Connect with us

Dzieci

Międzypokoleniowa wojna

Tak się złożyło, że pełna opieka i wychowanie dziecka spadły na moje barki. Od dawna oficjalnie nie pracuję, ale staram się pomagać mojej żonie, jak tylko mogę. Zazwyczaj to żony idą na urlop macierzyński i siedzą z dziećmi, ale u nas nie jest tak samo, jak u innych ludzi. Praca Leny należy do tych najlepiej płatnych, moja żona jest programistką. Pomimo tego, że jest kobietą, udało jej się osiągnąć to, czego pragnęła. Lubi swoją pracę i nie widzi nic dziwnego w tym, że kobieta zna się na programowaniu. Chociaż koledzy czasami podchodzą do niej z pewną nieufnością, kiedy na przykład Lena proponuje jakiś nowy pomysł, który następnie i tak jest wdrażany.

Lena ma bardzo dużo pracy i często wraca do domu późnym wieczorem, a czasem nawet nad ranem. To wszystko ma duży wpływ na jej zdrowie i jakość snu, ale ja staram się jej pomagać. Edytuję jej dokumenty, bo jestem w tym dobry, drukuję potrzebne rzeczy, kiedy Lena odpoczywa. W zasadzie dobrze sobie radzimy, żadne z nas nie narzeka, ale z jakiegoś powodu moim rodzicom to się nie podoba.

– Jak to? Mąż siedzi w domu, a żona haruje jak wół? Tak nie powinno być! – w ten sposób moja mama zawsze zaczyna tę rozmowę.

Ale poważnie, nam to odpowiada. No cóż, taką mamy rodzinę, nic na to nie poradzimy. Lena potrzebuje tej pracy, bardzo się starała, żeby dojść do takiego poziomu. I tak to u nas wygląda.

– Jeśli tak będziesz bezczynnie siedzieć, ona cię zostawi. Lena się tobą znudzi. Na co jej potrzebny taki mąż, jak ty?

Nie no, tak w ogóle, to jestem jej potrzebny. Wykonuję sporo prac domowych. Sprzątam, a nawet nauczyłem się gotować, wcześniej nie umiałem. Byłoby lepiej, gdyby rodzice coś mi mądrego doradzili, a jeszcze lepiej, przynajmniej pomogli przy dziecku. A oni po prostu przychodzą na godzinkę w gości, pozachwycają się wnuczką, próbują kolejny raz zrobić mi wodę z mózgu i wracają do domu.

Później mama postanowiła porozmawiać z moją żoną. Lenie tak bardzo to się nie spodobało, że powiedziała prosto z mostu, co na ten temat myśli. Oczywiście nie spodziewałem się tego po niej, ale było warto. Bo moja żona ciężko pracuje, żeby zarobić na dom i wie, że całą resztą ja się zajmę.

Po tej rozmowie z żoną od razu zadzwoniłem do mamy i poprosiłem, żeby nie czepiała się Leny, i tak nie jest jej łatwo. Ona mi na to odpowiedziała, że to tylko ja jestem temu winny, skoro pozwalam, żeby moja żona tak ciężko pracowała, podczas gdy sam siedzę w domu i się obijam.

Ale na tym rodzice nie poprzestali. Wzięli w obroty nasze dziecko. Moja córka ma dopiero pięć lat, ale bardzo dużo rozumie. Pewnego dnia zapytała mnie:

– Tato, ty siedzisz mamie na karku, bo jesteś zbyt leniwy, żeby pracować?

Byłem zszokowany takim pytaniem. Nie spodziewałem się, że mama i tata powiedzą takie bzdury własnej wnuczce. Oczywiście musiałem z nią porozmawiać i wyjaśnić, że to wszystko nie tak. Lena była nie mniej wstrząśnięta, więc osobiście zadzwoniła do swojej teściowej i poprosiła ją, żeby więcej nie przychodziła do naszego domu.

Rodzice zrobili z tego aferę, mówiąc, jak bardzo jesteśmy niewdzięczni.

Przez długi czas wmawiali nam, że nasza rodzina jest jakaś nienormalna. Powtarzali, że to mąż musi pracować, a żona powinna zostać w domu z dziećmi. Chyba nie chcą zrozumieć, że mamy XXI wiek i że rodziny mogą wyglądać inaczej. Ogólnie to ludzie starej daty.

Pewnego dnia Lena wróciła do domu w bardzo złym stanie. Miała wysoką temperaturę. Oczywiście, gdy tylko dowiedzieli się o tym moi rodzice, przylecieli do nas z nowymi oskarżeniami w moim kierunku:

– Patrz, do czego doprowadziłeś swoją żonę!!

Lena nie zniosła już kolejnej takiej presji i mimo złego samopoczucia dosłownie wyrzuciła ich z naszego domu. Po tej sytuacji przestali do nas przychodzić i dzwonić. Teraz nasze życie zrobiło się dużo łatwiejsze i spokojniejsze. Lena pod moją opieką szybko wyzdrowiała. Gdybym nie wiedział, co trzeba zrobić, jeszcze długo musiałaby dochodzić do siebie w domu.

Żyliśmy sobie w ciszy i spokoju przez jakieś dwa lata, dopóki mama nie zadzwoniła do mnie i nie zaczęła przepraszać. Powiedziała, że bardzo tęskni za wnuczką i chcą nas z ojcem znowu odwiedzać. Chciałbym jej wierzyć, ale z jakiegoś powodu jestem pewien, że wszystko będzie tak samo, jak wcześniej. Nic się nie zmieni.

Lena całkowicie się ze mną zgadza. Ten ostatni przypadek, kiedy była chora, to już było za wiele.

Aż strach wyobrazić sobie, co się stanie, jeżeli nasza córka zachoruje, jak zareagują na to dziadkowie. Dlatego ustaliliśmy z nimi tylko tyle, że na razie będziemy z nimi często rozmawiali przez telefon i na wideo, tak będzie o wiele łatwiej.

Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

dwanaście − trzy =

Trending