Connect with us

Historie

Jak wielu ludzi lubi dostawać wszystko za darmo

Pewnego dnia mój mąż Wiktor znalazł się w sytuacji, która – delikatnie mówiąc – mnie zszokowała. Mój mąż ma własny sklep z męską odzieżą i obuwiem, którym głównie zarządza, ale czasem pomaga też innym pracownikom. Kiedy rozpoczęła się kwarantanna, sklep przeszedł do trybu online. Cała sprzedaż przeniosła się do Internetu, a mój mąż wszystko śledził.

Harmonogram pracy całkowicie się zmienił, w Internecie właściwie nie istnieje. Normalnie sklep otwierał się o 10:00, zamykał o 20:00 i wszystko było proste, ale teraz jest inaczej. Żeby nie zwalniać swoich pracowników, mąż wykupił im kursy online i wszyscy zaczęli pracować zdalnie. Czasami sam wchodził na stronę i odpowiadał klientom. Wiktorowi taka praca przypada do gustu i zaczął regularnie komunikować się z klientami: czasami byli to mili, uprzejmi klienci, a czasami niegrzeczni, którzy prosili o wszystko za darmo, powołując się na niepełnosprawność, ubóstwo i tak dalej.

Prawie wszystkie buty męża są z jego własnego sklepu, ale mówimy teraz o butach, które Wiktor kupił dla siebie, nie przyglądając im się za bardzo. Były wygodne i wysokiej jakości, ale nie podobał mu się ich wygląd. Wziął je, bo pomyślał, że się do nich przyzwyczai i je polubi. Miał je na sobie 6 razy, nie więcej, bo przecież „nie pasowały do ​​niego” albo „wyglądały zbyt masywnie na stopie” – jak sam powiedział. Postanowił więc je po prostu oddać. Zamieścił ogłoszenie na stronie, napisał, że były kilka razy noszone, są wygodne i wysokiej jakości, załączył zdjęcia i oznaczył jako „oddam za darmo”.

Długo nie trzeba było czekać: do Wiktora zadzwoniła kobieta, która powiedziała, że ​​przyjedzie po buty po pracy. “Widzi pan, to dla mojego męża. Jutro idziemy na ślub mojej córki, a on nie ma się w co ubrać.” Mój mąż się z nią umówił, ale około 20:00 zaczęliśmy się zastanawiać, czy w ogóle przyjdzie. Ja jutro rano muszę iść do pracy, mąż musi pilnować biznesu, a tej kobiety jak nie było, tak nie ma. Minęła jedna godzina oczekiwania, potem dwie, aż w końcu o 22:00 mąż zadzwonił do niej i zapytał, gdzie jest i czy w ogóle mamy na nią czekać. „Tak, pracuję jako sprzątaczka, niedługo wrócę z pracy. Niech pan poczeka jeszcze pół godziny.” Kobieta odłożyła słuchawkę.

Zjawiła się o 23:20. Mężczyzna wręczył jej pudełko z butami, kobieta spojrzała najpierw na nie, potem na mojego męża i zapytała: „To one nie są nowe? Dlaczego nie powiedział pan wcześniej? Mój mąż ma iść na wesele córki w łachmanach?” Ze złością oddała pudełko Wiktorowi i ruszyła do wyjścia. Wychodząc, mamrotała pod nosem jakieś obelgi i niezrozumiałe słowa, ale już jej nie słuchaliśmy.

Do czego zmierzam? Byłam bardzo zaskoczona nastawieniem ludzi do darmowych rzeczy i miłością do gratisów. Chcą, żeby im wszystko dawać za darmo tylko za to, że istnieją.

Trending