Connect with us

Życie

Moja żona i ja mamy tradycję

Minęło 10 lat, odkąd zacząłem tradycję: aby zeskanować nastrój mojej małżonki, a nawet po prostu ją pocieszyć, codziennie zadaję pytanie: „Wieśniaczko, wyjdziesz za mnie?”

Zwykle standardowo zgadza się, czasem zaczyna targować się o posag lub po prostu po to aby mnie poskromić, a czasem odmawia, jeśli czymś jej podpadłem. Krótko mówiąc, taka dobra tradycja.

Pewnego dnia jemy kolację w domu. Żona siedzi lekko naburmuszona. A ja jeszcze nie zdążyłem odłączyć się od spraw służbowych – mamy cały ten tydzień zwariowany, wszystko w napięciu. Nie rozumiem, co się dzieje i staram się delikatnie dowiedzieć, co się stało. Wszystko na próżno. Zaczynam się trochę denerwować i żądam ostrzegawczo: „Mów już, nie zwlekaj, co się dzieje?”

Żona kładzie mi na talerz pierogi i z nutką wyrzutu w głosie mówi: „Nie prosiłeś mnie o rękę już od trzech dni. Martwię się przecież.”

Bez wahania poprosiłem ją o rękę i serce. A ona natychmiast się zgodziła.

Trending