Życie
Moja żona i ja mamy tradycję

Minęło 10 lat, odkąd zacząłem tradycję: aby zeskanować nastrój mojej małżonki, a nawet po prostu ją pocieszyć, codziennie zadaję pytanie: „Wieśniaczko, wyjdziesz za mnie?”
Zwykle standardowo zgadza się, czasem zaczyna targować się o posag lub po prostu po to aby mnie poskromić, a czasem odmawia, jeśli czymś jej podpadłem. Krótko mówiąc, taka dobra tradycja.
Pewnego dnia jemy kolację w domu. Żona siedzi lekko naburmuszona. A ja jeszcze nie zdążyłem odłączyć się od spraw służbowych – mamy cały ten tydzień zwariowany, wszystko w napięciu. Nie rozumiem, co się dzieje i staram się delikatnie dowiedzieć, co się stało. Wszystko na próżno. Zaczynam się trochę denerwować i żądam ostrzegawczo: „Mów już, nie zwlekaj, co się dzieje?”
Żona kładzie mi na talerz pierogi i z nutką wyrzutu w głosie mówi: „Nie prosiłeś mnie o rękę już od trzech dni. Martwię się przecież.”
Bez wahania poprosiłem ją o rękę i serce. A ona natychmiast się zgodziła.

-
Historie2 lata ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina1 rok ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina2 lata ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie1 rok ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki