Connect with us

Historie

Jeżeli bierzesz zabawkę na podwórko, musisz podzielić się nią ze wszystkimi

Mój synek Jaś ma 4 lata. Mieszkamy w bloku, dlatego przez cały rok chodzimy regularnie na podwórko.

Powiem od razu, mój synek wcale nie jest skąpy. Często chętnie dzieli się wszystkimi swoimi zabawkami. Jednak uczę go, że skoro to są jego rzeczy, to ma prawo nimi rozporządzać tak, jak mu się podoba. Może, ale nie musi pożyczyć. W końcu nikt nikomu nie jest niczego winien.

I oczywiście tłumaczę mu, że nie można brać cudzych rzeczy, ani ich się domagać. Tylko jeżeli właściciel pozwoli.

W pobliżu naszego domu znajduje się mały, ale przytulny plac zabaw. Przychodzi to dużo małych dzieci. No i pewnego dnia postanowiliśmy się tam wybrać. Jaś chciał zabrać ze sobą samochodzik. Rodzice chrzestni niedawno dali mu taki prezent, można do tego autka wsiąść i nim kierować.

Przyszliśmy do parku, a wszystkie dzieci przybiegły do mojego syna. Zwykle nie wtrącam się w rozmowy dzieci. A od ich kłótni w ogóle trzymam się z daleka. Usiadłam więc na ławce obok i patrzyłam na synka.

Na początku mój Jaś chętnie dawał się dzieciom przejechać. Ale kiedy zaczęły się kłócić i bić, zabrał swoją zabawkę i powiedział, że już im nie da.

Jeden z chłopców zaczął się domagać, żeby mój syn dał mu samochód. I widzę, jak jego matka wstaje i idzie w stronę dzieci.

Naiwnie pomyślałam, że kobieta zwróci uwagę swojemu synowi i go zabierze. Jednak matka postanowiła do mojego dziecka powiedzieć, co myśli.

– Chłopcze, skoro już przyniosłeś tę zabawkę na podwórko, powinieneś podzielić się nią z innymi dziećmi.

Teo już nie mogłam znieść. Podeszłam i wzięłam samochód oraz swojego syna, mówiąc, że jeżeli chce, żeby jej dziecko jeździło, to niech kupi mu taki sam samochód.

Właściwie nie rozumiem, skąd się biorą tacy bezczelni rodzice. Ta ingerencja w cudzą własność zaczyna się już w dzieciństwie. Uważam, że koniecznie trzeba dziecko uczyć rozróżniania „moje – nie moje” i nie pozwalać na to, żeby ktoś się od niego czegoś domagał.

Oczywiście nie zrobiłam żadnego wykładu tej mamie. I tak nic by z tego nie zrozumiała. Zostałam przy swoim zdaniu i nie mam zamiaru tego zmieniać. Nadal będę uczyła mojego syna, że ​​należy szanować prawo do własności – własnej i cudzej.

Trending