Connect with us

Historie

„Mamo… ja chcę do taty” – dziewczynka podeszła do matki i zaczęła ciągnąć ją za spódnicę.

Lato, długo wyczekiwany urlop. Wiktoria nie mogła doczekać się tej chwili. Szef ciągle opóźniał wypłatę pensji, a przecież za chwilę miały być wakacje, których termin też negocjowała długo i żmudnie. No, ale już, już kupiła bilet do Gdańska i siedziała w kawiarni obok stacji, popijając ulubioną latte z croissantem.

Patrzyła na tłum ludzi, którzy również spieszyli na dworzec po bilety. Nagle Wiktoria  zauważyła młodą kobietę, może dwudziestopięcioletnią, z siedmio- lub ośmioletnim dzieckiem. Biegła prosto na stację. Niby nic w tym dziwnego, ale dziewczynka była bardzo smutna, wyraźnie była nie w humorze. Za to matka zachowywała się bardzo nerwowo, wyglądała na spiętą, tak jakby bała się, że ktoś nagle przyjdzie i zabierze jej dziecko.

Wiktoria nie pomyliła się wiele w swoich przypuszczeniach. W każdym razie, gdy zbliżała się godzina przyjazdu jej pociągu, wzięła swoje rzeczy i poszła na peron. Była tam też ta kobieta z córką. Wiktorii wydawało się nawet, że dziewczynka za chwilę się rozpłacze.

– Mówiłam już, że ci jej nie dam! Ona jest moją córką! Jesteś beznadziejnym ojcem, rozumiesz? Niczego jej nie dasz! – dziewczyna krzyczała na całe gardło, najwyraźniej rozmawiając z mężem.

– Mamo… chcę do taty – dziewczynka podeszła do mamy i zaczęła ciągnąć ją za spódnicę.

– Nie dotykaj! Wiesz ile to kosztuje?! – matka nakrzyczała na córkę i wróciła do rozmowy przez telefon.

– Ale mamusia… Jeszcze bardziej beznadziejna niż ojciec tego dziecka. Zachowuje się jak idiotka – powiedziała Wiktoria do siebie.

Minęło pół godziny. Beznadziejna matka zostawiła córkę, żeby pilnowała walizek, a sama gdzieś poszła. Wiktoria postanowiła podejść do biednego dziecka i porozmawiać z nią, bo zaczęła się poważnie martwić o tę dziewczynkę:

– Cześć, kochanie, jak masz na imię?

– Milenka – odpowiedziała cicho dziewczynka. Kiedy zauważyła, że nieznajoma się do niej uśmiechnęła, Milena dodała:

– Czy jesteś moją nową mamą?

– Co? Nie! – Wiktoria bardzo się zdenerwowała. – Co ty mówisz, słoneczko?

– Wcale nie lubię mojej prawdziwej matki, ona nie chce mieszkać z moim tatą. – Milenka się rozpłakała.

– Nooo, cichutko, uspokój się, proszę. Powiedz, może twój tata zrobił coś złego mamie? – kobieta zaczęła głaskać dziewczynkę po głowie.

– Nie, zawsze robił miłe rzeczy, przynosił jej kwiaty. On mnie bardzo kocha.

Podczas gdy Wiktoria rozmawiała z dziewczynką, matka Mileny podbiegła do nich i przygarnęła córkę do siebie:

– Kim jesteś?! Czego chcesz od mojego dziecka?

– Ja… ja tylko… upadła i chciałam jej pomóc wstać.

– Co ci powiedziałam, Milena? Że nie ruszasz się od naszych rzeczy ani na krok! I że masz nie rozmawiać z takimi ludźmi, jak ona. – ze złośliwym uśmieszkiem zmierzyła Wiktorię z góry na dół.

– Proszę wybaczyć to pytanie, ale dlaczego tak pani traktuje swoją córkę? Widzę, że wcale nie jest zadowolona, ​​że ​​tutaj jest.

– Postanowiłam odejść męża. Nie jest gotowy na taką odpowiedzialność, jest absolutnie niezdolny do finansowego wspierania tak eleganckiej dziewczyny jak ja – odpowiedziała matka Mileny, odrzucając długie włosy.

– Więc dlaczego w ogóle go pani poślubiła, a nawet urodziła mu dziecko?

– Po prostu było mi go żal. Nie kocham go i nigdy nie kochałam. A on, jak to chłopak, zakochał się we mnie.

– W takim razie Milena też nie jest pani potrzebna…

– Co? Dlaczego tak myślisz? I w ogóle, skąd wiesz, jak ma na imię?!

– Po pierwsze nie zachowuje się pani jak kochająca matka, po drugie sama mi powiedziała, jak ma na imię, a po trzecie nie jesteśmy na „ty”! Jestem znacznie starsza od pani, moja droga! – Wiktorii puściły już nerwy i krzyknęła na matkę.

– Hmm! Ciekawe… – odpowiedziała dziewczyna niezadowolona i odwróciła się. – O, nareszcie nadjeżdża nasz pociąg. Niedługo będziemy w domu, Milena.

– Nie, nie chcę, – dziecko zaczęło płakać. – Chcę zobaczyć mojego tatę!

– Twój tata nie może nam pomóc, rozumiesz? Obojętnie gdzie będziemy, mama znajdzie dla ciebie nowego tatę, a on będzie o wiele lepszy niż stary.

Wiktoria tylko w milczeniu obserwowała to, co się dzieje i nie mogła znaleźć słów, by uspokoić tę małą dziewczynkę. Bardzo było jej żal Milenki.

Jadąc w sąsiednim przedziale, Wiktoria rozmyślała nad tym, jak pomóc dziecku. Jej myśli przerwał cienki dziecięcy głosik:

– Ciociu, mogę tu z tobą usiąść? – to była Milena.

– Co ty tutaj robisz? Twoja mama zacznie cię zaraz szukać.

– Ona śpi, wolę być z tobą.

– Dokąd jedziesz?

– Do babci i dziadka. Mieszkają w Gdańsku.

– Co za zbieg okoliczności, ja też tam jadę.

– Hurra! Będziesz z nami, ciociu!

– Zupełnie nie. A na imię mam Wiktoria.

Do Gdańska trzeba było jechać jeszcze pięć godzin, więc przez ten czas kobiecie udało się wiele dowiedzieć od Mileny.

– Wracaj do mamy. Niedługo będziemy na miejscu.

– Nie zostawisz mnie, prawda?

– Skontaktuję się z twoim tatą i porozmawiam z nim o wszystkim. Nie martw się, pomogę ci, obiecuję.

Wiktoria wiedziała, gdzie Milena będzie mieszkała razem z matką. Miała szczęście, bo dom znajdował się niedaleko jej hotelu. W drodze do Gdańska Wiktoria dowiedziała się od Mileny, gdzie pracuje jej ojciec i była bardzo zaskoczona, gdy stało się jasne, że jest jej kolegą z pracy. Od razu domyśliła się, kto to jest i zaczęła szukać jego numeru w swoich kontaktach. „Janek z pracy” – tak był zapisany ojciec Mileny w telefonie Wiktorii:

– Halo, Wiktoria? Cześć, nie jesteś na wakacjach?

– Tak, jestem już w Gdańsku. Janek, jest taka sprawa…

***

– Co?! Mi powiedziała, że wróci do domu. Myślałem, że udało mi się ją przekonać…

– Najwyraźniej nie wyszło.

– Zrobiłem dla niej wszystko, starałem się ją wspierać i pomagać. Tak bardzo kocham swoją córkę.

– Janek, powiem ci, że z takimi dziewczynami lepiej nie mieć nic wspólnego. Wyciągną z ciebie wszystko, a nawet jeszcze więcej. Widziałam, co to za osoba. Ona w ogóle nie kocha Mileny, nie zaopiekuje się dzieckiem, znajdzie sobie kochanka.

– Tak, masz rację. A kiedy kończy ci się urlop?

– Za tydzień. Dlaczego?

– A nic. Mam zamiar niedługo przyjechać do Gdańska i odebrać Milenkę.

– Jak zamierzasz to zrobić? Twoja żona jest zdecydowana, żeby nie oddać ci córki.

– Albo się pokojowo dogadamy, albo podam tę kobietę do sądu. Nie chcę już nawet nazywać jej moją żoną.

Dzień później Janek przyjechał do Gdańska i najpierw poszedł do domu rodziców Judyty, swojej żony. Nie był zaskoczony, że jej nie zastał. „Znowu gdzieś się włóczy. Jak zawsze”, pomyślał.

Próbował porozmawiać z teściami, ale starsi ludzie kategorycznie nie zgodzili się, żeby Janek zabrał ich ukochaną wnuczkę. Powtórzyli słowa Judyty, że jest beznadziejnym ojcem.

Po takiej rozmowie nie wyszedł, tylko postanowił zaczekać na żonę i ponownie poprosić ją o zgodę na spotkania z Mileną i na to, żeby córka mogła u niego nocować. Niestety albo na szczęście Judyta wróciła do domu pijana. Mimo to Janek spróbował z nią porozmawiać.

Jak zwykle rozmowa skończyła się awanturą i głośnymi krzykami Judyty. Nadal upierała się, że Janek nigdy więcej nie zobaczy swojej córki i że nich nawet nie marzy o tym, że się z nią kiedyś spotka. Po tej rozmowie teść siłą wyrzucił biedaka na ulicę. A Janek przysiągł sobie, że zabierze Milenę do siebie, bo jest ku temu bardzo dużo powodów. Musi się odbyć proces.

Janek zadzwonił do Wiktorii i zapytał, czy może u niej przenocować, a przy okazji opowiedzieć o tym, co się stało. Wiktoria była zszokowana i zaniepokojona tym, czy teść go przypadkiem nie pobił. Janek uspokoił koleżankę i poprosił, żeby się nie martwiła. Był cały i zdrowy, ale psychicznie czuł się paskudnie. Szczególnie, kiedy przypominał sobie zachowanie Judyty.

W pokoju hotelowym były dwa łóżka, więc Janek mógł spokojnie przenocować u Wiktorii. Kiedy po raz pierwszy zobaczył swoją koleżankę poza pracą i bez makijażu, nie mógł się powstrzymać i skomplementował ją:

– Ale jesteś piękna.

– Co?

– Eeee… To znaczy, bez makijażu tak samo ładnie wyglądasz! To znaczy… – Janek zaczął się rumienić i był bardzo zdenerwowany. A Wiktoria, widząc to, roześmiała się i podziękowała za tak miłe słowa.

Po spędzeniu jednej nocy w hotelu Janek natychmiast wrócił do domu, żeby przygotować się do rozprawy. Kiedy Judyta się o tym dowiedziała, była wściekła. Zagroziła, że ​​zrobi wszystko, żeby zatrzymać córkę i nie oddać jej takiemu żebrakowi jak Janek. Ale on miał wystarczająco dużo powodów, żeby pozwać tę kobietę.

Ile kłótni wywołała żona Janka, z powodem i bez. Zabrała mu wszystkie rzeczy, które kupił w małżeństwie – mianowicie samochód, mieszkanie, domek letniskowy, a nawet pralkę w wiejskim domu, który Janek odziedziczył po zmarłym dziadku.

Z tymi argumentami poszedł do sądu, żeby w zetknięciu z oskarżeniami i zeznaniami Judyty, pozbawić żonę praw rodzicielskich i zostać jedynym opiekunem Mileny. Tak też się stało. Judyta nie potrafiła logicznie uzasadnić swojego zachowania przed sądem i śmiertelnie obraziła się na Janka.

A on po pewnym czasie zaczął zwracać większą uwagę na Wiktorię. Krótko potem ze sobą zamieszkali. Milenka znalazła prawdziwą i kochającą matkę i teraz już była bardzo szczęśliwa.

Trending