenia czegoś. Wśród pomysłów, jak tłumaczyć dziewczynce nowy materiał i planów, dokąd iść następnego dnia, po prostu nie było miejsca na żadne sprzeczki. Oczywiście, czasami dawały jej o sobie znać nadciśnienie i artretyzm, ale mama za bardzo się nad tym nie rozwodziła. Byliśmy nieopisanie wdzięczni sąsiadce. Nasza mama nie tylko wróciła do życia, ale także do swojej ulubionej pracy.

A ostatnio zaczęła narzekać, że chyba zrezygnuje z pracy z Julką, bo jest na to za stara. Moja siostra i ja zaczęliśmy się martwić. Z ostatnich wydarzeń wyraźnie wynikało, że nasza mama potrzebuje pracy, która odwróci jej uwagę od negatywnych myśli. W przeciwnym razie domowe kłótnie rozpoczną się od nowa. Więc na razie namawiamy ją, żeby jeszcze trochę popracowała. Może później zmieni zdanie.

Trending