Connect with us

Historie

Jak to jest być ojcem „cudzego dziecka”?

Wydawało nam się, że nie możemy z żoną mieć dzieci, że jesteśmy bezpłodni. Długo próbowaliśmy i mieliśmy nadzieję, że coś z tego wyjdzie.

Pewnego ranka żona obudziła się i pobiegła do łazienki. Źle się czuła. Szybko przyniosłem test. Pozytywny. Zalało nas takie morze emocji, że nie da się opisać słowami. Czuliśmy, że warto żyć.

Moja żona i ja mamy takie same sylwetki. Wzrost, budowa ciała – oboje jesteśmy szczupli. Ale z wyglądu tylko trochę jesteśmy podobni. Mamy takie same nosy, ale resztę już zupełnie inną. Ja jestem brunetem, mam gęste brwi i zielone oczy. Żona jest blondynką o brązowych oczach. Zastanawialiśmy się, jak będzie wyglądało nasze dziecko…

Kiedy żona urodziła, od razu stało się jasne, że syn był jej żywą kopią. Blond włosy i jasne brązowe oczy. Byłem pewny, że później wszystko się pozmienia i od razu będzie widać, czyje to dziecko. Ale to trwało zbyt długo, a ja denerwowałem się, że syn nic ze mnie nie ma.

Nawet przyjaciele i koledzy zastanawiali się i mówili: „Wojtek, a może twoja żona poszła gdzieś na lewo? Co, nie wiedziałeś?” – żartowali sobie. Ale dla mnie to wcale nie było zabawne. Wręcz przeciwnie, złościłem się i oburzałem na takie głupie pytania.

Poszliśmy w odwiedziny do mojego brata. Wziął Mirka na ręce, a tu zabrzmiał dzwonek u drzwi. To przyszli kolejni goście, jego koledzy z pracy. Od razu pytają, czy został ojcem. Brat zaprzecza i pokazuje na mnie, mówiąc, że to ja jestem ojcem dziecka. A ludzie w szoku – mówią, że to niemożliwe, bo wcale nie jesteśmy do siebie podobni.

Właściwie, to już pogodziłem się z tym, że mój syn jest taki sam, jak moja ukochana żona. Kocham ją, a teraz mam jej kopię w postaci syna. Pogodziłem się z tym i uznałem, że nawet jeżeli nie jesteśmy z wyglądu podobni, to nie znaczy, że będziemy mieli inne charaktery. Może tutaj stworzymy tandem. Więc nauczę go wszystkiego, co sam umiem, a po jego czynach będzie widać, że jest moim dzieckiem. Będzie mądry, wykształcony i uczynny.

Mimo to myśl o tym, żebyśmy byli „jak dwie krople wody” wcale nie zniknęła, pozostaje na liście moich „małych marzeń”.

Trending