Connect with us

Życie

Były mąż oskarżył mnie o оszus two

Każde spotkanie z moim byłym mężem kończyło się sprzeczkami i awanturami. I dlatego trochę się martwiłam, jak to będzie po złożeniu wniosku o alimenty. Nie spodziewałam się, że dojdzie aż do takiego konfliktu.

W tę sobotę zawiozłam córkę do kawiarni, gdzie wraz z kolegami z klasy świętowali zakończenie roku szkolnego. To była impreza dla dzieci, a rodzice postanowili w tym czasie wypić kawę i porozmawiać przy sąsiednim stoliku. Nagle na mój telefon przyszedł sms od byłego: „Gdzie jest Ola?”.

Nic dziwnego, że napisał – w ogóle nie rozmawiamy przez telefon. Przyszedł, jak to często bywało, po córkę, ale wcześniej nie uprzedził – pewnie myśli, że po prostu siedzimy i czekamy, aż znajdzie czas dla dziecka. Odpisałam, że córka jest z przyjaciółmi w kawiarni i musi poczekać ze dwie godziny.

Ale jakieś dziesięć minut później widzę, jak mój były mąż zbliża się do kawiarni, w której po prostu siedzieliśmy. Wybiega z samochodu i krzyczy do mnie: „Chodź tu szybko – musimy porozmawiać!”

Kłótnia, krzyki, niecenzuralne słowa i obelgi – wszystkich szczegółów nie zdradzę, ale bardzo było mi za niego wstyd. Zaczęłam go straszyć, że zadzwonię na policję, jeśli się nie uspokoi. Jeszcze bardziej się zdenerwował. Zaczęłam nagrywać telefonem to, jak mnie obraża i poniża.

Uspokoił się trochę, ale gdzieś zaczął dzwonić. Jak zrozumiałam – na policję. Nie słyszałam całej rozmowy – tylko małe kawałki, i to niewyraźnie. Jedyne, co zrozumiałam, to: „Ona mnie oszukuje i żąda pieniędzy. Domaga się alimentów w sądzie i nie wiem, na co wyda te pieniądze. Nie wydaje nic na dziecko – dziecko jest głodne i chodzi w podartych ubraniach.”

Byłam w szoku, ale starałam się tego nie okazywać, bo podeszła do mnie moja córka i pozostali rodzice. A potem zobaczyłam zbliżający się patrol. Policja rozmawiała o czymś z Michałem, a potem podeszli do mnie i zaczęli zadawać pytania o jego zachowanie i konflikt między nami. Zdając sobie sprawę z tego, co się dzieje, jeden z policjantów zapytał mnie:

– Złoży pani zeznania w sprawie tego człowieka?

– Oczywiście! – powiedziałam.

Z kawiarni pojechaliśmy na komisariat. Tam były złożył zeznania, że żądam od niego pieniędzy i nie pozwalam mu zobaczyć córki. Ja napisałam, że regularnie mnie obraża, grozi mi i że obscenicznie przeklina w miejscu publicznym. 

Przypomniałam sobie rady prawnika, że ​​im więcej zarzutów będzie miał były, tym lepiej dla nas – to dodatkowe dowody w sądzie na naszą korzyść.

Kiedy byliśmy na komisariacie, Michał dalej się kłócił, ale po prostu go zignorowałam. Córka czekała w pokoju obok, gdzie poczęstowali ją cukierkami i herbatą.

W ten sposób miałam już sześć skarg na męża – cztery z nich napisałam wcześniej.

Oczywiście tego dnia moja córka kategorycznie odmówiła wyjazdu z ojcem; poszłyśmy na zakupy i do wesołego miasteczka – trzeba było trochę poprawić sobie humor.

Ale poczucie winy mnie nie opuściło – zepsuliśmy święto, na które tak czekały dzieci. Mam nadzieję, że nie mają do mnie, a zwłaszcza do Oli, pretensji – już wszystkich przeprosiłam.

Trending