Humor
Nieznajomy zawołał w parku. To pospacerowałyśmy…

Pewnego dnia poszłyśmy z koleżanką na spacer. Zadzwoniłam po niej, żebyśmy chociaż przez godzinkę pochodziły po mieście. Słońce było już nisko i upał tak nie dokuczał.
Wybrałyśmy się dość szybko. Po pół godziny spotkałyśmy się i ruszyłyśmy na spacer.
Przeszłyśmy przez miasto, ale to było za krótko. Chciałyśmy sobie usiąść i porozmawiać. Poszłyśmy więc nad staw w parku.
Idziemy sobie, rozmawiamy o wszystkim i niczym. Nie było tam tłumów. Od czasu do czasu pojawiały się pary, młodzi rodzice z dziećmi i grupy przyjaciół.
Daria właśnie skarżyła mi się na swoje życie osobiste. Niedawno zerwała zaręczyny, bo chłopak ją zdradził. To było dla niej bolesne, bo już szykowali się do ślubu.
Powiedziała mi więc, że czeka na taki związek, który sam ją znajdzie. Po prostu ktoś będzie szedł ulicą i skradnie jej serce.
Oczywiście śmiałyśmy się z tego. Kto by wierzył w coś takiego? Poszłyśmy dalej spacerować. A co pomyślisz, to się stanie, przynajmniej czasami.
Podeszli do nas jakieś chłopaki, chcieli się zapoznać. Było ich 3 lub 4. Na początku w ogóle nie zwracałyśmy na nich uwagi. A dokładniej, to ja nie zwracałam uwagi.
Nagle usłyszałyśmy:
–Cześć, Daria!
Moja przyjaciółka odwróciła się i zobaczyła, jak jeden z chłopaków do niej macha. Oczywiście odpowiedziała.
A tu nagle zza nas w jego stronę idzie jakaś dziewczyna. Pocałował ją w policzek i poszli. Przyjaciółka zrobiła się czerwona jak burak. Nie komentowałyśmy tej sytuacji. Poszłyśmy dalej, zmieniając temat.

-
Historie2 lata ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina1 rok ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina2 lata ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie1 rok ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki