Dzieci
Nieodpowiednio się ubrała

– Proszę natychmiast doprowadzić się do porządku, – powiedziała ze złością Anna Rogalewicz, która od ponad dwudziestu lat pracowała jako nauczycielka matematyki w liceum. Generalnie była bardzo surową nauczycielką, która nigdy nie pozwoliłaby sobie na to, żeby nie przyjść na lekcje albo przymykać oko na występki uczniów. Kiedy wszyscy inni nauczyciele dawali swoim uczniom odpocząć w ferie i święta, ona kazała rozwiązać pół książki z równaniami, wzorami i zadaniami, żeby przypadkiem dzieci się nie rozleniwiły. A kiedy uczniowie wracali po przerwie na lekcje, sumiennie wszystkich odpytywała.
Dzisiaj Anna zaatakowała chudą licealistkę, Olę. Dziewczyna dobrze się uczyła, często chodziła na konkursy i ogólnie cieszyła się dobrą opinią wśród nauczycieli. Matematyczce jednak nie podobał się sposób, w jaki się ubrała i przyszła do szkoły. Krótka spódniczka ledwo zakrywająca te miejsca, których nieznajomi nie powinni oglądać, jaskrawy makijaż z czarnymi kreskami i czerwonymi ustami, szpilki, ogromne kolczyki w uszach. Nauczycielka nie wiedziała, że dziewczyna zrobiła to wszystko po to, żeby spodobać się jednemu chłopakowi z równoległej klasy. Chciała przyciągnąć jego uwagę i wzbudzić choćby sympatię. Ale nawet gdyby pani Anna znała prawdę, to i tak niczego by to nie zmieniło.
Nauczycielka najpierw rozpoczęła rozmowę wychowawczą spokojnym tonem, ale Ola nie chciała jej słuchać:
– Pani profesor, nie przyszłam przecież nago, na litość boską. Dlaczego się mnie pani czepia?
– Czy ty wiesz, gdzie jesteś? Na dyskotece? A może w barze? Nie, dziewczyno, jesteś w szkole. To nie jest pokaz mody, to nie jest randka, nie impreza, tylko nauka!
Potem ton nauczycielki zaczął się stopniowo podnosić. Już krzyczała na uczennicę tak głośno, że słychać ją było na całym korytarzu. Nauczyciele i uczniowie zaczęli rozbiegać się prawie w popłochu. W samą porę zjawił się dyrektor:
– Czy mogę obie panie prosić do gabinetu?
Pani Anna zbladła, bo przez te wszystkie lata jeszcze nigdy nie została wezwana na dywanik do dyrektora. Ola była zakłopotana i czuła się nieswojo, ale jednak powoli poszła w stronę gabinetu.
– Olu, ustalmy, w jakim celu chodzisz do szkoły? Zgadza się, żeby się uczyć. Każda organizacja i instytucja ma określone zasady i przepisy. Myślę, że ubrałaś się i wymalowałaś zbyt wulgarnie i wyzywająco. Proszę coś z tym zrobić. Jesteś wolna, idź na zajęcia.
Ola wyszła, a Anna nadal stała przy biurku dyrektora.
– Pani Aniu, co się z panią dzieje? Co to mają być za metody wychowawcze? Krzyczeć, i to tak, że było panią słychać na wszystkich piętrach szkoły? Nie chcę i nie będę tolerować takiego traktowania uczniów, bez względu na to, co zrobią. Szkoda, że przez tyle lat pracy w szkole tak niewiele się pani nauczyła.
Anna zrobiła się czerwona jak burak. Skinęła tylko głową i wyszła z gabinetu.

-
Historie2 lata ago
Chłopak w autobusie dał lekcję matce z synem
-
Rodzina2 lata ago
Mam 64 lata, rok temu wróciłam z pracy we Włoszech i stwierdziłam, że mam dość. Byłam tam przez 12 lat, w tym czasie kupiłam mieszkania i córce, i synowi, a w swoim domu na wsi przeprowadziłam porządny remont. Wydawałoby się, że niczego mi już nie trzeba – tylko cieszyć się życiem, ale jest coś, co nie pozwala mi na pełną radość.
-
Rodzina2 lata ago
Córce kupili mieszkanie, a syn dostał działkę
-
Życie2 lata ago
Teściowa wyrzuciła nas z domu, a 15 lat później przyszła do wnuczki