Connect with us

Historie

Nie może znaleźć pracy, a pieniądze z karty znikają – czarna dziura, czy jeszcze co innego?

W tamtym czasie postanowiliśmy z żoną wynająć małe jednopokojowe mieszkanie zamiast przestronnego trzypokojowego, żeby obniżyć wydatki. Zaoszczędzone pieniądze chcieliśmy zainwestować w budowę naszego domu, o którym marzyliśmy jeszcze przed ślubem.

Pracowałem wtedy jako manager w znanej firmie, ale wciąż nie zarabiałem na tyle, żeby móc utrzymać nas dwoje, a tym bardziej odłożyć na to nasze marzenie. Dlatego ustaliliśmy, że oboje będziemy pracować – moja żona znajdzie pracę, którą lubi, a ja będę pracował jeszcze ciężej: jeśli przekroczę plany firmy, będę miał awans w  rękach.

Jak powiedziałem, tak zrobiłem. Często zostawałem do późna w biurze, zabierałem część pracy do domu i prawie zrezygnowałem z wolnych weekendów. Moja żona aktywnie szukała pracy. Kiedy byłem obok, zawsze przeglądała strony z ofertami pracy, dzwoniła do potencjalnych pracodawców, pytała przyjaciół i znajomych. Ale, jak się później okazało, to były tylko pozory.

Pewnego dnia musiałem wyjść z biura na spotkanie biznesowe. Kontrahent wybrał małą przytulną restauracyjkę w jednym z popularnych centrów handlowych. W drodze na miejsce przypadkowo zobaczyłem… moją żonę w jednym ze sklepów odzieżowych. A godzinę później otrzymałem powiadomienie o wypłacie środków z karty.

W domu postanowiłem o tym porozmawiać. W odpowiedzi usłyszałem, że pojechała tam w sprawie pracy, ale przy okazji postanowiła kupić kilka rzeczy, żeby ocenić jakość tego, co będzie musiała sprzedać.

Nadal nie wiem, czy jej wtedy wierzyłem, czy po prostu chciałem wierzyć. Kilka dni później, jadąc przez miasto, zauważyłem ją w towarzystwie znajomych na tarasie jednej z restauracji. I znowu bardzo szybko otrzymałem informację o potrąceniu z konta. Kiedy zapytałem żonę, usłyszałem, że przyjaciele ratują ją przed smutkiem z powodu kolejnej odmowy. W tamtym właśnie sklepie. Postanowiłem sam tam pojechać i zapytać, dlaczego jej nie przyjęli.

I byłem niezmiernie zaskoczony, bo dowiedziałem się, że od kilku miesięcy mają stabilny zespół i nie szukają nowych sprzedawców. Powiedziałem żonie, że ma wybór: albo jak najszybciej znaleźć pracę, albo do końca życia mieszkać w tym jednopokojowym mieszkaniu. I to okazało się dla niej bardzo dobrą zachętą.

Trending