Connect with us

Dzieci

Syn coś zrozumiał, siedząc przez cały czas z dzieckiem

Moja synowa wracała do pracy po urlopie macierzyńskim i oczywiście w tym czasie, czyli przez 5 dni w tygodniu, mój syn Jarek musiał zostać z dzieckiem.

Jarek był przekonany, że wszystko mu się uda. Opowiadał, jak to będzie się bawił z synem i jednocześnie zajmował się domem – sprzątał, prał, gotował pyszne obiady i jeszcze dużo, dużo więcej.

Warto dodać, że do tej pory nigdy nie przebywał z synem przez cały dzień.

Tak, pomagał swojej żonie i potrafił zrobić przy dziecku dosłownie wszystko. Wiedział, jak go nakarmić, kiedy iść na spacer, a nawet przebrać w razie potrzeby, ale jeszcze nigdy nie musiał robić tego wszystkiego sam.

Milczałyśmy z synową, bo nie chciałyśmy go zniechęcać. Poza tym kto wie, może jednak wszystko mu się uda.

Synowa powiedziała, że ​​może ona była już po prostu zmęczona, a Jarek z nową energią weźmie to na siebie i wszystkim się zajmie. Ale dodała, że nie należy wszystkiego brać zbyt dosłownie, w końcu to nie jest rywalizacja o to, kto jest lepszy, tylko zwykłe codzienne sprawy.

Trzeba przyznać, że przez pierwsze dwa tygodnie Jarek naprawdę dawał radę bardzo dużo zrobić. Ale potem jego zapał zaczął powoli słabnąć. W rezultacie udawało mu się zrobić dokładnie tyle, co jego żonie: nakarmić maluszka, pójść na spacer, położyć na drzemkę, odkurzyć, posprzątać duży pokój i przygotować jedzenie.

Później syn zaczął narzekać, że męczy go codzienna monotonia. Powiedział mi, że w końcu zrozumiał, dlaczego jego żona wiecznie narzekała, że siedzi na macierzyńskim i prosiła, żeby zmienił ją na godzinę czy dwie, żeby mogła spędzić trochę czasu bez dziecka.

Synowa przyznała, że Jarek doskonale sobie radził. Oczywiście pod pewnymi względami było to dla niego trudniejsze niż dla niej, w końcu kobiety mają instynkt macierzyński i wiele rzeczy robią intuicyjnie. Ale były też momenty, że radził sobie lepiej niż ona.

Fizycznie łatwiej było mu nosić na jednej ręce dziecko, a w drugiej ciężkie torby.

Psychicznie też mu było łatwiej, bo dwa razy w tygodniu chodził do pracy, wtedy wnuczek zostawał ze mną i to była duża ulga dla mojego syna.

Ale teraz Jarek przyznaje, że jest ogromna różnica między pomaganiem żonie przy dziecku, a byciem przez cały czas z synem. I tę różnicę poczują tylko ci, którzy sami zobaczyli, jak to jest.

 

Trending