Connect with us

Rodzina

Dlaczego wszystkie dzieci do mnie? Ja ich nie urodziłam.

Gdy tylko się odprężyłam, mój syn znów „ucieszył” mnie wiadomością o powiększeniu rodziny – będzie miał czwarte dziecko. Nie, to nie tak, ja kocham dzieci, kocham wnuki, ale nie mam już siły, żeby się nimi opiekować.

Na początku milczałam, a kiedy mój syn zaczął mnie pytać, dlaczego się nie cieszę, powiedziałam mu wszystko, co o tym myślę. Ale najpierw wyjaśnię moją reakcję.

Już dawno się rozwiodłam i całkiem sama wychowałam trójkę dzieci. Najstarszy syn od dawna jest żonaty, prowadzi własną działalność i mieszka osobno. Średni, który ma tylko 28 lat, ożenił się w wieku 22 i ma już trzech synów: 5 latek, 3 i 1,5 roku. Ale jego marzeniem jest córka.

Tak, dzieci są radością, ale problem polega na tym, że my wszyscy, moja najmłodsza córka, ja i syn z rodziną mieszkamy w moim dwupokojowym mieszkaniu.

– Nie chcę mieszkać na sublokatorce i nie pójdę do teściowej – wypalił syn zaraz po ślubie – zamieszkamy z tobą, a z czasem wynajmiemy mieszkanie.

No to córka i ja musiałyśmy się ścisnąć w jednym pokoju, a drugi oddać nowożeńcom. Oczywiście nie było to za dobre dla nastolatki, ale nie było innego wyjścia. Jednak byłyśmy pewne, że to tylko na jakiś czas – syn ​​obiecał, że za pół roku się przeprowadzą.

– Wiola jest w ciąży, więc teraz tylko ja będę pracować i na pewno nie wystarczy nam na wynajęcie mieszkania. Pomyśleliśmy, że zostaniemy u ciebie.

Teściowie mojego syna mają własny dom, w którym zaproponowali im pokój, ale mój syn jest zbyt uparty i dumny, tak uważa.

– A kto pomoże z Wioli z dzieckiem, jej mama pracuje do późna. Liczyłem na ciebie.

Swoją drogą mam dopiero pięćdziesiąt lat – mam własne życie, nie chcę cały dzień opiekować się wnukami.

I oczywiście po urodzeniu wnuka prawie wszystko spadło na mnie. Jak tylko wracałam z pracy, a pracowałam jako nauczycielka, synowa od razu oddawała mi dziecko. Ledwo zdążyłam się przebrać.

– Jak dobrze, że już jesteś, mamo. Weź Piotrusia, a ja trochę odpocznę.

W tym samym czasie musiałam jeszcze ugotować obiad, bo wszyscy byli głodni, a synowa spała.

 

– No, widzę, że mój braciszek w ogóle wstydu nie ma – wszystkie problemy na ciebie zrzuca. Oczywiście, teściowa by tego nie tolerowała tego. Swoją drogą znalazłam pracę na lato – nie chcę, żeby mi też zostawiali dziecko.

Synowa nie wróciła z wychowawczego – od razu poszła na kolejny. Syn powiedział, że tak planowali. Mimo że Michał pracował, w biurze za bardzo się nie przemęczał. I nie miał dużo pieniędzy – część pieniędzy mi dawał, a za całą resztę płaciłam ja, w tym za pieluchy.

Do tego drudzy dziadkowie przychodzili bawić się z dzieckiem, ale nie martwili się zbytnio o to, jak żyjemy. Nic dziwnego, że kolejna ciąża synowej nie sprawiła mi wiele radości.

– Michałku, a ty i Wiola nie myślicie o swoim domu, tak w przerwach między następnymi dziećmi? Gdzie będziesz mieszkać z czwórką dzieci?

– A nie możemy tu zostać? – zdziwił się syn, – no, Pola może przenocować w kuchni, a tobie do pokoju wstawimy łóżeczka starszych wnuków.

– O nie. Synku, nie bądź bezczelny. Nie pozwolę, żeby moja córka spała w kuchni i nie chcę widzieć żadnych łóżeczek w moim pokoju. Trzeba myśleć głową, a nie inną częścią ciała. Dlaczego my mamy się cisnąć, a wy będziecie sobie mieszkać wygodnie? Jesteście już dorośli – wynajmijcie mieszkanie i tyle. Jestem zmęczona.

Synowa bardzo się na mnie obraziła, a syn nie odzywał się przez dwa tygodnie. Potem zabrali dzieci i sobie poszli. A godzinę później zadzwoniła do mnie teściowa syna:

– Jak mogłaś wypędzić dzieci na ulicę. Nie wstyd ci? Nie wezmę ich do siebie.

– O, czyżby? Ja tak przez sześć lat żyłam, to i możesz, – powiedziałem jej, – teraz twoja kolej. Nigdy nie obchodziło cię, jak tu żyjemy, a teraz mnie to nie obchodzi.

Wszyscy się bardzo pokłóciliśmy. Potem okazało się, że Wiola nie jest w ciąży – to był fałszywy alarm.

Po kilku dniach my, obie teściowe, się pogodziłyśmy i uzgodniłyśmy, że razem pomożemy dzieciom wynająć mieszkanie, jak Wiola będzie na wychowawczym.

Wszystko niby się poukładało, najmłodszy wnuk jest już w przedszkolu, a synowa poszła do pracy. Ale zawsze się boję, że znowu całymi dniami będę musiała opiekować się wnukami. Czuję się jak zła babcia i zły człowiek.

Trending