Dzieci
Pomogłem pokazać koledze z klasy, czym jest prawdziwa przyjaźń.
Nie jest tajemnicą, że wszyscy w życiu potrzebują miłości. Niekoniecznie są to romantyczne uczucia, każda miłość jest inna, inna do przyjaciół, rodzeństwa, do fikcyjnych postaci z książek i filmów, a także między rodzicami i dziećmi.
To właśnie dzieci najbardziej potrzebują okazywania im miłości i troski od rodziców, a nie mniej ważne, od przyjaciół. Zrozumiałem to po pewnej historii z moim udziałem, jaka wydarzyła się w szkole.
Klasa, do której chodziłem, nie była zbyt zgrana i przyjazna, pomimo że byliśmy jeszcze dziećmi i nikt nie kłócił się między sobą. Był jednak jeden chłopiec, zupełnie samotny. Miał na imię Waldek, dobrze się uczył i zawsze był schludnie ubrany. Pomimo jego zalet nikt nie chciał się z nim zaprzyjaźnić i był przezywany przez kolegów. Waldek był cichym chłopcem, ale pomimo tego wiedział, jak się bronić. Nigdy nie dał się wytrącić z równowagi i nie pozwolił się z siebie wyśmiewać.
Byłem całkowitym przeciwieństwem Waldka. Byłem chłopcem otwartym i szczerym, wszyscy chłopcy biegali za mną, miałem wielu przyjaciół zarówno w klasie, jak i poza klasą szkolną. Nawiązywanie przyjaźni nigdy nie było dla mnie problemem. Nie wiem dlaczego, ale mogłem łatwo zjednać wszystkich wokół mnie. Nawiasem mówiąc, dorastałem w rodzinie pełnej miłości: rodzice żyli w zgodzie i wraz z bratem zostaliśmy dobrze wychowani, nigdy się nie kłóciliśmy i taki model zachowania niosłem ze sobą.
Coś się jednak we mnie zmieniło i mimo wszystko chciałem zaprzyjaźnić się z Waldkiem, zostać jego najlepszym i jedynym przyjacielem. Kiedy pierwszy raz z nim rozmawiałem, zawiodłem się:
– Hej, mogę dziś usiąść obok ciebie?
– Nie zgadzam się! – odpowiedział mi ostro Waldek.
– Dlaczego? Czy będę ci przeszkadzał?
– Tak!
Widziałem smutek w jego oczach i w rzeczywistości chciał, żeby ktoś był przy nim. Zostałem na miejscu, a on nie powiedział nic więcej. Tak przebiegła nasza pierwsza rozmowa. Codziennie siadałem obok niego, czasami dzieliłem się śniadaniem, opowiadałem mu różne historie i pytałem co u niego. Zauważyłem, że jego wzrok stał się mniej wyobcowany.
Z czasem rozmawialiśmy już jak prawdziwi przyjaciele. Przynosił mi jabłka, pomagał w nauce, a ja zawsze byłem obok. Czasami nawet wracaliśmy razem do domu.
Opowiedział mi, że jego matka jest przeciwna nawiązywaniu przyjaźni. Inne dzieci, jak twierdziła, odciągną go od naprawdę poważnych rzeczy, takich jak studia. Obiecałem, że nie będę mu przeszkadzać.
Waldek nigdy nie miał przyjaciół, nie wiedział, jak kontaktować się z rówieśnikami, był zamknięty w sobie i cichy. Odtrącał wszystkich, którzy chcieli okazać mu najmniejsze zainteresowanie. Wszystko się jednak zmieniło, wystarczyło trochę więcej czasu i okazanie mu prawdziwej troski.
Nie wiem, co się działo w jego domu rodzinnym, ale pewnego dnia Waldek podszedł do naszych kolegów z klasy i zaproponował wspólną grę w siatkówkę. Wszyscy byli bardzo zaskoczeni, ale z radością przyjęli go do swojego zespołu.
W ten sposób mogłem pokazać Waldkowi, czym jest przyjaźń. Nie macie pojęcia, jak bardzo byłem z siebie dumny. Nawet nauczyciele zauważyli, że chłopiec ma nowe zainteresowania, stał się otwarty i entuzjastycznie uczestniczył w różnych wydarzeniach szkolnych. Chłopiec jakby złapał drugi oddech!
Nadal, chociaż minęło już dziesięć lat, przyjaźnię się z Waldkiem. Dorastał jako człowiek towarzyski, pomimo swojego ogromnego dążenia do nauki.
-
Ciekawostki2 lata ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Ciekawostki2 lata ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Rodzina3 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Historie3 lata ago
„To u was można brać prysznic dłużej niż 30 minut?” – usłyszałam od koleżanki, która mieszka w Niemczech