Connect with us

Dzieci

Moja babcia zawsze mi mówiła, że ​​ważne jest, żeby mieć jakieś zabezpieczenie, kiedy wychodzi się za mąż. Trzeba liczyć tylko na siebie, bo rodzina w każdej chwili może się rozpaść, ale kiedy jest się niezależnym, zawsze jest łatwiej

Od najmłodszych lat słyszałam od babci Ani, że jak wyjdę za mąż, to powinnam mieć odłożoną jakąś sumę pieniędzy albo mieszkanie, do którego zawsze mogę pójść po rozstaniu z mężem. Nie rozumiałam, po co te wszystkie rozmowy. Dlaczego miałabym liczyć tylko na siebie, skoro nie zamierzałam jeszcze wychodzić za mąż i dlaczego miałabym się rozwieść z moim przyszłym mężem?

Często kłóciłam się z babcią na ten temat. Uważałam, że jeżeli żyje się w małżeństwie, to nie można tak po prostu porzucić drugiej osoby w tarapatach i zostawić jej z niczym. Kiedy babcię zmęczyły już te dyskusje, postanowiła opowiedzieć mi swoją historię.

Ze swoim narzeczonym, Waldkiem, spotykała się przez około cztery lata. Później się pobrali. Młoda Anna była przekonana, że ​​to miłość na całe życie, że kochają się tak bardzo, że nigdy się nie rozstaną. Para miała dwoje dzieci: moją mamę Iwonę i wujka Olka. Ale w pewnym momencie babcia zauważyła, że ​​jej mąż zaczął zostawać dłużej w pracy, często wracał do domu pijany, więc zaczęła się z nim kłócić.

Ich dzieci zaczęły bać się ojca, bo często na nie krzyczał, kiedy nie spodobało mu się jakieś ich zachowanie. Anna wiedziała, że ​​żadne rozmowy nie przyniosą żadnego skutku, mąż był głuchy na jej prośby i argumenty. W ich związku działo się coraz gorzej. Prawie ze sobą nie rozmawiali, nawet wtedy, kiedy Waldek był trzeźwy, chociaż rzadko się to zdarzało.

Pewnego dnia jej mąż przyprowadził do domu kobietę i powiedział, że od teraz będzie z nimi mieszkać. Babcia była wściekła. Nie rozumiała, jak mógł coś takiego zrobić – przyprowadzić inną kobietę do domu, w którym mieszka jego żona i dzieci.

Anna szybko spakowała swoje rzeczy, zabrała dzieci i wyszła z domu, ale nie miała dokąd pójść. Wstydziła się wrócić do rodziców, do tego z dziećmi. Do męża nie miała zamiaru wracać już nigdy. Została tylko jedna opcja – poprosić o schronienie u koleżanek.

Na szczęście jej najlepsza przyjaciółka, Lidka, nie odmówiła pomocy. Przez pewien czas mieszkały razem w małej kawalerce. Od tego czasu babcia zawsze powtarza sobie, że już nigdy nie będzie polegała na nikim poza sobą.

Po wysłuchaniu tej historii doszłam do wniosku, że babcia Anna ma rację. Zdecydowałam, że wyjdę za mąż dopiero wtedy, kiedy będę miała swoje mieszkanie, a przynajmniej poduszkę finansową, żeby utrzymać siebie i ewentualnie dzieci, jeśli moje życie się zmieni i potoczy nie tak, jak się spodziewam.

Arina, 20 lat

Trending