Dzieci
Moja krew
– Hej, Marcin! Wiesz, że Kasia urodziła? Dziecko jest podobne do ciebie jak dwie krople wody, – powiedziała moja koleżanka.
– Cha, cha! To niemożliwe! Nie znasz Kaśki? To tylko zbieg okoliczności…
Po studiach wyjechałem do mojej ciotki do Warszawy. Zatrudniła mnie u siebie, pomogła z mieszkaniem, a część pieniędzy zawsze wysyłałem rodzicom, bo mój młodszy brat dorastał, a mama często chorowała, więc każdy grosz im się przydał.
Pewnego razu poznałem uroczą, jak mi się wówczas wydawało, dziewczynę – Anastazję. Po miesiącu wprowadziła się do mojego mieszkania. A potem powiedziała mi, że zostanę tatą. Dlatego ten telefon od dawnej koleżanki mnie bardzo zaskoczył.
– O jakim zbiegu okoliczności mówisz? Policz, kiedy wyjechałeś?!
– Dwa lata temu.
– No?!
– Co – no?!
– Ta dziewczynka ma mniej więcej dwa lata.
– Ale wiesz, że to może być dziecko każdego, – mruknąłem.
– Sam się możesz przekonać. Ale i tak ci radzę, żebyś przyjechał. Szkoda dziewczyny, sama opiekuje się się dzieckiem, bo jej rodzice odmówili pomocy.
– Julka, nie mogę. Nastka jest w ciąży, przecież jej nie zostawię.
– W takim razie gratuluję.
Wkrótce Anastazja urodziła chłopca. Odebrałem ze szpitala niebieskookiego zucha.
– Podobny do babci, – uśmiechnęła się Nastka, widząc moje uważne spojrzenie.
Przemilczałem, bo w naturze różne cuda się zdarzają. Ale gdzieś we mnie jednak utkwiło malutkie ziarenko wątpliwości. Wtedy jednak zaczęła się codzienna rutyna wszystkich rodziców: pieluchy, śpioszki, lekarze i nieprzespane noce.
Antoś miał roczek, kiedy zadzwonił mój tata:
– Synu, mama zmarła… Przyjedź, potrzebujemy twojej pomocy.
Szybko się spakowałem i pojechałem na dworzec. Anastazja płakała, bo bała się zostać sama z dzieckiem. A ja bałem się jechać, bo wtedy akurat Antosiowi wyrzynały się ząbki i przez kilka dni z rzędu miał gorączkę.
…Po pogrzebie zostałem z ojcem jeszcze przez miesiąc, bo był bardzo słaby.
– A może byście się tutaj przeprowadzili z Anastazją i moim wnuczkiem? – spytał kiedyś. – Miejsca wystarczy dla wszystkich. Jurek się dostał na medycynę, teraz rzadko bywa w domu.
– Pomyślę. Najpierw musiałbym porozmawiać z Nastką. A przy okazji, przywiozłem album ze zdjęciami Antosia, żeby ci pokazać, zaraz go przyniosę.
Tata wziął okulary i zaczął oglądać zdjęcia swojego wnuka.
– Dziwne, że nic w nim nie ma z naszej rodziny…
– Podobny do babci, – powiedziałem.
– A ty widziałeś w ogóle tę babcię?
– Nie, nie widziałem.
Nagle z albumu wypadła jakaś kartka, pewnie Anastazja włożyła ją tam i zapomniała.
– “Wypis z oddziału położniczego”, – przeczytał tata i przetarł oczy, po czym zbladł i odłożył papier na bok.
– Podobny do babci, mówisz…
– Co tam wyczytałeś?
– To dziecko nie jest twoje, synu. Od ośmiu lat jestem na emeryturze, ale wciąż pamiętam, że jeżeli oboje rodzice mają grupę krwi A, to nigdy nie wyjdzie z tego AB!
W tym momencie poczułem się, jakby mnie ktoś oblał kubłem lodowatej wody. Ta cała mozaika zaczęła układać mi się w głowie. To dlatego Anastazja tak szybko się do mnie wprowadziła, a dziecko urodziło się nie po dziewięciu miesiącach, tylko po siedmiu. Nikt by nie powiedział, że Antoś był wcześniakiem, bo policzki miał okrągłe i rumiane, a ważył 4500, sam widziałem na opasce w szpitalu…
Anastazja uparcie nie odbierała telefonu. W końcu zadzwoniłem do ciotki i poprosiłem ją, żeby poszła do mojego mieszkania i sprawdziła, jak tam się sprawy mają…
– Ale Marcin, przecież wy się chyba wyprowadziliście. Mieszkanie jest puste.
– Jak to puste? Nastka z Antosiem tam są. Może poszli na spacer.
– Dosłownie puste, żadnych mebli ani sprzętów, nic…
– Rozumiem, dziękuję.
Zwolniłem się z pracy i wróciłem do domu, do taty. Znajomy pomógł mi znaleźć dobrą pracę w lokalnej firmie. Życie zaczęło się trochę poprawiać, ale zdrada ukochanej żony głęboko we mnie tkwiła. Nigdy nie dowiedziałem się, dokąd odeszła Anastazja, dlaczego kłamała, a na stracone pieniądze i rzeczy po prostu przymknąłem oko.
W któryś weekend spacerowałem po parku, w pobliżu bawiły się dzieci. Nagle rozpoczęła się kłótnia między jakimś chłopcem a dziewczynką: chłopak pociągnął dziewczynkę tak mocno za włosy, że aż zaczęła płakać.
Podszedłem do nich, żeby zobaczyć, co się dzieje i uspokoić dziewczynkę, ale ktoś mnie wyprzedził…
– Co się stało? Dlaczego płaczesz, słoneczko? – zapytała kobieta, a ja usłyszałem znajomy głos i nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie go ostatnio słyszałem…
– Marcin?! To ty, prawda!? – Przyjrzałem się uważnie, to była Kasia! Nie zmieniła się ani trochę, te same zabawne loki, zalotny uśmiech, dołeczki w policzkach.
– Tak, to ja… Kasia, jak się cieszę, że cię widzę! Co u ciebie słychać?
– No cóż, staram się wychowywać moją małą księżniczkę.
W tym momencie dziewczynka spojrzała na mnie, a ja nie mogłem uwierzyć własnym oczom – to była moja wierna kopia!
– Nie ma sensu tego dłużej ukrywać, Marcin, to jest twoja córka, – powiedziała Kasia, spuszczając oczy.
– Ale… dlaczego?…
– Nie chciałam ci przeszkadzać, o ciąży dowiedziałam się dość późno, już wtedy wyjechałeś.
Przytuliłem córkę, skarciłem się za to, że nie posłuchałem wtedy koleżanki, że nie przyjechałem, że zmarnowałem tyle czasu.
– Mogę ją czasem widywać? Chociaż w weekendy?
– Jeszcze pytasz?! Możesz przychodzić w każdej chwili, – uśmiechnęła się Kasia.
Kilka lat później pobraliśmy się z Kasią i zamieszkaliśmy z moim tatą. Ojciec nie może nacieszyć się wnuczką i wydaje się, że jego wychowanie już przynosi owoce. Któregoś dnia Kasia znowu mnie uszczęśliwiła – spodziewamy się bliźniaków! Czas więc spełnić moje odwieczne marzenie o zbudowaniu wiejskiego domu, w którym będzie wystarczająco dużo miejsca dla dużej i kochającej się rodziny.
-
Ciekawostki10 miesięcy ago
Przyszła synowa została u nas na noc. Rano odwiedziła nas moja siostrzenica i okazało się, że ona i narzeczona syna się znają. A następnego dnia przyjechała jego przyszła teściowa razem z córką i urządziły straszną awanturę. Z jakiegoś powodu moja siostrzenica powiedziała synowej, że ja i mój mąż nie będziemy im pomagać po ślubie i jeszcze że chcemy sprzedać samochód naszego syna. W rezultacie ślub się nie odbył
-
Rodzina2 lata ago
Obaj moi synowie są żonaci. Moje synowe diametralnie się od siebie różnią – jedna siedzi z telefonem na kanapie, a druga szykuje jedzenie dla wszystkich. Ilona mieszka z nami i nie chce jej się nic robić. Pewnego dnia nie mogłam się powstrzymać i ją zawstydziłam, mówiąc, że u niej zawsze jest brudno. Teraz nikt w domu ze mną nie rozmawia
-
Ciekawostki1 rok ago
Brat przybiegł wcześnie rano, jak tylko dowiedział się, co zrobili rodzice
-
Dzieci2 lata ago
Dałam synom mieszkanie, sama przyjechałam zamieszkać na wsi. Dzieci mieszkały w mieszkaniu podczas nauki, a ja byłam spokojna, że chłopaki spędzają razem czas. Kiedy obaj znaleźli dziewczyny, mieszkanie zrobiło się za małe. Przyszłe synowe były po prostu nie do zniesienia.