Connect with us

Ciekawostki

Uprzejmie otworzyłam drzwi, ale nawet się mną nie zainteresował. Natychmiast ruszył do mieszkania szukać naszej córki.

Niedawno wprowadziliśmy się do nowego mieszkania. Tak się złożyło, że na tym samym piętrze mieszka koleżanka naszej córki z klasy. Moim zdaniem ta dziewczyna jest bardzo samolubna, ma ostry język. Ale tak się jakoś złożyło, że nasza Lilka dobrze się z nią dogaduje. Myślę sobie, a niech się kolegują, bo dziecko i tak nie ma tu przyjaciół, dopiero co się przeprowadziliśmy. Może się mylę, może ta koleżanka z klasy nie jest taka, na jaką wygląda. Krótko mówiąc, zaczęła nas odwiedzać i wszystko byłoby dobrze, gdyby te wizyty nie odbywały się po 20:00. Czasami nawet przychodziła później. Pytałam ją, dlaczego jeszcze nie idzie spać, a ona odpowiadała, że ​​nie zapisała, co jest na zadanie domowe albo że zapomniała dać coś Lilce – powody były przeróżne.

To irytowało mnie i mojego męża, bo musimy wcześnie wstawać do pracy, chcemy iść spać, a córka też nie może się położyć. Ale nie chcieliśmy denerwować naszej Lilki, bo to właściwie jedyna osoba, jaką zna w tym mieście.

Moglibyśmy to jakoś wytrzymać, ale niespodziewanie, niemal w środku nocy, ojciec tej koleżanki również zdecydował się nas odwiedzić.

Jest wieczór, wszyscy szykują się do spania, córka pakuje plecak do szkoły, nagle pukanie do drzwi. Patrzę przez wizjer, ojciec koleżanki ze zmarszczonymi brwiami, widać, że nie przyszedł po to, żeby pożyczyć sól. Tak naprawdę nie chciałam otwierać drzwi i psuć sobie humoru przed snem. Ale mój mąż mnie przekonał, żebym otworzyłą, bo może to coś poważnego.

Uprzejmie otworzyłam drzwi, ale nawet się mną nie zainteresował. Natychmiast ruszył do mieszkania szukać naszej córki.

„Chodź tu, ty niewychowana dziewucho!” – krzyknął. Zatkało nas. Mąż pobiegł za nim, próbując dowiedzieć się, co się stało. Córka stała przerażona w swoim pokoju.

Okazało się, że nasze dzieci próbowały palić papierosy i zostały przez kogoś przyłapane. Oczywiście, to jest złe i nie pochwalam palenia, ale sprawa mogła poczekać do jutra. Właściwie to mogliśmy wezwać policję, ale nie chcieliśmy robić takiego zamieszania. Wtedy ten człowiek odezwał się do nas: „Jak wy w ogóle wychowujecie swoją córkę? Zmusiła moją Anię do palenia, ona nie chciała. Wasza córka jest zdemoralizowana, a do tego zmusza naszą, żeby się z nią przyjaźniła”. Słucham tego i nie wierzę własnym uszom. Nie mogłam dłużej znosić tych obelg i mówię: „Ile lat ma pana córka?” Om mówi, że szesnaście. “Moja też ma szesnaście, więc jak mogła ją zmusić? Może ją związała? A może na siłę włożyła jej papierosa do ręki?” Facet umilkł.

„I po co pan tu przyszedł o tej porze? Powiedzieć mi, że moja córka jest zła? Niech pan lepiej pilnuje swojej, a my sobie poradzimy bez pańskiej pomocy. Może jeżeli mniej ludzi będzie przychodziło do nas po no nocach, to bardziej się przyda,” – mówię. Natychmiast odwrócił się bez słowa.

Oczywiście, że porozmawiałam z córką, jestem pewna, że to się więcej nie powtórzy. Chociaż cała ta historia była okropna, nauczyła Lilkę, że przyjaciół należy sobie dobierać ostrożniej, a nie każdy, kto na pierwszy rzut oka jest miły, rzeczywiście jest dobrym przyjacielem. Po tej sytuacji Ania przestała przychodzić do Lilki, ale nasza córka i tak poznała wielu nowych przyjaciół w szkole.

Trending